LOT kupi nowe maszyny

LOT, który właśnie podpisał z Lufthansą umowę o współpracy, ma ambitne plany. Zamierza wymienić 15 samolotów, wejść do sojuszu Star Alliance i uruchomić nowe połączenia. Jan Litwiński, prezes spółki, twierdzi też, że branżowy inwestor strategiczny nie jest już konieczny.

LOT, który właśnie podpisał z Lufthansą umowę o współpracy, ma ambitne plany. Zamierza wymienić 15 samolotów, wejść do sojuszu Star Alliance i uruchomić nowe połączenia. Jan Litwiński, prezes spółki, twierdzi też, że branżowy inwestor strategiczny nie jest już konieczny.

"Puls Biznesu": Jakie są plany inwestycyjne Polskich Linii Lotniczych LOT?

Jan Litwiński: Podjęliśmy już decyzję o wymianie latających w Eurolocie maszyn ATR 42-300 starej generacji na ATR 42-500. Pierwszy taki samolot właśnie do Polski przyleciał. Do końca października wymienimy pozostałe cztery. Planujemy też zakup ponad 10 samolotów 70-miejscowych. Decyzję o wyborze oferty podejmiemy do końca roku. Po bankructwie Fairchild Dornier pozostał wybór między ofertami Bombardiera i Embraera. Samolot 70-miejscowy potrzebny nam jest do budowy i obsługi siatki i harmonizacji oferty rozkładowej z partnerami ze Star Alliance. Prawdopodobnie część tych samolotów będzie w leasingu operacyjnym, a część w leasingu finansowym.

Reklama

Jakie są prognozy finansowe LOT na ten rok?

- Ten rok zamierzamy zamknąć zdecydowanie lepszym wynikiem od zakładanego. To przede wszystkim efekt restrukturyzacji firmy. Zamknęliśmy 11 nierentownych połączeń i zmniejszyliśmy ofertę na mało rentownych trasach. Zredukowaliśmy zatrudnienie o 600 osób, czyli 15 proc. Po ośmiu miesiącach nasze koszty spadły o 12 proc., a wpływy wzrosły o 3 proc. Zakładaliśmy, że zysk w tym roku wyniesie 28 mln zł, ale już dziś mogę ujawnić, że przekroczy 60 mln zł.

Na jakim etapie jest program restrukturyzacji?

- Tegoroczny program jest bardzo zaawansowany, sądzę, że w 70 proc. Nie jest to jednak informacja precyzyjna, bo stale uzupełniany jest nowymi projektami, których prowadzimy obecnie 150. Przewidujemy, że w tym roku program przyniesie 51-55 mln USD (211,6-228,3 mln zł) oszczędności. Najtrudniejsze są projekty w tzw. obszarze operacyjnym, przede wszystkim dotyczące tu zwiększenia wydajności personelu lotniczego i pokładowego. W grę wchodzi redukcja składów personelu pokładowego w samolotach B-737 i B-767.

Czy do realizacji tak ambitnych planów nie przydałby się silny inwestor branżowy? Dlaczego Lufthansa nie chce kupić akcji LOT?

- Nie rozmawiamy z Lufthansą na temat powiązań kapitałowych, i to nie dlatego, że linie lotnicze przeżywają trudny okres i nie mają środków na tego typu inwestycje. W tym roku łączne straty branży ocenia się na 5-7mld USD (20,8-29,1 mld zł). W 2001 r. strata wyniosła 12 mld USD (49,8 mld zł). Dlatego od samego początku nasza współpraca z Lufthansą opiera się na podstawach biznesowych. Zresztą moim zdaniem związki handlowe przewoźników są silniejsze od powiązań kapitałowych.

Swissair nie spieszy się ze sprzedażą akcji LOT...

- A po co miałby się spieszyć? To oczywiste, że podpisana z Lufthansą umowa o współpracy automatycznie podnosi notowania LOT. Wejście do aliansu planowane na styczeń 2003 r. będzie kolejnym czynnikiem zwiększającym naszą atrakcyjność.

Czy LOT potrzebuje inwestora strategicznego?

