Koniec wyprzedaży złotego

Poniedziałek przyniósł umocnienie naszej waluty, chociaż w pierwszych godzinach handlu nadal było nerwowo. To sprawiło, że kurs EUR/PLN wzrósł w okolice 4,1130 zł, a USD/PLN 3,2760 zł - był to zakładany wtórny ruch względem tego, co działo się w miniony piątek.

Przyczyniła się do tego utrzymująca się nerwowość w Turcji i na Węgrzech. W pierwszym przypadku inwestorzy zignorowali fakt kolejnej podwyżki stóp procentowych na specjalnie zwołanym niedzielnym posiedzeniu banku centralnego. Stopy procentowe w Turcji wynoszą już 17,50 proc. a tylko w ostatnim miesiącu wzrosły one o 400 p.b. W efekcie po raz trzeci w ostatnich tygodniach doszło do interwencji, która doprowadziła do umocnienia tamtejszej liry, choć pytanie na jak długo. Rynek potrzebuje silnego fundamentalnego impulsu, a nie tylko doraźnych, krótkookresowych działań. Takim czynnikiem mógłby okazać się komunikat po posiedzeniu amerykańskiego FED, które zostało zaplanowane na najbliższy czwartek. Oczywiście, jeżeli okaże się on mniej ?jastrzębi? w swojej wymowie. Z kolei na złe nastroje na Węgrzech to wynik krytycznych opinii rynku nt. rządowego programu mającego na celu obniżenie ogromnego deficytu budżetowego, który w tym roku może wynieść nawet 8-10 proc. PKB.

Reklama

Będzie lepiej

Przebieg dzisiejszej sesji na złotym potwierdził, że apogeum wyprzedaży mamy już za sobą. Inwestorzy najwyraźniej postanowili dać pewien ?kredyt zaufania? nowemu ministrowi finansów, chociaż nie ma on silnego zaplecza politycznego. Niewykluczone, że uznano, że gwarantem kontynuacji procesu reform będzie teraz sam premier Kazimierz Marcinkiewicz, który w ostatni weekend wygłosił dosyć ?płomienne? przemówienie. Dodatkowo rewelacyjne dane makroekonomiczne sprawiają, że w razie pojawienia się jakichkolwiek sygnałów świadczących o możliwości globalnego odwrócenia się trendu sprawiają, że polska waluta może zyskać najwięcej w kontekście naszego regionu. Nieudana próba podejścia w okolice piątkowych maksimów sprawiła, że na rynku pojawiła się chęć do realizacji zysków z ostatniego ruchu. Po południu za jedno euro płacono 4,0830 zł, a za dolara 3,2540 zł.

Na rynkach

Na rynku EUR/USD poza silną ranną zwyżką w okolice 1,2585 działo się niewiele i po południu za jedno euro płacono 1,2550 dolara. Wsparciem dla wspólnej waluty stała się informacja o tym, że bank centralny Zjednoczonych Emiratów Arabskich zamierza zwiększyć udział euro w swoich rezerwach, a także wypowiedź członka ECB, Yvesa Merscha, iż w obliczu zagrożeń inflacyjnych bank centralny powinien zdecydować się na mocniejsze ruchy w stopach procentowych. Z kolei dolarowi pomogły lepsze dane o sprzedaży nowych domów, która wzrosła w maju o 4,6 proc. m/m. Na rynku widać jednak nastrój wyczekiwania na czwartkowe posiedzenie FED i do tego czasu inwestorzy mogą wstrzymywać się z zawieraniem większych transakcji.

Sporządził:Marek Rogalski

TMS Brokers SA
Dowiedz się więcej na temat: Działo się | 'Działo się' | waluty | inwestorzy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »