Likwidacja ulg nie jest przesądzona
Pomysł odebrania przywilejów spotkał się z protestem kilku resortów. Sprawa okazała się na tyle poważna, że pewnie stanie na rządzie.
Projekt rozporządzenia resortu finansów, przewidujący likwidację większości ulg w podatku akcyzowym dla sektora naftowego, spotkał się z licznymi głosami sprzeciwu. Protestują jednak nie tylko zarządy spółek i związki zawodowe. Opozycja pojawiła się nawet w obrębie samego rządu.
- Kilka ministerstw zgłosiło zastrzeżenia, w tym resorty skarbu i gospodarki. Sprawa raczej nie zostanie rozwiązana w tym roku - przyznaje Jarosław Neneman, wiceminister finansów.
Jak dodaje Wiesław Czyżowicz, podsekretarz stanu w tym resorcie, sprawą zajmie się najpierw jego kierownictwo.
- Problem jest na tyle poważny, że osobiście będę wnioskował, by ostateczną decyzję podjęła Rada Ministrów - dodaje minister Czyżowicz.
Planom wspak
Zniesienie przywilejów podatkowych nie zagrozi dużym firmom - Orlenowi czy Lotosowi. Gorzej będzie z tzw. rafineriami południowymi. Likwidacja ulg (np. transportowej) oznaczać może wręcz śmierć niektórych spółek. Problem dotyczy głównie trzech firm należących do Nafty Polskiej - Czechowic, Jasła, a przede wszystkim Glimaru z Gorlic. Zarząd tej ostatniej już zgłosił wniosek o upadłość spółki. Bankructwo tych zakładów to jednak nie tylko problem społeczny.
- Upadłość utrudniłaby konsolidację z Grupą Lotos, a tym samym wrześniowy termin debiutu giełdowego tej grupy mógłby znowu zostać przesunięty - twierdzi menedżer wysokiego szczebla Nafty Polskiej Polskiej, właściciela tych rafinerii.
Przedstawiciele resortu skarbu potwierdzili, że trwają w tej sprawie konsultacje z resortem finansów.
Interes podatnika
Resort finansów nie ma zamiaru łatwo się poddać.
- Ile jeszcze czasu podatnicy mają utrzymywać nierentowne przedsiębiorstwa? Podnoszą się głosy, że likwidacja ulg oznacza ich upadek. Jednak firmy korzystały przez wiele lat z ulg i ten czas nie został skutecznie wykorzystany na restrukturyzację - podkreśla Jarosław Neneman.
W resorcie finansów przyznają jednak, że jednym z głównych motywów podjęcia tych działań są po prostu potrzeby budżetu.
Paweł Janas