- Po podpisaniu umowy z Lufthansą nie ma takiej potrzeby. Obecnie pakietem zainteresowane są instytucje finansowe. Zamiarem rządu jest wprowadzenie akcji LOT na giełdę w 2004 r. Docelowo Skarb Państwa chce zatrzymać 10-proc. pakiet.

Jaki jest harmonogram wchodzenia LOT do Star Alliance?

- Podpisaliśmy strategiczne porozumienie z Lufthansą obejmujące współpracę we wszystkich obszarach. To przede wszystkim zapewnienie szybkiego dostępu do wybranych systemów informatycznych, transfer know-how i pomoc w zarządzaniu projektami związanymi ze spełnieniem wymogów Star Alliance.

Jaką rolę LOT ma do odegrania w tym sojuszu? Czy nie obawia się Pan marginalizacji?

- Będziemy silnym partnerem. Wyprzedzę też pytanie o warszawski hub. LOT zainwestował w budowę tego centrum tranzytowego ponad 1 mld zł. W ciągu dwóch lat zwiększyliśmy flotę o 18 samolotów. Zbudowanie hubu w znacznej mierze zawdzięczamy pomocy Swissaira, który miał znacznie większą siłę w negocjowaniu niezbędnych zmian. Hub funkcjonuje bardzo dobrze, czego świadectwem są wyniki: w sierpniu mieliśmy o 4 proc. pasażerów więcej niż przed rokiem.

Ale czy Star Alliance potrzebuje hubu w Warszawie?

- Po wejściu w życie umowy code-share 1 czerwca przewozy na liniach LOT i Lufthansy między Polską a Niemcami bardzo się ożywiły. Mamy dla naszych pasażerów znacznie lepszą ofertę, w tym także dla podróży przez huby niemieckie, do punktów, których LOT nie obsługuje i przez hub w Warszawie. Już teraz tranzyty ze Wschodu na Zachód idą przez Warszawę, nie przez Frankfurt. Warszawa aspiruje do roli silnego, regionalnego centrum tranzytowego.

Czy LOT nie grozi konflikt interesów z Lufthansą na połączeniach transatlantyckich?

- LOT ma najlepszy produkt, jeśli chodzi o podróż z Polski do USA, ponieważ oferuje połączenia bezpośrednie. LOT obsługuje i będzie obsługiwał bezpośrednie trasy do Nowego Jorku, Newark, Chicago i Toronto.

A kierunki wschodnie?

- Ta część naszej siatki rozwija się bardzo dobrze. Ostatnio uruchomiliśmy linię do Kaliningradu. Właśnie podwoiliśmy częstotliwość jej obsługi z trzech do sześciu połączeń tygodniowo.

LOT nie ma jednak szczęścia do sojuszy. Qualiflyer się rozpadł. Star Alliance ma kłopoty, bo United Airlines, amerykański trzon grupy, może zbankrutować.

- Problemy ma nie tylko United, ale wszystkie duże linie amerykańskie. Przypomnę, że ubiegły rok to początek recesji w Polsce, w Europie, USA. To również pierwszy rok budowy hubu, czyli olbrzymich inwestycji. Po 11 września wszystkie linie koncentrują się na przygotowaniu programów restrukturyzacji.

Co się dzieje z LOT?

- Bankrutuje inwestor strategiczny - Swissair. Wreszcie upadek drugiego filaru sojuszu Qualiflyer - Sabeny. Dość powszechne było przekonanie, że te linie pociągną LOT do bankructwa.

Ale dzięki wsparciu rządu...

- Nigdy nie występowałbym o dokapitalizowanie LOT, gdyby nie wydarzenia z 11 września. Właśnie owo przeświadczenie, że LOT też zbankrutuje, zostaliśmy odcięci od kredytów. Dostawcy towarów i usług zażądali płatności gotówkowych.

Po 11 września wszystko podrożało: ubezpieczenia, paliwo, koszty zapewnienia bezpieczeństwa. Ewentualna wojna z Irakiem może jeszcze pogorszyć

sytuację przewoźników? Czy

obawia się Pan takiego scenariusza?

- Każda wojna narusza światowy system lotniczy i odbija się na nim niekorzystnie.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: maszyny | star | PLL LOT | plany | 11 września
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »