Kto zarobi na mundialu

Sportowego zwycięzcę mistrzostw świata w piłce nożnej poznamy dopiero 9 lipca. Biznesowych triumfatorów imprezy można bez większego ryzyka wskazywać już dziś. I nie są to wyłącznie oficjalni sponsorzy niemieckich finałów - pisze dzisiejsza "Rzeczpospolita".

Sportowego zwycięzcę mistrzostw świata w piłce nożnej poznamy dopiero 9 lipca. Biznesowych triumfatorów imprezy można bez większego ryzyka wskazywać już dziś. I nie są to wyłącznie oficjalni sponsorzy niemieckich finałów - pisze dzisiejsza "Rzeczpospolita".

Sportowego zwycięzcę mistrzostw świata w piłce nożnej poznamy dopiero 9 lipca. Biznesowych triumfatorów imprezy można bez większego ryzyka wskazywać już dziś. I nie są to wyłącznie oficjalni sponsorzy niemieckich finałów - pisze "Rzeczpospolita".

Partnerzy niemieckiego mundialu wpłacili do kasy FIFA ok. 700 mln euro. Dominują wśród nich giganci światowego biznesu: Adidas, Coca-Cola, McDonald's, MasterCard czy Philips. Nieoficjalnie wiadomo, że 15 sponsorów mistrzostw za ten tytuł zapłaciło po 40 - 60 mln dolarów. - W zamian mamy prawo do używania zwrotu "oficjalny partner FIFA World Cup 2006", zdjęcia pucharu mistrzostw świata, maskotki - lwa, używania oficjalnego logo imprezy - wymienia Beata Jedynak, rzecznik Philips Polska. Sponsorzy intensywnie korzystają z tych uprawnień w swoich kampaniach reklamowych. Poza tym w trakcie wszystkich 64 meczów na 12 stadionach kibice będą oglądać ich znaki firmowe na bandach wokół boisk. Jest o co walczyć. Imprezę będzie śledzić na stadionach kilka milionów fanów futbolu. Łączna widownia telewizyjna ma przekroczyć 32 miliardy ludzi.

Reklama

Problemem dla oficjalnych partnerów mundialu jest tzw. ambush marketing (marketing podstępny), stosowany z sukcesami np. przez Nike czy Pepsi. Chociaż to Adidas jest sponsorem mistrzostw, wielu kibiców kojarzy z imprezą jego największego konkurenta. Świetnym przykładem udanego marketingowego podstępu jest akcja Joga Bonito (grajcie pięknie), wykorzystująca wizerunek m.in. Thierry'ego Henry, Wayne'a Rooneya, Ronaldinho czy Ronaldo. Namawiają oni do widowiskowej gry. Oczywiście w butach Nike.

Więcej w "Rzeczpospolitej".

INTERIA.PL/Rzeczpospolita
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »