Popyt w grze

Dzisiejsza sesja była kolejną udaną dla krajowych blue chipów. Ruch wzrostowy, który zapoczątkowany został we wtorek tuż przed zakończeniem sesji, kulminował dzisiaj przebiciem psychologicznego poziomu 2300 pkt. Niestety dobre nastroje w kręgu największych spółek nie przełożyło się na poprawę zachowania segmentu małych i średnich spółek, który kolejną sesję nie zaliczył do udanych.

Dzisiejsza sesja była kolejną udaną dla krajowych blue chipów. Ruch wzrostowy, który zapoczątkowany został we wtorek tuż przed zakończeniem sesji, kulminował dzisiaj przebiciem psychologicznego poziomu 2300 pkt. Niestety dobre nastroje w kręgu największych spółek nie przełożyło się na poprawę zachowania segmentu małych i średnich spółek, który kolejną sesję nie zaliczył do udanych.

Od wtorkowego popołudnia widać powrót inwestorów zagranicznych na warszawski parkiet, co wspierane jest przez widoczne od wczoraj umocnienie złotego oraz wyhamowanie trendu umacniania się dolara. Ruchy na rynku walutowym są w ostatnim czasie bacznie obserwowane i przynajmniej w krótkim terminie przestały szkodzić polskim akcjom.

Dodatkowo przed dzisiejszą sesją pojawiła się cała seria wyników spółek za I kw. Były one mieszane, ale w przypadku największych spółek okazały się lepsze od oczekiwań w mniejszym lub większym stopniu bądź przynajmniej neutralnie. Tym samym nie było żadnej negatywnej niespodzianki z wynikowego frontu. Ponadto z samego rana rynek obiegła informacja z agencji Reutera, która wskazywała, że PGE odchodzi od planów bycia liderem w projekcie budowy elektrowni atomowej, ponieważ chce się skupić się na nowych farmach wiatrowych na Morzu Bałtyckim. Ponadto źródła agencji wskazywały, że dotychczasową rolę lidera w atomowych projekcie może przejąć PKN Orlen. W konsekwencji wyraźnie drożały akcje największej spółki energetycznej, a negatywnie wyróżniały się walory dominującej rafinerii.

Reklama

Przez większą część sesji wzrosty cen akcji spółek rosnących były neutralizowane przez spadkowiczów i główny indeksy niewiele zmieniał swoją wartość. Po południu sytuacja się jednak zmieniła, co w pewnej mierze wynikać mogło z amerykańskich danych, które wskazywały na niższą od oczekiwań inflację cen konsumpcyjnych w kwietniu. Daje ona większy komfort działania Rezerwie Federalnej, co znalazło swoje przełożenie na rynku walutowym w postaci nieco słabszego dolara. Wsparło to segment rynków wschodzących, który ostatnimi czasy został nadwyrężony siłą amerykańskiej waluty. Lokalnie przełożyło się to na redukcję strat w gronie spadkowiczów i powiększenie grona akcji zyskujących co najmniej 2%, których w głównym indeksie była praktycznie połowa. Pozwoliło to na zamknięcie tuż nad poziomem 2300 pkt. wraz ze wzrostem o 1% względem wczorajszego zamknięcia.

W tym popytowym rozegraniu nie uczestniczyły małe i średnie spółki, których indeksy niewiele zmieniły swoją wartość, a maluchy przez większą część dnia na wartości nawet traciły. Tym samym obserwowana poprawa klimatu jak na razie jest wybiórcza, chociaż z biegiem czasu może zatoczyć szersze kręgi.

Łukasz Bugaj

DM BOŚ S.A.
Dowiedz się więcej na temat: giełdy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »