Amerykański rynek pracy wskaże kierunek

Oprócz nieustającej troski o Europę, w piątek inwestorzy czekać będą na informacje z amerykańskiego rynku pracy. Tym bardziej, że czwartkowe dane o zasiłkach rozczarowały, dając pretekst niedźwiedziom.

Oprócz nieustającej troski o Europę, w piątek inwestorzy czekać będą na informacje z amerykańskiego rynku pracy. Tym bardziej, że czwartkowe dane o zasiłkach rozczarowały, dając pretekst niedźwiedziom.

W czwartek nastroje na rynkach zostały zmrożone informacjami o osłabieniu gospodarczym. Zaczęło się od Chin, gdzie wskaźniki aktywności w przemyśle znalazły się poniżej 50 punktów po raz pierwszy od początku 2009 r. Nie lepiej wyglądała sytuacja w przemyśle strefy euro, tyle tylko, że w tym przypadku wskaźniki spadły poniżej bariery oddzielającej wzrost od spadku już wcześniej, a teraz tylko tę negatywną tendencję pogłębiają. Niemiecki przemysł trzyma się na tym tle nieco lepiej, zaś Szwajcaria mocno ucierpiała z powodu silnego franka. Nic dziwnego, że ze środowej euforii niewiele zostało.

Reklama

Ale trzeba też przyznać, że jak na taką porcję pesymizmu, indeksy na głównych parkietach europejskich radziły sobie całkiem nieźle. W końcu spadki w Paryżu i Frankfurcie sięgające 0,8-0,9 proc. to nie tragedia, szczególnie jeśli wspomnieć 4-5 proc. wzrosty dzień wcześniej. Techniczny obraz rynku oczywiście mocno się poprawił. W ciągu czterech ostatnich sesji DAX skoczył o prawie 10 proc.

Warto zwrócić uwagę, że wieściami o słabnącym przemyśle w Chinach i Europie nie przejęli się zbyt mocno inwestorzy na rynkach towarowych. Notowania ropy i miedzi poszły w dół, ale tylko po 1 proc., czyli mniej więcej tyle samo, co indeksy giełdowe na głównych parkietach naszego kontynentu. Na naszej giełdzie powodów do hura optymizmu nie ma. WIG20 od początku tygodnia zyskał o połowę mniej niż DAX. W poniedziałek nasi inwestorzy z rezerwą podchodzili do silnych wzrostów w Europie i w efekcie niewiele na tym skorzystali. Dali się ponieść dopiero w środę, a na spadkowe korekty byli wyjątkowo podatni. Siłą więc nasz rynek nie grzeszy i można się obawiać, że każde pogorszenie sytuacji wyraźnie odczuje. A do czasu zakończenia szczytu państw Unii Europejskiej będzie nerwowo.

Czwartkowa sesja na Wall Street także nie należała do komfortowych dla byków. Większość czasu tamtejsze indeksy spędzały pod kreską. Skala spadków była niewielka i ostatecznie wyniosła 0,2 proc.

W ostatnich dniach spora jest dynamika zmian indeksów w Chinach. Dziś na godzinę przed końcem sesji Shanghai B-Share tracił 3,5 proc., a Shanghai Compostie szedł w dół o 1,2 proc. W minioną środę ten pierwszy zniżkował o ponad 6 proc. Tamtejsi inwestorzy reagują najwyraźniej na coraz bardziej widoczne oznaki hamowania gospodarki. Wskaźnik w Hong Kongu spadał o 0,2 proc., a na Tajwanie o 0,5 proc. Nikkei rósł o 0,5 proc. Kontrakty na amerykańskie i europejskie indeksy rano zyskiwały na wartości po około 0,4 proc. Daje to szansę na umiarkowanie optymistyczny początek dzisiejszych notowań. Ich zakończenie zależeć będzie jednak przede wszystkim od informacji o stanie amerykańskiego rynku pracy, które zostaną opublikowane o 14.30.

KOMENTARZ PRZYGOTOWAŁ

Roman Przasnyski, Open Finance

Open Finance
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »