Kłótliwość nam nie zaszkodziła
Nie sprawdziły się ostrzeżenia, że spór rządu z Unicredito wypłoszy z Polski inwestorów zagranicznych. Ekonomista ABN Amro, Zsolt Papp uważa, że utarczki z Włochami ani nam nie zaszkodziły, ani nie poprawiły naszego wizerunku. Inwestorzy zwracają uwagę przede wszystkim na fundamenty gospodarki, a te są zdrowe.
Zsolt Papp zwrócił uwagę na, że napływ zagranicznych inwestycji bezpośrednich do Polski jest wciąż pokaźny, pokrywa deficyt rachunku obrotów bieżących i następuje pomimo braku większych prywatyzacji.
"W polskim sektorze usług finansowych zagranicznym inwestorom jest trudniej działać, ale spór z UniCredito nie miał wpływu na sektor wytwórczy, który wciąż jest bardzo atrakcyjny dla zagranicznych inwestorów zwłaszcza w segmencie dóbr konsumpcyjnych. W sporze z UniCredito rząd zaryzykował konfrontacyjnym podejściem, ale obecnie zabiega o rozwiązanie sporu w drodze negocjacji" - powiedział analityk z ABN Amro.
Szkodliwy polityczny impas
Nastawieniu inwestorów szkodzi, jego zdaniem, polityczny impas w Polsce, zwłaszcza jeśli na niego spojrzeć w szerszym kontekście. Inwestorzy zniechęcili się w znacznym stopniu do rynku węgierskiego, rośnie atrakcyjność lokowania inwestycji portfelowych w USA, rosną stopy procentowe w eurostrefie. Według Pappa, nawet w razie rozpisania przedterminowych wyborów, Sejm byłby wciąż głęboko politycznie podzielony, układ polityczny nie różniłby się zasadniczo od obecnego.
Reformy spowolnił Belka
Papp twierdzi, że obciążanie obecnego mniejszościowego rządu odpowiedzialnością za spowolnienie reform nie ma podstaw, ponieważ "spowolnił je już poprzedni rząd Marka Belki, który zasadniczo był rządem przejściowym".
"Jeżeli trend zapoczątkowany za rządów premiera Belki utrzyma się, to jego skutki będą widoczne za kilka lat, ale tylko wówczas, jeśli na politycznej scenie nie nastąpią żadne zmiany" - dodał.
Analityk nie widzi powodów do obaw, jeśli chodzi o stanowisko PiS w sprawie wprowadzenia euro.
"Rząd daje tak jasne wskazówki, jak tylko można się po nim spodziewać. Chce spełnić kryteria do 2009 roku i pozostawić decyzję temu rządowi, który wówczas będzie u władzy. Zachęcające jest to, iż większość wskaźników zmierza w dobrym kierunku, w odróżnieniu np. od Węgier, które przyjmują nierealistyczne prognozy. Dlatego inwestorzy nie są zaniepokojeni brakiem daty jako takiej" - powiedział ekspert ABN Amro.