Brak miliardów

Problemem służby zdrowia jest brak kilkudziesięciu miliardów złotych - twierdzi w rozmowie z "Dziennikiem" minister zdrowia Zbigniew Religa. To właśnie przez ten brak pieniędzy strajkują lekarze i pielęgniarki.

Zapytany, jak zamierza rozwiązać konflikt w szpitalu przy ul. Barskiej, profesor Religa odparł, że lekarze nie są małymi dziećmi. Jako rozsądni, wykształceni ludzie wiedzą, co robią i jakie są konsekwencje takiego protestu: szpital przestanie funkcjonować, a wtedy jedynym wyjściem stanie się przeniesienie chorych do innych szpitali. - Proszę więc nie obarczać odpowiedzialnością nikogo innego, oprócz tych osób, które do tego doprowadziły".

Na pytanie, czy minister nie powinien w takiej sytuacji pomagać chorym i ich rodzinom, Zbigniew Religa stwierdził: (...) Wszyscy myślą, że minister odpowiada za wszystko. A odpowiada właściciel szpitala. Czyli albo pani Gronkiewicz-Waltz w przypadku szpitala miejskiego, albo marszałek Andrzej Struzik na poziomie województwa, czyli szpitala przy Barskiej.

Reklama

- Codziennie od właścicieli szpitali otrzymuję informację na temat strajków. Ale z poziomu ministra zdrowia ja nie mogę wszystkim zawiadywać. To musi być robione w terenie w zależności od sytuacji. Są za to odpowiedzialni z ramienia rządu wojewodowie. Tam, gdzie pacjenci zbyt długo czekają, trzeba ich zabezpieczyć i pokierować do innych szpitali. W wielu województwach powstały centra informacyjne, które się tym zajmują - mówi rozmówca "Dziennika".

PAP/Dziennik
Dowiedz się więcej na temat: zdrowie | brak pieniędzy | Religa | lekarze | minister | miliardy | Zbigniew Religa | zbigniew
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »