Korupcji są winni wszyscy, czyli nikt

Z korupcją i prywatą w życiu publicznym zacięcie walczą wszyscy politycy. Potwierdziło się to podczas konferencji poświęconej rozliczeniu partii politycznych ze składanych dwa lata temu wyborczych obietnic oczyszczania życia publicznego, zorganizowanej przez Fundację Batorego, Helsińską Fundację Praw Człowieka i Fundację Komunikacji Społecznej.

Z korupcją i prywatą w życiu publicznym zacięcie walczą wszyscy politycy. Potwierdziło się to podczas konferencji poświęconej rozliczeniu partii politycznych ze składanych dwa lata temu wyborczych obietnic oczyszczania życia publicznego, zorganizowanej przez Fundację Batorego, Helsińską Fundację Praw Człowieka i Fundację Komunikacji Społecznej.

Przedstawiciele niemal wszystkich liczących się ugrupowań z i spoza parlamentu opowiedzieli jak to skutecznie wyrzucają z szeregów przyłapanych na gorącym uczynku (zwykle przez media) działaczy, jak tworzą kodeksy etyki oraz weryfikują członków.

Na tym jednak jednomyślność naszej klasy politycznej się kończy. Dobrze obrazują to odpowiedzi na pytanie, kto w zasadzie tej korupcji w życiu publicznym jest winny. Ryszard Kalisz, przedstawiciel SLD, umył w tej sprawie ręce i uznał, że za korupcję odpowiedzialne są wszystkie partie i na dodatek całe społeczeństwo skażone od lat złymi przyzwyczajeniami. Wtórował mu przedstawiciel Samoobrony, która notabene równie często wymieniana jest w aferalnym kontekście na czołówkach gazet.

Reklama

Przeciwko takiej diagnozie gorąco protestował Janusz Wojciechowski z Polskiego Stronnictwa Ludowego. kategorycznie przekonywał, żeby społeczeństwa do tego nie mieszać, ponieważ ono nie daje przyzwolenia dla korupcji. "Korupcja to problem władzy" - przekonuje poseł PSL. Oliwy do ognia dodał Ludwik Dorn z Prawa i Sprawiedliwości. Twierdząc, że dusi się oparami hipokryzji unoszącymi się nad salą oświadczył, że przecież za korupcje odpowiedzialne są konkretne środowiska i ludzie. Wskazał przy tym na SLD i Samoobronę deklarując, że PiS z tymi ugrupowaniami przy zwalczaniu korupcji współpracować nie może.

- To tak jakbym współpracował z indykiem w dziele przygotowania dania na Święto Dziękczynienia - ironizował poseł PiS.

Wnioski z dyskusji?

Może okazać się, że prędzej znikną partie polityczne, którym zabraknie skutecznie wyrzucanych członków, niż pochodząca z bliżej niezidentyfikowanych źródeł korupcja.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: Winni | partie polityczne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »