Miesięczny raport walutowy

Ostatni miesiąc przyniósł ogromną aprecjację naszej waluty. Odchylenie złotego od parytetu, będące najlepszą miarą jego wartości w stosunku do koszyka walut, spadło 3,5 proc. z minus 5,5 proc. do minus 9 proc.

Ostatni miesiąc przyniósł ogromną aprecjację naszej waluty. Odchylenie złotego od parytetu, będące najlepszą miarą jego wartości w stosunku do koszyka walut, spadło 3,5 proc. z minus 5,5 proc. do minus 9 proc.

Złotówka

W związku ze znaczną przeceną waluty amerykańskiej do europejskiej na rynku międzynarodowym wzrost wartości złotówki widoczny był bardziej w przypadku ceny dolara, która spadła aż o 2500 tys. pkt! z 4,1250 do 3,8750, a więc do najniższego poziomu od sierpnia 1999 r. (tj. od ponad 3 lat!). Cena euro, która 24 października wynosiła 4,0200 zniżkowała w ponad dwukrotnie mniejszym stopniu, bo o 1100 pkt i 20 listopada znalazła się przy 3,9100, co oznacza, że wspólna waluta była najtańsza do złotego od końca czerwca 2002 r.

Reklama

Po tym, jak 63 proc. Irlandczyków biorących udział w referendum opowiedziało się za ratyfikacją Traktatu z Nicei, a kraje ?15? podczas szczytu UE w Brukseli wyraziły oficjalną zgodę na rozszerzenie Unii na wschód oraz porozumiały się w sprawie finansowania tego procesu (także co do wysokości dopłat bezpośrednich dla rolników krajów kandydackich) stało się jasne, że 10 nowych krajów, w tym Polska w 2004 r. stanie się członkiem UE.

Strumień środków finansowych ze strony zagranicznych inwestorów grających na konwergencję ? czyli dostosowanie się krajów kandydackich do standardów unijnych, w tym także pod względem wysokości stóp procentowych popłynął szerokim korytem, w szczególności do Polski, Węgier i Słowacji. Atrakcyjność inwestowania w papiery skarbowe tych krajów wzrosła także dzięki większej niż oczekiwano, skali obniżki poziomu stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych przez FED (50 pkt) oraz podwyższenia ratingu 7 z 10 państw kandydackich przez jedną z dwóch największych firm ratingowych świata, tj. Moody?s. Rating Polski podwyższono do A2 z Baa1, Słowacji do A3 z Baa3, a Węgier do A1 z A3. Bardzo duży popyt na obligacje skarbowe (rentowności polskich papierów skarbowych spadły do historycznych minimów) tych państw pociągał za sobą ogromne zainteresowanie ich walutami.

Silny wzrost wartości korony słowackiej wywołał szybką reakcję ze strony banku centralnego tego kraju, który na początku zainterweniował na rynku skupując pół miliarda euro, a potem silnie ? o 150 pkt bazowych do 6,5 proc. obniżył stopy procentowe. Zareagował też bank węgierski. Po tym, jak kurs forinta zbliżył się do górnego pułapu założonego, +/- 15 proc. przedziału wahań kursu forinta do euro, od ustalonego parytetu 276,10 zdecydował się on obniżyć poziom stóp procentowych o 50 pkt bazowych. Rząd Węgier zapowiedział, że bank ma możliwość dalszego obniżania stóp.

Próby osłabienia złotego, tyle że werbalne, podejmowali także Polacy: zarówno premier, jak i minister finansów. Obaj bezskutecznie. Leszek Miller mówił o tym, że stopy procentowe w Polsce są zbyt wysokie, a złoty jest przewartościowany. Ten drugi fakt kilkukrotnie podkreślał również Grzegorz Kołodko. Przestrzegał on także, że spełnienie warunku Traktatu z Maastricht dotyczącego poziomu deficytu budżetowego może być trudne.

Choć Rada Polityki Pieniężnej na posiedzeniu w dniach 22 ? 23 października zdecydowała się, wbrew oczekiwaniom analityków, obniżyć poziom wszystkich stóp procentowych o 50, 75 i 100 pkt, to inwestorzy nadal wierzą, że kolejna obniżka stóp procentowych jest możliwa. Nadzieje na szybkie poluzowanie polityki monetarnej wzrosły nie tylko po decyzjach banków Słowacji i Węgier, ale również po tym, jak 15 listopada Główny Urząd Statystyczny podał, że październikowa inflacja wzrosła w stosunku rocznym jedynie o 1,10 proc., co jest jej najniższym poziomem w historii.

W najbliższej przyszłości notowania naszej waluty są skazane na wzrost. Napływ funduszy konwergencyjnych do kraju jeszcze przez dłuży czas powinien się utrzymać. Wzrost cen złotego i obligacji co pewien czas będzie zapewne przerywany lekką korektą spadkową, z racji realizacji zysków przez inwestorów, ale trend wzrostowy zdaniem analityków będzie się utrzymywać. Wzrost cen dewiz powinien zostać wykorzystany do ich sprzedaży.

Euro

Od początku omawianego okresu notowania europejskiej waluty do dolara gwałtownie wzrosły. O ile jeszcze 24 października za jedno euro trzeba było zapłacić 0,9720, to do 11 listopada jego cena wzrosła grubo powyżej parytetu i sięgnęła najwyższego poziomu od 19 lipca br., tj. 1,0170.

Początkowo dolar tracił na fali publikacji fatalnych informacji z gospodarki USA. Wskaźnik zaufania amerykańskich konsumentów za październik sporządzany na zlecenie nowojorskiej grupy badawczej Conference Board spadł do 79,4 pkt z 93,3 pkt we wrześniu ? czyli grubo poniżej oczekiwanej na rynku wartości 89,7 pkt. Tempo wzrostu gospodarczego USA w III kwartale tego roku wyniosło 3,1 proc. wobec prognoz na poziomie 3,6 proc., a wartość indeksu Chicago PMI za październik spadła do 45,9 pkt z 48,1 pkt we wrześniu wobec oczekiwanego wzrostu do 48,7 pkt. Stopa bezrobocia w październiku wzrosła do 5,7 proc. z 5,6 proc. we wrześniu, czyli w mniejszym niż oczekiwano stopniu (prognoza 5,8 proc.), a liczba nowych miejsc pracy w sektorze pozarolniczym w tym samym miesiącu zmniejszyła się o 5 tys., choć obawiano się, że może to być nawet 50 tys., to prezydent Bush określił sytuację na rynku pracy mianem ?dużego problemu?.

Uczestnicy rynku sprzedawali dolary obawiając się, że słabe dane mogą skłonić FED do obniżki stóp procentowych już na posiedzeniu w dniu 6 listopada i w rezultacie notowania euro do dolara znalazły się powyżej parytetu. Bank Rezerwy Federalnej zaskoczył inwestorów skalą cięcia stóp procentowych. Zdecydował się on bowiem na 50 pkt, a nie jak powszechnie oczekiwano 25 pkt obniżkę poziomu głównej stopy procentowej USA do 1,25 proc. Inwestorzy odczytali to jako oznakę bardzo słabego stanu gospodarki amerykańskiej i postanowili zmniejszyć swoje zaangażowanie na tamtejszym rynku. Po tym, jak dzień później Europejski Bank Centralny postanowił utrzymać poziom stóp procentowych w strefie euro na niezmienionym poziomie różnica pomiędzy głównymi stopami Eurolandu i USA wzrosła do 2 proc. Na decyzję obu banków kurs EUR/USD zareagował dalszym wzrostem do powyżej 1,0150.

W kolejnych dniach spadała wartość euro do dolara. Cena europejskiej waluty powróciła w okolice poziomu 1,0025, a przez krótką chwilę znalazła się nawet nieco poniżej parytetu. Inwestorzy na przyjęcie przez Irak rezolucji ONZ zareagowali zwiększonym popytem na ?zielone?. Spadek wartości europejskiej waluty był jednak przede wszystkim wynikiem obaw uczestników rynku o słaby stan gospodarek państw strefy euro. Niepokój budzi szczególnie niewielki wzrost PKB oraz problemy z utrzymaniem deficytu budżetowego poniżej maksymalnego poziomu 3 proc., wyznaczonego przez pakt Stabilizacji i Rozwoju. Magiczną granicę przekroczyła już nie tylko Portugalia, ale i Niemcy. Bliski tego poziomu ? 2,8 proc. deficyt w tym roku zapowiada również Francja.

W najbliższym miesiącu możliwy jest powrót kursu EUR/USD na trwałe poniżej parytetu. Patrząc od strony fundamentalnej niewykluczony jest spadek ceny euro, aż do poziomu 0,9750. Za takim scenariuszem przemawia fakt coraz bardziej realnej możliwości obniżenia stóp procentowych przez EBC na grudniowym posiedzeniu.

Jen

Do 11 listopada notowania amerykańskiej waluty do japońskiej systematycznie spadały. W ciągu niecałych trzech tygodni kurs USD/JPY zniżkował z 125,60 do 119,10. 650 pkt aprecjacja jena była początkowo wynikiem oczekiwania na publikowany przez rząd plan redukcji szacowanych na 420 mld dolarów złych długów sektora bankowego. Inwestorzy sprzedawali dolary przewidując, że naciski szefów największych instytucji bankowych Japonii, rządzącej partii LDP oraz opozycji doprowadzą do tego, że rozwiązania proponowane przez szefa FSA, ministra ds. usług finansowych i gospodarki Heizo Takenakę nie będą aż tak drastyczne jak zakładano wcześniej, a tym samym ich negatywny wpływ na i tak słabą gospodarkę Kraju Kwitnącej Wiśni będzie mniejszy niż zakładano wcześniej. I rzeczywiście. Tak jak się spodziewano przedstawiony przez rząd, długo oczekiwany plan rozczarował. Analitycy określi go mianem ?kompromisowego?. Jeszcze bardziej dosadna w swojej ocenie była agencja ratingowa Standard & Poor?s, według której przedstawione rozwiązania pełne są luk. Zakłada on, że w ciągu niecałych trzech lat, tj. do marca 2005 r., 50 proc. długów powinno zniknąć z sektora bankowego. Według planu w bankach zmianie ulegnie przede wszystkim sposób księgowania złych długów. O wiele bardziej surowo instytucje te mają również oceniać kredytobiorców. Wraz z planem redukcji długów rząd przedstawił również pakiet antydeflacyjny, w którym główny nacisk położono na zmniejszenie podatków o 1 bln jenów, tj. o 8,1 mld dolarów. Działania rządu ma wspierać Bank of Japan. Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami do września 2003 r. (z możliwością przedłużenia o rok) będzie on skupował akcje przedsiębiorstw od banków. Przeznaczone jest na to ponad 16 mld dolarów. Dodatkowo, na posiedzeniu pod koniec października zdecydował się on na poluzowanie i tak już luźnej polityki monetarnej, poprzez zwiększenie: z 1,0 do 1,2 bln jenów wartości skupowanych co miesiąc obligacji rządowych oraz wartości depozytów lokowanych przez banki komercyjne w BOJ z 10 ? 15 do 15 ? 20 bln jenów. Później na rynku górę wzięły czynniki zewnętrzne. Inwestorzy reagowali dalszymi, zwiększonymi zakupami japońskiej waluty reagując na dane napływające z amerykańskiej gospodarki, a wewnętrzne czynniki Japonii, które w ostatnim okresie odegrały istotną rolę w kształtowaniu się tego kursu zeszły na boczny tor. Przecena dolara nastąpiła przede wszystkim na skutek zaskakującej, większej niż oczekiwano obniżki stóp procentowych przez Bank Rezerwy Federalnej Stanów Zjednoczonych.

W ciągu kolejnych dziewięciu dni amerykańska waluta odrobiła większą część poniesionych wcześniej strat, a kurs USD/JPY zwyżkował do 122,70. Na 360 pkt przecenę jenów wpłynęło kilka czynników. Inwestorzy rozpoczęli skupowanie dolarów po tym, jak coraz częściej zaczęły pojawiać się pogłoski o możliwej interwencji władz Japonii na rynku, w celu osłabienia krajowej waluty oraz po tym, jak Irak przyjął rezolucję ONZ zobowiązującą do pełnej i bezwarunkowej współpracy z komisją rozbrojeniową. Uczestnicy rynku pozbywali się krajowej waluty także dlatego, że ich obawy niezmiennie budził fakt tego, że wprowadzenie w życie rządowego planu redukcji złych długów sektora bankowego może doprowadzić do nacjonalizacji części instytucji bankowych tego kraju. Ich sentyment względem jena uległ pogorszeniu po wyjściu na jaw dwóch skandali w sektorze finansów Kraju Kwitnącej Wiśni. W firmie Nippon Shinpan aresztowano osiem osób zarządzających działem kredytów konsumenckich. Do aresztowań doszło także w jednym z biur drugiego co do wielkości brokera Japonii Daiwa Securities, gdzie wykorzystywano poufne informacje.

Notowania amerykańskiej waluty do jena w okresie najbliższego miesiąca mają szansę na dalszy wzrost, nawet w okolice poziomu 124,50. Plany rządu japońskiego są ?bezbarwne? i w obecnej formie niewiele zmieniają. Spadki ceny dolara warto więc wykorzystać do jego zakupów.

WGI Dom Maklerski SA
Dowiedz się więcej na temat: notowania | bank | waluty | USA | inwestorzy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »