Jaka renta? Pracownik zdrów jak ryba

W ciągu ostatnich ośmiu lat liczba osób, u których stwierdzono występowanie chorób zawodowych, zmniejszyła się z 12 tys. do 3,2 tys. Nie oznacza to jednak, że polscy pracownicy są zdrowsi. Główną przyczyną czterokrotnego zmniejszenia się liczby chorych podwładnych nie jest bowiem poprawa warunków pracy, ale zmiana systemu orzecznictwa na cele rentowe przeprowadzona w 1998 roku.

- Zgodnie z nią powodem przyznania renty nie jest samo stwierdzenie wystąpienia choroby zawodowej, ale jej skutki i wpływ na dalsze wykonywanie pracy - tłumaczy dr Ewa Wągrowska-Koski z Instytutu Medycyny Pracy im. prof. Jerzego Nofera w Łodzi. Oznacza to, że np. górnik, który zapadł na pylicę, nie będzie mógł już wykonywać prac pod ziemią, ale może pracować w biurze kopalni jako urzędnik czy sprzątacz. Zgodnie z kodeksem pracy, przełożeni muszą przenieść chorego pracownika na inne stanowisko pracy, nienarażające go na dalszy rozwój stwierdzonej choroby. W praktyce szefowie albo powierzają im zajęcia o najniższym prestiżu i wynagrodzeniu, albo zwalniają z pracy, skoro nie są w stanie wypełniać swoich obowiązków.

- Prawo nakazujące pracodawcom przenoszenie chorych podwładnych na inne miejsce pracy, gdzie nie występują czynniki, które uprzednio wywołały schorzenie, jest notorycznie łamane. To martwy przepis - tłumaczy dr Ewa Wągrowska-Koski.



Udają, że są zdrowi

Pracownicy podejrzewający wystąpienie u siebie objawów choroby zawodowej boją się tego ujawnić - potwierdzają to lekarze przeprowadzający okresowe badania zdrowotne. Chorzy obawiają się, że nie otrzymają renty albo stracą pracę.

- Doszło już do zjawiska dyssymulacji, czyli udawania przez chorych, że nic im nie dolega i mogą dalej pracować - mówi dr Ewa Wągrowska-Koski. Jej zdaniem powodem zaistniałej sytuacji jest, z jednej strony, postawa pracodawców, którzy pozbywają się chorych podwładnych, oraz trudna sytuacja na rynku pracy, zwłaszcza dla osób pracujących w branżach o największym narażeniu na utratę zdrowia (górnictwo, hutnictwo, budownictwo).

- W nadleśnictwie przepracowałem ponad 20 lat - mówi leśniczy, u którego lekarz stwierdził wystąpienie boreliozy.

- Szefowie przenieśli mnie do pracy w biurze za trzykrotnie niższe wynagrodzenie. Nie odejdę jednak, bo z boreliozą nikt nie przyjmie mnie do pracy, a ja całe dorosłe życie wykonywałem tylko jeden zawód - dodaje. Jego zdaniem na chorobę tę cierpi 90 proc. leśników, w tym wszyscy pracujący w tym zawodzie przynajmniej przez kilkanaście lat.

Skarga i ubezpieczenie

Jeżeli przeniesienie do innej pracy powoduje obniżenie wynagrodzenia, choremu pracownikowi przysługuje dodatek wyrównawczy przez okres nieprzekraczający 6 miesięcy.

- W sytuacji gdy pracodawcy zwlekają z zapłatą tego świadczenia, podwładni powinni uzyskać pomoc ze strony Państwowej Inspekcji Pracy (PIP) - tłumaczy Michał Gruca, adwokat. - Jeśli interwencja PIP nadal nie rozwiąże problemu, poszkodowanemu pracownikowi zawsze przysługuje złożenie pozwu do sądu o należną zapłatę - dodaje. Jego zdaniem pracownicy rzadko decydują się na wytoczenie skargi, gdyż wysokość świadczenia jest niewielka, a część z nich będzie kontynuowała zatrudnienie i nie chce konfliktu z szefem.

Rozwiązaniem problemu mogłoby być wprowadzenie ubezpieczenia na wypadek choroby zawodowej.

- W Polsce na rynku ubezpieczeniowym nie ma takiego produktu - tłumaczy Krystyna Krawczyk z Biura Rzecznika Ubezpieczonych. - Byłoby to jednak bardzo ważne rozszerzenie możliwości zabezpieczenia się na wypadek utraty zdrowia. Obecnie część produktów ubezpieczeniowych wyłącza bowiem skutki zapadania na choroby zawodowe jako powód wypłaty świadczenia - dodaje.

3,2 tys. - osób zapada na choroby zawodowe

Lepsze warunki pracy

Choć główną przyczyną spadku liczby osób cierpiących na choroby zawodowe są przepisy prawne, które ograniczyły przyznawanie rent z tego tytułu, liczba chorych zmalała także w wyniku poprawy warunków pracy. Coraz mniej osób pracuje w branżach, w których dotychczas stwierdzano najwięcej zachorowań, to jest w górnictwie, metalurgii, przemyśle chemicznym, maszynowym oraz mineralnym.
Oznacza to, że w przyszłości z Centralnego Rejestru Chorób Zawodowych znikną takie schorzenia jak choroby płuc wywołane pyłem metali, choroby opłucnej lub osierdzia wywołane pyłem azbestu czy gorączka metaliczna.

Choroby przyszłości

Jednak zdaniem dr Ewy Wągrowskiej-Koski stare typy schorzeń będą zastępowane przez inne, spowodowane nowymi warunkami panującymi w miejscach pracy. Obserwowany jest już wzrost chorób i urazów kręgosłupa, wynikający z siedzącego trybu pracy. Z tych samych powodów pracownikom dokuczają coraz częściej przewlekłe choroby układu ruchu.

Zdaniem lekarzy w przyszłości częściej będziemy także zapadać na schorzenia alergiczne i choroby narządów zmysłu (zwłaszcza słuchu, gdyż żyjemy w środowisku o coraz większym natężeniu dźwięków). Za szczególnie niebezpieczną tendencję specjaliści uznają rozprzestrzenianie się wśród pracowników chorób zakaźnych, zwłaszcza boreliozy wśród pracujących w leśnictwie.

Warunki pracy zawsze będą oddziaływać na stan zdrowia pracowników, i dlatego ustawodawca powinien opracować system, który nie będzie ich zmuszał do ukrywania schorzeń, spowodowanych wypełnianiem swoich obowiązków zawodowych.

Reklama

Łukasz Guza

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: zdrowie | pracownicy | świadczenia | renta | polscy pracownicy | zawodowe | choroby | ryba | renty | Rent
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »