Horror nie ma końca
Horror posiadaczy zobowiązań w walutach obcych zdaje się nie mieć końca. Nie często się zdarza, by notowania złotego trafiały na główną stronę Bloomberga, a tak się dziś stało. Bo też były powody - tylko dziś frank podrożał do 3,242 PLN czyli o 4,4 proc. w porównaniu do piątkowego zamknięcia.
Euro podrożało o 4 proc. do 4,81 PLN i jest najdroższe od 2004 roku, podobnie jak dolar, który podskoczył o 4,9 proc. do 3,772 PLN. Co ważne osłabienie złotego nie ma tradycyjnego oparcia już w teorii zamykania pozycji carry trade, bo jen na arenie międzynarodowej nie zmieniał specjalnie wartości. Mamy raczej do czynienia z czysto lokalną (dotyczącą regionu, nie tylko Polski) spekulacją walutową wykorzystującą w miarę płytki rynek (niewielu chętnych do sprzedaży walut, kolejkę kupujących powiększają... eksporterzy szukający możliwości zabezpieczenia swoich pozycji w opcjach). Wyznaczanie kursów docelowych w tej sytuacji mija się z celem.
Przy braku inwestorów z USA (z gry wykluczyło ich święto - Dzień Prezydentów), euro spadło dziś do 1,277 USD (o 0,7 proc.), ale nowego minimum w obecnej fali spadkowej nadal nie wyznaczyło.
Łukasz Wróbel, Emil Szweda