Eurostat: OFE to nie finanse publiczne

Eurostat, biuro statystyczne Unii Europejskiej, uznało, że polskich funduszy emerytalnych nie można traktować jako części finansów publicznych. Oznacza to, że rząd nie będzie mógł "zmniejszyć" długu, przechodząc na unijną metodologię jego liczenia.

Eurostat, biuro statystyczne Unii Europejskiej, uznało, że polskich funduszy emerytalnych nie można traktować jako części finansów publicznych. Oznacza to, że rząd nie będzie mógł "zmniejszyć" długu, przechodząc na unijną metodologię jego liczenia.

Targi o to, czy fundusze emerytalne należy traktować jako część finansów publicznych, czy jako część sektora prywatnego, trwają już od kilku lat. Wprawdzie - jak zaznaczają analitycy - wybór jednej z tych dwóch opcji nie zmniejszy w rzeczywistości długu publicznego, ale może poprawić wygląd polskich finansów w statystykach.

Teraz rząd nie będzie mógł "uciec" przed szybkim narastaniem długu publicznego, zmieniając jego metodologię liczenia, bowiem każdy kraj wchodzący do Unii Europejskiej musi przyjąć wspólnotową metodę, czyli ESA95. Różni się ona od obecnie stosowanej w naszym kraju między innymi tym, że niejako znosi wzajemne zadłużenia między różnymi jednostkami w obrębie finansów publicznych. I to był jeden z powodów, dla którego tak ważne dla rządu było to, by Eurostat uznał OFE za część finansów publicznych.

Reklama

Papierowy wynik

OFE - według stanu na koniec stycznia - posiadały obligacje o wartości blisko 30 mld zł. Gdyby były częścią finansów publicznych, to statystycznie tego długu nie byłoby. Poza tym - zyski osiągane przez fundusze emerytalne poprawiałyby wynik całego sektora finansów publicznych. Wreszcie - rząd, licząc na pozytywną dla siebie decyzję Eurostatu, zmienił sposób traktowania wydatków na składkę transferowaną do OFE - z wydatków właśnie na tzw. rozchody. A one nie mają wpływu na wysokość deficytu budżetowego.

Jednak decyzja Eurostatu okazała się inna - urząd uznał, że fundusze emerytalne to część sektora prywatnego, a nie publicznego.

Jakie będą skutki?

Przede wszystkim - przejście na unijną metodologię nie będzie oznaczać poprawy stanu finansów publicznych. Przykładowo - według wyliczeń analityków z BRE Banku - dług publiczny na koniec tego roku przy pozytywnej dla rządu decyzji unijnych statystyków wynosiłby 47,6% PKB (według polskiej metody ma być to 54,5% PKB). Obecnie ten dług gdyby był liczony według ESA95 wyniósłby 52,1% PKB. - Decyzja Eurostatu oznacza, że rząd stracił jeden z komfortowych sposobów zmniejszenia długu publicznego - powiedział Jacek Wiśniewski, analityk banku Pekao.

Czy decyzja Eurostatu będzie miała wpływ na bieżącą sytuację budżetu?

- To na razie tylko opinia i negocjacje w tej sprawie będą się toczyć, ale najpóźniej w czerwcu czy lipcu decyzja zapadnie, bo rząd będzie musiał przygotować następny budżet już według unijnej metodologii - powiedział Janusz Jankowiak, główny ekonomista BRE Banku. - Jednak nie będzie to dotyczyć tegorocznego budżetu.

Ale problem polega na tym, że wyliczenia zawarte w planie Hausnera były robione przy założeniu, że transfery do funduszy emerytalnych będą traktowane jako "rozchody", a nie wydatki. Tymczasem ta drobna różnica oznacza, że tegoroczne wydatki powinny być większe o ok. 11 mld zł, podobnie jak deficyt. Czyli w tym roku powinien on wynieść nie 5,3% PKB, tylko 6,6% PKB.

Na dodatek - nawet jeśli nie zmienimy systemu liczenia długu na unijny, według wspólnotowych standardów będziemy rozliczani przez Brukselę. A ponieważ, wchodząc do Unii Europejskiej, zgodziliśmy się na przyjęcie euro, Komisja Europejska będzie mogła zażądać od nas planu naprawy finansów publicznych, który ma doprowadzić do spadku deficytu budżetowego poniżej 3% PKB.

- To mogłoby spowodować, że Polska będzie musiała przygotować plan sanacji finansów publicznych, który będzie ostrzejszy niż plan Hausnera - powiedział J. Jankowiak.

Taka zmiana będzie też oznaczać, że wydłuża się polska droga do wprowadzenia euro.

Co na to rząd?

- Naszym zdaniem, decyzja Eurostatu daje możliwość traktowania funduszy emerytalnych jako części finansów publicznych - powiedział Krzysztof Pater, wiceminister gospodarki i pracy. - Nie jesteśmy pewni, czy nasze zdanie podzielą przedstawiciele Eurostatu, dlatego wybieramy się wkrótce na konsultacje bilateralne - dodał.

O tym, czy decyzja Eurostatu będzie wiążąca, zdecydują ministrowie finansów państw wspólnoty (Ecofin).

Krzysztof Rybiński, główny ekonomista banku BPH
Ekspert zwraca uwagę, że niekorzystne dla Polski zmiany mogą spowodować przesunięcie terminu wejścia naszego kraju do strefy euro. - Jeżeli decyzja Eurostatu zostanie podtrzymana, to Polska może się pożegnać z członkostwem w strefie euro przed 2010 r." - powiedział.

Ryszard Michalski, wiceminister finansów
Przedstawiciel rządu zaznacza, że nie jest jeszcze jasne, czy decyzja Eurostatu zwiększy poziom deficytu i długu publicznego, a w konsekwencji opóźni nasze wejście do strefy euro. - To tylko opinia Eurostatu, który przyjął dosyć konserwatywne podejście, ale faktyczną decyzję podejmie Ecofin (ministrowie finansów UE). My będziemy chcieli jeszcze rozmawiać - mówił we wtorek.

Olivier Desbarres, ekonomista w Credit Suisse First Boston
Według niego, decyzja Eurostatu może mieć poważne konsekwencje dla Polski i Węgier z powodu dużych przypływów finansowych do funduszy emerytalnych. - Kraje takie jak Polska znalazły się w trudnej sytuacji, ponieważ decyzja zdaje się być dla nich niekorzystna. Ale mają one jeszcze w zanadrzu kilka argumentów - podkreślił specjalista.

Parkiet
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »