Czy ponownie po głębszej przecenie nadejdzie odbicie?

Czwartkowa deklaracja Donalda Trumpa odnosząca się do jego wcześniejszej wypowiedzi, w której stwierdził, że Korea Północna spotka się z ogniem i wściekłością jakiej jeszcze świat nie widział jeśli ta nie przestanie grozić Stanom Zjednoczonym, jakby nie była ona dostatecznie stanowcza poskutkowała dalszym wzrostem awersji do ryzyka. Indeksy giełdowe podążyły głębiej na południe. S&P 500 spadł wczoraj o 1.5 proc., a notowania kontraktu terminowego znajdują się obecnie na poziomie 2435 pkt. Przełamanie wsparć na 2450 pkt. otwiera drogę w kierunku 100-sesyjnej średniej i 2400 pkt.

Czwartkowa deklaracja Donalda Trumpa odnosząca się do jego wcześniejszej wypowiedzi, w której stwierdził, że Korea Północna spotka się z ogniem i wściekłością jakiej jeszcze świat nie widział jeśli ta nie przestanie grozić Stanom Zjednoczonym, jakby nie była ona dostatecznie stanowcza poskutkowała dalszym wzrostem awersji do ryzyka. Indeksy giełdowe podążyły głębiej na południe. S&P 500 spadł wczoraj o 1.5 proc., a notowania kontraktu terminowego znajdują się obecnie na poziomie 2435 pkt. Przełamanie wsparć na 2450 pkt. otwiera drogę w kierunku 100-sesyjnej średniej i 2400 pkt.

W przypadku niemieckiego Daxa, pierwsze ważne poziomy znajdują się zdecydowanie bliżej. 200-sesyjna średnia znajduje się na poziomie 11916 pkt., do którego brakuje już tylko kilkudziesięciu punktów. Kolejne ważne wsparcia to rejon 11500 pkt. Wczorajsza wypowiedź amerykańskiego prezydenta była naturalną odpowiedzią na pytanie dziennikarza, który zapytał czy jego wcześniejsze komentarze pod adresem północnokoreańskiego reżimu nie były zbyt ostre. Stąd zasadne wydaje się pytanie czy reakcja rynkowa nie była przereagowaniem. Patrząc na zachowanie amerykańskiej giełdy w ostatnich miesiącach, to każdej większej przecenie na rynku akcyjnym, przekraczającej 1 proc. w przypadku S&P 500, towarzyszyło następnie odbicie.

Reklama

Na rynku walutowym mocne są oczywiście waluty zaliczane do bezpiecznych przystani jak frank szwajcarski czy japoński jen. Wśród głównych walut odbijają również notowania dolara nowozelandzkiego, który odrabia starty po wczorajszym gołębim wydźwięku posiedzenia Banku Rezerwy Nowej Zelandii. Impulsem do umocnienia NZD były również lipcowe dane PMI dla tamtejszego przemysłu, które wskazały na utrzymanie wysokiego tempa poprawy koniunktury gospodarczej. Wskaźnik wyniósł bowiem 55.4 pkt. wobec 56.0 pkt. przed miesiącem. Słaby natomiast jest dolar australijski tracący po słowach szefa RBA, który zwrócił uwagę, że niższe notowania AUDa wspierałyby wzrost zatrudnienia. Notowania złota wzrosły do 1285 USD za uncję wraz z pogorszeniem sentymentu rynkowego, co z kolei zaciążyło ropie, której odmiana WTI spadła do 48 USD, gdzie przebiega 100-sesyjna średnia.

Dziś w centrum uwagi znajdują się dane o lipcowej inflacji w USA, które mogą mieć spory wpływ na USD. EURUSD znajduje się w okolicach 1.1750. Wczorajsze dane o inflacji PPI okazały się negatywnym zaskoczeniem jednak w dużym stopniu nie zaciążyły na notowaniach USD. Większy negatywny wpływ miała wypowiedź Dudleya, który w dość ostrożnym tonie wypowiadał się na temat polityki monetarnej, co pchnęło EURUSD w kierunku 1.18. Jeśli dzisiejsze dane o inflacji okażą się negatywną niespodzianką pewnie zobaczymy notowania powyżej tego poziomu. Lepszy od prognoz odczyt może natomiast zaprowadzić EURUSD poniżej 1.17. Dziś jeszcze głos będą mieli okazje zabrać Kaplan oraz Kashkari.

Rafał Sadoch

mForex.pl
Dowiedz się więcej na temat: giełdy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »