Dobra zabawa za pieniądze podatników

Każdy zdrowy człowiek wie, że są jakieś granice paranoi. Tymczasem resort finansów stara się nam udowodnić, że jest wręcz przeciwnie, a służba publiczna to tylko i wyłącznie dobra zabawa.

Każdy zdrowy człowiek wie, że są jakieś granice paranoi. Tymczasem resort finansów stara się nam udowodnić, że jest wręcz przeciwnie, a służba publiczna to tylko i wyłącznie dobra zabawa.

Zabawa w cyferki, rekwizyty, czarne listy i populizm. A wszystko to za pieniądze podatników, którzy regularnie wysysani przez budżet, ledwo zipią. Mowa oczywiście o płacących podatnikach Ń zdrowych firmach i uczciwych obywatelach. Czyli tych, którym resort finansów i cały rząd nie ma zamiaru pomagać, nazywając ich przy okazji frajerami.

Wczoraj byliśmy świadkami kolejnego spektaklu. Irena Ożóg, wiceminister finansów, wspierana kreatywnie przez nowego rzecznika resortu, przyszła na konferencję ze sztuczną szczęką, która rzekomo jej opadła. Nie wiem, na ile osobiste problemy Pani minister powinny być tematem konferencji. Wiem, że przy okazji ministerstwo obwieściło listę dziennikarzy, którzy rzetelnie piszą o poczynaniach resortu. Rzetelnie - czyli z uznaniem.

Reklama

Z wielką ulgą dowiedziałem się, że mnie na tej liście nie ma.

Rzetelne pisanie o propozycjach resortu finansów nie może być bowiem pozbawione krytyki pomysłów Grzegorza Kołodki. Nie sposób bowiem znaleźć argumenty przemawiające za abolicją podatkową czy odpuszczeniem długów państwowym molochom w zaproponowanych przez resort kształtach.

Owszem, wszystkie te pomysły zawierają elementy racjonalne, jednak ujmując rzecz całościowo służą tylko i wyłącznie jednorazowemu łataniu dziury budżetowej (choć przychody będą raczej śladowe) pokazując jednocześnie, że państwo lekce sobie waży dynamiczne firmy i uczciwych obywateli.

A promowaniu nieefektywnych państwowych firm i nieuczciwych podatników służyć mają sztuczki księgowe, jak choćby zawyżanie prognozy wzrostu na 2003 r. W tej sytuacji trudno nie mieć wrażenia, że rządowa polityka finansów publicznych zmierza do utrzymaniu status quo (czyli wydawania ponad miarę i w partykularnym interesie polityków) w oczekiwaniu na wejście Polski do UE.

A wtedy niech się już Unia martwi, co z tym kwiatkiem robić. W końcu za dziurę budżetową nas z Unii nie wyrzucą. A że do strefy euro nie wpuszczą, to nawet dobrze. Oczywiście dobrze dla nieuczciwych podatników i państwowych molochów - dynamiczne firmy i uczciwi obywatele nic nie poradzą, że to nie o ich głosy zabiega rząd. Każdy ma elektorat, jaki sobie wybierze.

Nam pozostaje nadal płacić podatki. Z nadzieją, że unijni urzędnicy choć trochę ukrócą -kreatywność- polskich polityków.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: resort finansów | zabawa | służba publiczna | dobro | resort
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »