Katastrofa Airbusa tylko przez godzinę zachwiała giełdami

Wczorajsza katastrofa Airbusa tylko przez godzinę mocniej wstrząsnęła rynkami. Okazuje się, że giełdy były przygotowane na tak złe informacje, bo po sześćdziesięciu minutach sytuacja zaczęła powoli wracać do normy.

Wczorajsza katastrofa Airbusa tylko przez godzinę mocniej wstrząsnęła rynkami. Okazuje się, że giełdy były przygotowane na tak złe informacje, bo po sześćdziesięciu minutach sytuacja zaczęła powoli wracać do normy.

Światowe rynki w poniedziałek przeżyły swoiste deja vu. W momencie, gdy amerykańskie giełdy rozpoczynały handel, Nowy Jork dosięgła kolejna tragedia. Chociaż inwestorzy przez dwa miesiące byli przygotowani na kolejne zamachy terrorystyczne, na katastrofę zareagowali tak jak 11 września Đ paniką. Na szczęście w poniedziałek bez uszczerbku pozostał cały system finansowy USA. Dzięki temu po godzinie nerwów na parkiety świata powrócił względny spokój.

W pierwszych minutach po wypadku mocno spadły indeksy na Wall Street. Jeszcze gorsze nastroje panowały na Starym Kontynencie, gdzie po około 10 proc. straciły notowania linii lotniczych i ubezpieczycieli.

Reklama



GPW na peryferiach

Nieco łagodniej rynek potraktował ubezpieczycieli, ale i tak papiery Allianz, Munich Re i Swiss Re spadły po około 5 proc. Najdotkliwiej ucierpiały papiery American Airlines. Kurs głównej ofiary wypadku w ciągu minuty osunął się o 28 proc., by wkrótce rozpocząć mozolne odrabianie strat. Wśród pozostałych spółek z USA najchętniej sprzedawano udziały w sieciach hotelowych i turystycznych. Pozostająca na peryferiach finansowego świata GPW zareagowała spokojnie. Nic dziwnego, skoro trudno na warszawskim parkiecie znaleźć linię lotniczą czy poważnego ubezpieczyciela. Kurs Warty wzrósł o 1 proc., a Orbisu spadł w takim samym stopniu.



Ucieczka do franka

Dużo bardziej nerwowe były reakcje graczy na rynkach walutowych. Tam także powielano schemat z 11 września. Na całym świecie kapitał szukał ucieczki w szwajcarskim franku, tradycyjnej ostoi w momentach globalnego niepokoju. Sprzedawano amerykańską walutę, która spadła do najniższego od miesiąca poziomu wobec jena. Zamieszanie ominęło tym razem złotego. Nasza waluta zyskała 0,01 zł wobec dolara i straciła 0,03 zł w stosunku do euro.



Ropa w dół

Na rynku metali najwyższą wartość od 18 września osiągnęło złoto. Giełda COMEX wyceniała uncję surowca na 282,5 USD. Inaczej niż przed dwoma miesiącami zareagował kurs miedzi. Tona metalu spadła w Londynie z 1420 do 1397 USD za tonę. Nadszarpnięte zaufanie konsumentów spowodowane wczorajszymi wydarzeniami może pogłębić spowolnienie gospodarcze na świecie, a miedź zawsze była bardzo czuła na stan globalnej koniunktury.

Przecena nie ominęła też surowców energetycznych. W Londynie inwestorzy lekceważyli wcześniejsze zapowiedzi redukcji wydobycia przez kraje OPEC i pozbywali się ropy naftowej. Specjaliści przypomnieli sobie, że przemysł lotniczy wykorzystuje aż 8 proc. światowej produkcji surowca. Na końcu sesji cena baryłki ropy Brent zdołała jednak odbić się od dna przy poziomie 20,45 USD.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: katastrofy | Na Tak | okazuje się | Airbus | giełdy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »