Bezrobocie nas przybija

Ze wszystkich wskaźników, obrazujących kłopoty polskiej gospodarki u schyłku wieku, na pierwszy plan zdecydowanie wysuwa się stopa bezrobocia. Analizując wskaźnik publikowany przez GUS (w listopadzie - 14,5 proc.) cały czas należy pamiętać, że obejmuje on tylko bezrobocie oficjalne - czyli udział zarejestrowanych bezrobotnych w cywilnej ludności aktywnej zawodowo. I jeszcze o jednej okoliczności nie wolno zapominać - w końcu listopada aż 79,9 proc. ogółu zarejestrowanych nie miało już prawa do zasiłku.

Ze wszystkich wskaźników, obrazujących kłopoty polskiej gospodarki u schyłku wieku, na pierwszy plan zdecydowanie wysuwa się stopa bezrobocia. Analizując wskaźnik publikowany przez GUS (w listopadzie - 14,5 proc.) cały czas należy pamiętać, że obejmuje on tylko bezrobocie oficjalne - czyli udział zarejestrowanych bezrobotnych w cywilnej ludności aktywnej zawodowo. I jeszcze o jednej okoliczności nie wolno zapominać - w końcu listopada aż 79,9 proc. ogółu zarejestrowanych nie miało już prawa do zasiłku.

Patrząc na wykres (obrazujący ostatnie dwa lata) zauważmy, że obie linie są niemal równoległe. Zarówno w roku 1999, jak i 2000 miało miejsce lekkie zmniejszenie się bezrobocia w okresie letnich prac sezonowych. Niestety, cała linia roku 2000 przeniosła się o piętro wzwyż. Szacunki grudniowe mówią o 14,8 proc., my typujemy raczej 14,9 proc. Natomiast co do nadchodzącego styczniaÉ Aż strach prognozować, ale linia przyszłoroczna wystartuje z poziomu znacznie przekraczającego 15 proc. i jeśli znowu zachowa równoległość, to w grudniu 2001 r. pobity zostanie niechlubny rekord całej dekady (16,5 proc. z roku 1994).

Reklama

Kiedy ta spirala nieszczęścia ma szansę się zatrzymać? Jeżeli od szczytu w Nicei powszechnie akceptujemy, iż naszą przewodniczką na drodze do UE jest Hiszpania, to odpowiedź - przez analogię - nasuwa się sama. Otóż tam szczyt rejestrowanego bezrobocia przypadł na ostatni rok (konkretnie - 1985) przygotowań do integracji z Unią, zdecydowanie przekraczając 20 proc. (po niemal dziesięciu latach Hiszpanię dotknęła druga fala bezrobocia, ale to inna historia). Jeśli ów scenariusz miałby się powtórzyć, to dno kryzysu na rynku pracy Polska osiągnęłaby w roku 2003.

Tak się składa, że akurat od 1 stycznia 2003 r. (według wersji Senatu) tygodniowy wymiar czasu pracy w Polsce nieodwołalnie ma zostać obniżony do 40 godzin. Posłom, którzy na pierwszym posiedzeniu w XXI wieku (10 stycznia) rozstrzygną los senackich poprawek do nowelizacji kodeksu pracy, proponujemy wykonanie kilku prostych obliczeń.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: bezrobocie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »