Nie będzie prania pieniędzy
Rocznie na całym świecie pierze się około 1,5 biliona dolarów. Jeszcze do niedawna świetnym miejscem do uprawiania tego typu procederu była między innymi Polska. Na szczęście dorobiliśmy się ustawy przeciwdziałającej temu procederowi
Jutro odbędzie się w Warszawie konferencja naukowa,
na której prokuratorzy, politycy i przedstawiciele świata biznesu będą
się zastanawiać jak utrudnić przestępcom pranie brudnych pieniędzy. Do
tej pory było to jednak dosyć trudne. Po pierwsze dl;atego, że było to
związane z przesadną ochroną tajemnicy bankowej. Po drugie według polskich
przepisów posiadanie pieniędzy nawet bardzo dużych z nieustalonego źródła
nie było przestępstwem: "Istniało uzasadnione podejrzenie, że pochodzą
z przestępstwa, natomiast w istocie nie można było udowodnić, że jest to
pranie pieniędzy w rozumieniu działalności przestępczej" - powiedział Ryszard
Kuciński organizator konferencji.
Jak wyjaśnił Steve Baczyński prawnik rządu Stanów Zjednoczonych w prawie
amerykańskim, które jako pierwsze zauważyło ten problem sprawa wygląda
inaczej: "My jak mamy osobę, która nie jest nigdzie zatrudniona i zarabia
20 tysięcy dolarów według swojego PIT-u, a ma 200 tysięcy dolarów majątku,
ława przysięgłych używając zdrowego rozsądku uzna, że te pieniądze pochodziły
z jakiegoś nielegalnego źródła". To teoria, a w praktyce Steve Baczyński
jako prokurator w Bufallo stosował ją kilka razy, m.in. w przypadku dealera
narkotyków, który prał pieniądze w założonej przez siebie myjni samochodowej:
"Agenci FBI przez rok obserwowali tę automyjnię. Spisali każdy samochód,
który tam przyjechał i było to niemożliwe, żeby właściciel zarabiał 100
tysięcy dolarów rocznie, kiedy tak naprawdę miał 2-3 samochody dziennie
przez cały rok". Uchwalona w Polsce ustawa o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy,
która czeka na razie na podpis prezydenta zbliża nas właśnie do prawa amerykańskiego.