Nerwowo na giełdach

Początek wczorajszych sesji w Nowym Jorku nie zapowiadał spadków. Perspektywa lepszych wyników producenta sprzętu telekomunikacyjnego Ciena spowodowała, że analitycy spodziewali się wzrostów, przede wszystkim na Nasdaq.

Początek wczorajszych sesji w Nowym Jorku nie zapowiadał spadków. Perspektywa lepszych wyników producenta sprzętu telekomunikacyjnego Ciena spowodowała, że analitycy spodziewali się wzrostów, przede wszystkim na Nasdaq.

Katastrofa w nowojorskiej dzielnicy Queens należącego do American Airlines samolotu Airbus 300 lecącego z lotniska J.F. Kennedy'ego do Dominikany, która miała miejsce ok. godz. 15.30 naszego czasu, wprowadziła wczoraj nerwową atmosferę na światowych rynkach finansowych. Zaraz po wypadku wyraźnie spadły indeksy Dow Jones i Nasdaq, a początkowo umiarkowane zniżki pogłębiły się pod koniec sesji na rynkach europejskich. Natychmiastowym spadkom nie oparł się także warszawski parkiet - WIG20 zniżkował ostatecznie o 1,3%, do 1237,26 pkt.

Początek wczorajszych sesji w Nowym Jorku nie zapowiadał spadków. Perspektywa lepszych wyników producenta sprzętu telekomunikacyjnego Ciena spowodowała, że analitycy spodziewali się wzrostów, przede wszystkim na Nasdaq. Zaraz po rozpoczęciu sesji nadeszła jednak tragiczna wiadomość o kolejnej katastrofie samolotu i rozpoczęła się wyprzedaż. Jak podkreślali nowojorscy maklerzy, na giełdach nie było jednak paniki. Czekano na potwierdzoną informację, czy katastrofa Airbusa była efektem kolejnego ataku terrorystycznego, czy też był to po prostu nieszczęśliwy wypadek.

Reklama

Zdarzenie to wywołało przede wszystkim gwałtowną wyprzedaż akcji linii lotniczych. Notowania AMR Corp., operatora linii American Airlines (właściciela rozbitego Airbusa), spadły zaraz po wypadku prawie o 30%. O 8% obniżył się kurs konkurencyjnych linii Delta Airlines. W defensywie znalazły się walory biur podróży i firm hotelarskich (m.in. Starwood Hotels & Resorts, Marriott International, Caribbean Cruises), które i tak już od 11 września notują gwałtowny spadek sprzedaży. Również w Europie silnych spadków pod koniec sesji doznały czołowe towarzystwa lotnicze, takie jak Lufthansa, British Airways czy KLM.

Reakcją na katastrofę był wyraźny, 1-proc. wzrost notowań złota, a także spadek kursu dolara wobec euro i jena.

Uspokajające wypowiedzi przedstawicieli władz amerykańskich, którzy już w godzinę po katastrofie mówili, iż nic na razie nie wskazuje, by samolot padł ofiarą zamachu, unormowały nieco sytuację na amerykańskich giełdach. Dow Jones, który zaraz po wypadku tracił już ok. 2%, do godz. 20.00 naszego czasu zniżkował już tylko o 0,72%, a Nasdaq, spadający o ponad 2,5%, zyskał do tego czasu 0,39%.

Czasu na odrabianie strat nie miała już większość indeksów europejskich. Londyński FT-SE 100 spadł o 1,87%, a paryski CAC-40 o 3,05. Tylko frankufurcki DAX Xetra zniwelował część wcześniejszych strat i ostatecznie obniżył się o 1,83%. W tak nerwowej atmosferze zyski z pierwszej części sesji stracili także udziałowcy polskich spółek. Kurs walorów stabilnego zazwyczaj Pekao spadł o 1,7%, a o 2,1% - notowania PKN ORLEN. O ponad 3% przeceniono najsilniejszych w ostatnim czasie przedstawicieli sektora IT - ComputerLand i ComArch, a indeks TechWIG spadł o 2,4%, do 677,27 pkt. O 1,5% wzrósł kurs KGHM, w trakcie sesji skala aprecjacji na tym walorze była jednak zdecydowanie wyższa.

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: katastrofy | perspektywa | american airlines | NASDAQ | analitycy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »