Bank Federalny pogrzebał recesję

Szef Fedu, Alan Greenspan uznał wczoraj, ze gospodarka USA już weszła w etap odrodzenia. Chociaż jest on wielkim autorytetem, rynki bez tej zachęty z entuzjazmem reagowały na ostatnie wyniki makroekonomiczne, w tym wczorajsze dane o gwałtownym skoku wydajności.

Szef Fedu, Alan Greenspan uznał wczoraj, ze gospodarka USA już weszła w etap odrodzenia. Chociaż jest on wielkim autorytetem, rynki bez tej zachęty z entuzjazmem reagowały na ostatnie wyniki makroekonomiczne, w tym wczorajsze dane o gwałtownym skoku wydajności.

Występując w czwartek na forum Senatu prezes amerykańskiego banku centralnego poszedł o krok dalej niż w swej wypowiedzi sprzed tygodnia. W raporcie składnym przed komisją finansów Izby Reprezentantów Greenspan wtedy powiedział, że ożywienie dopiero się zbliża. Nowa i skorygowana wersja jego oceny może rzeczywiście udobruchać największych pesymistów: Ostatnie dane coraz wyraźniej wskazują, ze ekspansja gospodarcza jest już zaawansowana, chociaż liczne czynniki, charakterystyczne dla tego cyklu biznesowego prawdopodobnie nieco osłabią jej tempo. Ta zmiana tonacji, z pozoru niewielka, jest reakcją na całą serię ostatnich danych makroekonomicznych, które okazały się znacznie lepsze niż początkowo zakładano. Szybciej rosną zamówienia w przemyśle, pokrzepiające są statystyki sprzedaży domów, dynamiczniej niż sądzono prezentują się wydatki konsumentów. Ogromnym zaskoczeniem dla wielu ekonomistów był także wskaźnik wzrostu amerykańskiego PKB za IV kwartał 2001 r. Zamiast sygnalizowanego wcześniej tempa na poziomie zaledwie 0,2 proc. PKB w rzeczywistości wyniosło ono po korekcie aż 1,4 proc.

Reklama

Jeśli potwierdzą się dotychczasowe dane, wszystko wskazuje na to, że mieliśmy do czynienia z wyjątkowo łagodnym spowolnieniem nie znajdującym potwierdzenia w długiej historii cykli biznesowych - powiedział wczoraj Greenspan.

Czwartkowy raport o wzroście wydajności w gospodarce amerykańskiej wpisuje się w ten rytm rozumowania Z komunikatu Departamentu Pracy USA wynika, że w ostatnim kwartale 2001 roku wydajność rosła prawie pięć razy szybciej niż okresie trzech poprzedzających miesięcy. W skali roku produktywność ta wzrosła z 1,1 proc. ( III kw.) do zdumiewających 5,2 proc. (IV kw.). Poprzednio tylko raz, w drugim kwartale 2000 roku, kiedy amerykańska gospodarka pędziła wciąż do przodu, ów wskaźnik pracy wykonanej w ciągu godziny przez jednego zatrudnionego rósł szybciej, bo 6,7 proc. Równocześnie, co zresztą jest logicznie, w Ameryce o 2,7 proc. spadły jednostkowe koszty. W poprzednim kwartale wzrosły one o prawie taką samą wielkość 2,6 proc.

Zdaniem analityków Fed bada teraz grunt, czy i w jakim zakresie muszą następować także zmiany w jego polityce monetarnej. Fed musi, niczym kierowca dokonać zmiany biegów i zacząć podnosić stopy procentowe, jeśli pojawiają się dowody odrodzenia, które zaczyna się rozkręcać - przyznaje Anthony Santomero, szef Fedu na Filadelfię. Bank centralny czyni to jednak bardzo ostrożnie, gdyż obawia się nadmiernej reakcji rynku - podkreśla Diane Swonk, dyrektor ekonomiczny w Bank One Corp. w Chicago.

Prawo i Gospodarka
Dowiedz się więcej na temat: bank | gospodarka | greenspan | USA | gospodarka USA | bańki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »