Obrośniemy w gospodarczy tłuszczyk?

Najbliższe lata będą dla gospodarki tłuste. Szybkie spowolnienie nie wchodzi w grę - przewidują ekonomiści. Główny Urząd Statystyczny uraczył nas kolejną porcją zaskakujących danych.

Tym razem lepsza od prognoz rynkowych okazała się sprzedaż detaliczna, która wzrosła w marcu o ponad 19 proc.

Grzegorz Maliszewski, ekonomista Banku Millennium, spodziewa się aż 7,5-procentowego wzrostu gospodarczego w I kwartale.

- Potem lekko spadnie, choć w całym roku przekroczy 6 proc. Wszystkie dane pokazują, że w gospodarce dzieje się bardzo dobrze: konsumpcja prywatna rośnie, czemu sprzyjają wysoka dynamika płac i zwiększające się zatrudnienie, eksport utrzymuje się na wysokim poziomie, budżet realizowany jest bardzo dobrze, bezrobocie spadło w marcu do 14,4 proc. To ożywienie ma więc bardzo szeroki zakres. Dodatkowo rosnące inwestycje pozwalają przypuszczać, że dobra sytuacja utrzyma się w następnych kwartałach - uważa Grzegorz Maliszewski.

Reklama

Zdaniem Łukasza Tarnawy, głównego ekonomisty PKO BP, dobra passa potrwa dłużej. - Czekają nas co najmniej trzy lata niezłego wzrostu w granicach 5,5-6,5 proc. PKB. Wzrost jest zrównoważony i oparty na trzech filarach: inwestycjach, popycie konsumpcyjnym i eksporcie. Trudno byłoby ten walec zatrzymać - przewiduje ekonomista PKO BP.

Lista wirtualnych zagrożeń

1. Osłabienie globalnej koniunktury

To jedno z poważniejszych zagrożeń. Odpowiedzialność za realizację takiego scenariusza wzięłyby USA, bo właśnie twardego lądowania tamtejszej gospodarki spodziewają się zwolennicy teorii globalnego spowolnienia. A to odbiłoby się rykoszetem na Polsce. Jednak na razie większość scenariuszy bazowych tworzonych przez bankowych analityków nie uwzględnia takiej możliwości.

2. Nagłe wyhamowanie inwestycji

Często po okresie dużego optymizmu następuje tąpnięcie inwestycyjne, które ciągnie za sobą całą gospodarkę. Tak było na początku dekady. Jednak dziś sytuacja wygląda inaczej - nasze firmy przeczuwają dobrą koniunkturę, mają świetne perspektywy, a ze względu na wysokie wykorzystanie mocy produkcyjnych, jeśli chcą się liczyć na rynku, często nie mają wyjścia - muszą inwestować. Dlatego wydaje się, że nie tylko nie grozi nam gwałtowne załamanie w tej dziedzinie, lecz przeciwnie: odrabianie zapóźnień z lat 2001-03 dopiero się zaczęło.

3. Pogorszenie sytuacji na rynku pracy

Gdyby ludzie zaczęli tracić pracę, na zgubne dla gospodarki efekty nie trzeba byłoby długo czekać. Jednak dziś sytuacja jest odwrotna: to przedsiębiorcy mają problemy ze znalezieniem fachowców, biją się o pracowników z zagraniczną konkurencją i płacą za pracę coraz więcej. Trudno spodziewać się, by w najbliższym czasie coś się zmieniło.

4. Mocny złoty i wysokie stopy procentowe

Kurs walutowy był jednym z głównych winowajców zastopowania gospodarki pod koniec ubiegłego wieku. Trochę pomógł też bank centralny, utrzymując długo wysokie stopy procentowe. Jednak dziś RPP nie musi zbijać inflacji z wysokich poziomów, tylko ją stabilizować, co nie grozi powrotem do kilkunastoprocentowych stóp. A przedsiębiorstwa, mimo iż niechętnie się do tego przyznają, są przygotowane na stopniowe umacnianie się złotego.

Bartosz Krzyżaniak

Puls Biznesu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »