Czy możemy liczyć na Niemców w przyszłym roku?

Niemcy przejmują 1 stycznia od Finlandii półroczne przewodnictwo w Unii Europejskiej, z którym wiązane są wielkie oczekiwania. Głównym zadaniem, jakie sobie stawiają jest ożywienie procesu przyjmowania Traktatu Konstytucyjnego.

- Żadne przewodnictwo nie jest łatwe, ale to będzie szczególnie trudne - powiedział szef niemieckiej dyplomacji Frank-Walter Steinmeier.

- Musimy zmierzyć się z wieloma konfliktami - od Bliskiego Wschodu po Bałkany. Poza tym chcemy rozbudować kontakty Europy z jej wschodnimi sąsiadami. No i w końcu powinniśmy wykonać decydujący krok do przodu w kwestii konstytucji - powiedział Steinmeier w wywiadzie udzielonym na krótko przed przejęciem pałeczki od Finlandii.

- Spróbujemy jak najlepiej spełnić nasze europejskie obowiązki, ale nie oczekujcie cudów - przestrzegał szef niemieckiej dyplomacji podczas niedawnej wizyty w Brukseli, świadomy wielkich oczekiwań, jakie rodzi niemieckie przewodnictwo.

Reklama

Niemcy zachowują realizm, gdyż wiedzą, że "Unia nie jest dziś w łatwej sytuacji" - wciąż nie wyszła z kryzysu, w którym znalazła się po odrzuceniu unijnej konstytucji we Francji i Holandii. Dlatego - tłumaczył Steinmeier - Niemcy jako wyzwanie stawiają sobie "odzyskanie zaufania obywateli, utraconego w ciągu ostatnich trzech lat".

Kanclerz Angela Merkel chce skoncentrować działania na trzech sprawach: ożywieniu debaty na temat przyszłości konstytucji, doprowadzeniu do tego, by Unia mówiła jednym głosem w konfliktach, które zagrażają pokojowi na świecie oraz na odpowiadaniu na niepokoje obywateli.

Działaniom tym będzie towarzyszyć przekonanie, że kraje członkowskie nie są w stanie w pojedynkę odpowiedzieć na wyzwania globalizacji, które przejawia się w haśle niemieckiego przewodnictwa: "Europie powiedzie się razem".

Niemcy, które tak jak dwie trzecie państw członkowskich, ratyfikowały unijną konstytucję, nie kryją, że nie zamierzają z niej zrezygnować.
- Mówię jasno: chcemy zapewnić traktatowi konstytucyjnemu sukces - zapowiedziała Merkel już w pierwszym expose swojego rządu 30 listopada ubiegłego roku, przekonana że tylko nowy traktat umożliwi Europie zachowanie zdolności do działania.

Unia dopuści się "historycznego zaniechania", jeśli nie rozwiąże problemu konstytucji do najbliższych wyborów do Parlamentu Europejskiego, które odbędą się w 2009 roku - powtórzyła w grudniu w Bundestagu pani kanclerz. Niemcy, świadome, że pewne zmiany w konstytucji są nieuniknione, chcą zachowania "substancji" traktatu.

- Wszyscy liczymy bardzo na Niemcy, wierząc, że w czerwcu nastąpi prawdziwe przybliżenie do przyjęcia traktatu. Jest ogromna potrzeba wprowadzenia zmian w systemie podejmowania decyzji w UE - powiedziała niedawno komisarz Danuta Huebner, przekonana, że dla Berlina konstytucja będzie najważniejszą sprawą.

By sprostać tym oczekiwaniom, Merkel poprosiła każdy kraj członkowski o wytypowanie charge d'affairs, którzy mają wspólnie przeanalizować możliwe drogi postępowania, mogące doprowadzić do przyjęcia nowego traktatu.

W czerwcu, przy końcu swojego przewodnictwa, Berlin chce bowiem przedstawić plan konkretnych działań, z - jak powiedział Steinmeier - "podstawą" czy nawet "brudnopisem" projektu konstytucji, który byłby do zaakceptowania dla wszystkich państw członkowskich.

