Czy Polska straci miliard złotych?

Bez nowoczesnych kadr i wykwalifikowanych pracowników nie ma mowy o konkurencyjności polskich firm na unijnym rynku. Mają się tym zająć w ramach Sektorowego Programu Operacyjnego Rozwój Zasobów Ludzkich (SPO RZL) odpowiednie instytucje: uczelnie, jednostki naukowe mające osobowość prawną oraz przedsiębiorstwa prowadzące działalność szkoleniową.

Na cele szkoleniowe Unia Europejska przeznaczyła dla Polski 253 mln euro, czyli ok. 1 mld zł. Firma szkoląca dostanie zwrot kosztów kwalifikowanych, czyli podlegających z mocy rozporządzenia zwrotowi, w wysokości 80 proc. na pracownika, jeśli należy do sektora MSP i do 60 proc., jeśli kurs zamówi większe przedsiębiorstwo. W wypadku szkoleń specjalistycznych, przydatnych wyłącznie w danej firmie, dofinansowanie wynosi odpowiednio 45 i 35 proc. Ponadto, jeśli szkolone będą osoby będące długo bezrobotnymi albo niepełnosprawne, to dotacja zwiększy się o 10 proc.

Reklama

Obawy branży szkoleniowej

Zatem przedsiębiorca, któremu zależy na kwalifikacjach pracowników i poprawie konkurencyjności, będzie pokrywał tylko 20 lub 40 proc. kosztów szkolenia. Wkład nie musi być wnoszony gotówką, ale może być to również koszt wynagrodzeń pracowników-uczestników kursów, nieobecnych w pracy.

Konkursy na te rodzaje projektów dotyczyć zaś będą: szkoleń zawodowych - doskonalenia kwalifikacji i zmian technologicznych (stosowanie IT, nowoczesnych technologii i innowacji); szkoleń menedżerskich służących lepszemu zarządzaniu zasobami ludzkimi; studiów podyplomowych; szkoleń praktycznych w instytucjach naukowo-badawczych; zwiększeniu umiejętności pracowników słabo wykwalifikowanych.

- Obawy branży szkoleniowej budzą głównie dwie kwestie - twierdzi Renata Kieszek, specjalista z Instytutu Lobbingu BCC. Brak określenia w projekcie rozporządzenia ministra gospodarki i pracy w sprawie udzielania pomocy przez PARP w ramach SPO RZL terminu, w jakim wniosek powinien być rozpatrzony merytorycznie przez Komitet Oceny Wniosków. Druga kwestia to zagrożenie bankructwem, jakie dla licznych małych firm szkoleniowych w Polsce stanowi konkurencja dużych firm z Unii, które mogą bez ograniczeń składać projekty.

Trudności z wnioskiem

Wnioski są bowiem składane w konkursie otwartym PARP do jej oddziałów regionalnych zwanych Regionalnymi Instytucjami Finansującymi (ich lista na stronie internetowej PARP). W ciągu 10 dni wnioskodawca powinien być poinformowany przez RIF, czy jego wniosek przeszedł weryfikację formalną. Jeśli tak, to jest przesyłany do PARP, gdzie co dwa miesiące zbiera się Komitet Oceny Projektów, którego zadaniem jest ocena merytoryczna wniosku. Następnie tworzona jest lista rankingowa projektów, na które przyznaje się dotacje i w ostatniej fazie zatwierdza ją prezes PARP.

Właśnie ten okres, w jakim obraduje Komitet, nie został wpisany do wspomnianego rozporządzenia. W wytycznych dla wnioskodawców mówi się, że powinni być w ciągu 90 dni poinformowani o przyznaniu dotacji.

- Ale wytyczne nie są aktem prawnym, więc zobowiązania PARP nie będą podlegały niczyjej kontroli. Konsekwencją jest uniemożliwienie firmom szkoleniowym umówienia się z danym przedsiębiorcą co do terminu przeprowadzenia szkolenia jego pracowników - mówi Renata Kieszek. Przedsiębiorcy zlecający kursy nie będą mogli zaplanować ich harmonogramu, zwłaszcza gdy zamówienie i odbycie szkolenia uzależnione jest od zdobycia unijnego dofinansowania. Zaś firmy szkoleniowe będą miały problemy ze sprzedażą tych szkoleń ze względu na przesunięcia w terminach przyznania dotacji.

- Taka sytuacja jest szkodliwa zarówno dla pracodawców, jak i projektodawców, którzy z reguły są przedsiębiorcami. Niepewność skłania do korupcji, gdyż otwiera drogę do załatwiania wniosków w kolejności preferencyjnej.

Gra toczy się o duże pieniądze. Na jednego przedsiębiorcę firma szkoleniowa może starać się od 15 tys. euro nawet do 1 mln euro. Spodziewać się należy, że właśnie te duże projekty będą preferowane przez instytucje przyznające dotacje. - Tymczasem w Polsce dominują małe lub wręcz mikrofirmy szkoleniowe. Stąd obawy, że mogą stać się one co najwyżej podwykonawcami dużych zagranicznych koncernów. 1 mld zł przeznaczony na dotacje szkoleniowe w Polsce może więc odpłynąć w znacznej części za granicę, do kieszeni dużych podmiotów z zachodniej Europy. Projektodawca z zagranicy nie musi nawet mieć w Polsce filii swojej firmy. Wątpliwość może też budzić brak znajomości polskich realiów i faktycznych potrzeb naszych przedsiębiorców - konkluduje.

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: instytucje | dotacje | Nie ma mowy! | PARP | miliard | Polskie | komitet | szkolenia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »