Inwestycje roku
"Kto nie ryzykujet ten szampańskoje nie pijot" - mówią dzisiaj z zadowoleniem wszyscy ci, którzy w 2004 r. zainwestowali pieniądze w fundusze akcji, bo zarobili na nich średnio 22 proc., mieszkanie, gdyż lokata w nieruchomości przyniosła 18-proc. stopę zwrotu i obligacje - 9,5 proc. zysku. Minorowe nastroje towarzyszą wszystkim, którzy zaangażowali kapitał na rynku walutowym.
Jakie inwestycje przyniosły w 2004 r. największą stopę zwrotu? Jak zwykle Totalizator Sportowy. Kupując los za 1,25 zł co miesiąc można było zgarnąć kilka milionów złotych - rekordowa wygrana wyniosła 16 mln zł - oczywiście pod warunkiem, że skreśliło się "szczęśliwe numery".
Ale odłóżmy żarty na bok. Patrząc z perspektywy czasu wydaje się, że łatwiej było w tym roku trafić szóstkę niż przewiedzieć spadek kursu dolara poniżej 3 zł. Najstarsi górale nie pamiętają tak słabego "zielonego". Kto w celach inwestycyjnych skupował na początku roku amerykańską walutę, pluje sobie teraz w brodę. Od początku roku dolary potaniały aż o 20 proc. Co gorsze, jak zauważa Tomasz Bożętka, analityk Expandera, strat nawet częściowo nie można było sobie powetować oszczędzając na lokatach walutowych. Ich oprocentowanie to zaledwie 2 proc. w skali roku.
Powody do szczerej radości mają inwestorzy, którzy ulokowali pieniądze w papierach wartościowych. Warszawska giełda okazała się czarnym koniem rynków finansowych w 2004 r. Od stycznia WIG20 zyskał ok. 24 proc., a MIDWIG aż 35 proc. Z rocznymi wykresami indeksów ładnie korespondują wyniki funduszy inwestycyjnych operujące na warszawskim parkiecie.
- Średnio mogą się one pochwalić prawie 22 proc. zyskiem - mówi Józef Rąpała, dyrektor inwestycyjny Warszawskiej Grupy Inwestycyjnej.
W grupie giełdowych graczy znaleźli się i tacy, którzy znacznie wybili się ponad przeciętną. Np. Arka Akcji ugrała 33,7 proc. zysku, Uniokorona Akcji 30,5 proc., DWS Akcji Plus 28 proc., a CU Polskich Akcji 25,4 proc. Łącznie osiem funduszy przekroczyło próg 20 proc. zysku.
Podczas, gdy inwestorzy, którzy powierzyli oszczędności funduszom obecnym na krajowym rynku cieszą się zyskami, posiadacze udziałów w funduszach inwestujących w akcje za granicą, rachują straty. Średnio sięgają one 12 proc., ale już ci, którzy dali pieniądze BPH FIO TOP Ameryka popłynęli na 19 proc., a inwestujący w zagraniczne papiery dłużne poprzez fundusz dolarowy Millenium Dolarowa Lokata - stracili 19,7 proc.
Zamiast szukać szczęścia za granicą w 2004 r. lepiej było trzymać się krajowych funduszy obligacji. Średnio przyniosły one 5,7 proc. zysku, lecz np. Pioneer Obligacji Skarbowych uzyskał blisko 9,5-proc. stopę zwrotu. Tomasz Bożętka przypomina, że w 2003 r. większość funduszy nie pokonała bariery 3 proc.
Opłacało się też inwestować w fundusze rynku pieniężnego. Zysk nie jest zachwycający - średnio 5 proc., ale to i tak więcej niż przyniosła większość lokat bankowych. Nie znaczy to jednak, że depozytów w 2004 r. należało unikać.
- Kilka banków - m.in. Eurobank, ING Bank Śląski, Lukas Bank, a pod koniec roku także Dominet Bank Polska, przebiło konkurencję oferując blisko lub nawet nieco ponad 7 proc. na depozytach rocznych. Oczywiście wszystko za sprawą rosnących stóp procentowych - mówi Tomasz Bożętka.
W podsumowaniu trafionych inwestycji 2004 r. nie może zabraknąć największej oferty publicznej w historii naszej giełdy. Kto cierpliwie wystał w kolejce po akcje PKO BP ten gratuluje sobie zapobiegliwości. Walory banku już w dniu debiutu poszły w górę o ponad 20 proc., a w parę tygodni od pierwszych notowań pomnożyły kapitały akcjonariuszy o niemal jedną trzecią.
Marek Zuber, analityk Tresury Management Services zwraca uwagę na znakomite debiuty giełdowe w 2004 r. Akcje niektórych spółek startowały na giełdzie z przeszło 40-proc. przebiciem (np. rzeszowski Comp).
Ewa Jackowicz, doradca finansowy Open Finance przypomina jednak, że rynek akcji jest o wiele bardziej ryzykowny od wszystkich wymienionych wyżej - obligacji, walut itd. - dlatego też można spotkać tutaj przykłady kilkusetprocentowych zysków w ciągu roku (Vistula 528,8 proc. w górę, TIM 446,88 proc.), jak i kilkudziesięcioprocentowych strat (Tras minus 70,83 proc., Mieszko -67 proc.).
Całkiem godziwie w 2004 r. można było zarobić na obrocie nieruchomościami. Różnica w cenach mieszkań z początku i końca 2004 r. wynosi średnio 18,1 proc. Wrocławska Giełda Nieruchomości, na bieżąco monitorującej rynek, ocena, że najwięcej zyskali nabywcy kawalerek i mieszkań dwupokojowych, które od stycznia podrożały o 17,6 proc. Trzypokojowe lokum przyniosło w ciągu roku 14,3 proc. zysku, najmniej, bo ledwie o 2 proc., podrożały mieszkania czteropokojowe.