Wcześniej jednak Niemcy chcą dać wyraz przywiązaniu do europejskich wartości: wolności, sprawiedliwości, praworządności i praw człowieka jako spoiwa europejskiej wspólnoty. Chcą je umieścić w deklaracji, która ma zostać przyjęta w Berlinie 25 marca 2007 r., podczas obchodów 50-lecia podpisania Traktatów Rzymskich, na mocy których powstała Europejska Wspólnota Gospodarcza, poprzedniczka Unii Europejskiej.

Merkel przywiązuje do tych obchodów wielką wagę.
- W tym jubileuszu mieści się ogromny ładunek symboliczny. Będziemy świętować w mieście, które było symbolem podziału Europy. Zadeklarujemy jasno nasze przywiązanie do wartości, o których warto dyskutować: co nas łączy, co czyni Europę kontynentem niepowtarzalnym - tłumaczyła pani kanclerz.

By Unia Europejska była bardziej obecna w świecie, Berlin zamierza m.in. sprzyjać ożywieniu procesu pokojowego na Bliskim Wschodzie, wprowadzić zasady państwa prawa w Kosowie, a także rozwijać bardziej ambitną politykę sąsiedzką wobec Europy Wschodniej.

Jednym z priorytetów niemieckich działań będzie też rozwijanie współpracy z Rosją, by nieodwracalnie związać ją z Europą. Szef niemieckiej dyplomacji podkreślał podczas niedawnej wizyty w Moskwie, że współpraca Rosji w rozwiązywaniu międzynarodowych konfliktów na Bliskim Wschodzie, w Kosowie czy w sporze z Iranem jest "nieodzowna". Jego zdaniem, Europa powinna wspierać Rosję w procesie modernizacji oraz dążeniu do "europejskich wartości, takich jak demokracja i praworządność".

Dlatego Niemcy chcą jak najszybciej rozpocząć negocjacje w sprawie nowego porozumienia o współpracy i partnerstwie z Rosją, pod warunkiem, że wcześniej uda im się uzyskać zielone światło w tej sprawie ze strony Warszawy. W tym celu Niemcy już prowadzą z Moskwą rozmowy na rzecz rozwiązania problemu rosyjskiego embarga na polskie mięso. Na razie jednak bez rezultatu.

Nowa umowa UE-Rosja powinna też uwzględniać - zdaniem Berlina - problemy współpracy w dziedzinie energetyki, zwiększając bezpieczeństwo dostaw energii z Rosji do Europy. Niemcy liczą na to, że uda im się włączyć do tekstu porozumienia najważniejsze fragmenty Europejskiej Karty Energetycznej, której Rosja nie chce ratyfikować. Z tego powodu, na szybkim podpisaniu umowy powinno zależeć także Polsce - uważa Steinmeier.

Zapewne pod wpływem głosów z Polski i krajów bałtyckich, również kanclerz Merkel poświęca więcej uwagi sprawom bezpieczeństwa energetycznego, a budowanie zintegrowanej polityki energetycznej ma być jednym z priorytetów przewodnictwa.

Na długiej liście niemieckiego programu wymienia się też wzmocnienie europejskiej gospodarki i socjalnego wymiaru Unii, utworzenie wewnętrznego europejskiego rynku energetycznego, ograniczenie biurokracji, ochronę klimatu oraz współpracę w dziedzinie policji, prawa karnego i cywilnego.

Niemieckie władze uważają aktywny udział mieszkańców Wspólnoty za klucz do wzmocnienia Unii Europejskiej. Dlatego martwi je brak zainteresowania unijnymi sprawami w ich kraju.

Na początku grudnia 85 proc. ankietowanych Niemców nie wiedziało, że ich kraj obejmie wkrótce przewodnictwo w Unii.
- Europa nie zadomowiła się jeszcze w ludzkich umysłach - stwierdziła Merkel, zapowiadając szeroką kampanię promocyjną.

W najbliższych miesiącach w Niemczech odbędzie się ponad 400 imprez popularyzujących Unię Europejską.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: oczekiwania | kanclerz | steinmeier | Niemcy | przewodnictwo | Angela Merkel
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »