Państwo chce za dużo

Spółka Poland Games Services, która jest biznesowym partnerem należącego do resortu skarbu Polskiego Monopolu Loteryjnego, zamierza wycofać się z polskiego rynku, wynika z nieoficjalnych informacji.

Spółka Poland Games Services, która jest biznesowym partnerem należącego do resortu skarbu Polskiego Monopolu Loteryjnego, zamierza wycofać się z polskiego rynku, wynika z nieoficjalnych informacji.

Według wcześniejszych zapowiedzi, spółka PGS zamierzała zainwestować w Polsce w ciągu trzech lat 200 mln USD w budowę sieci 35 tys. automatów do wideoloterii. Według naszego informatora powodem rezygnacji jest 45-proc. podatek, jaki nowelizowana właśnie ustawa o grach losowych, zakładach wzajemnych i grach na automatach nakłada na wideoloterie. Zamiar wprowadzenia tak wysokiego podatku, mimo, że podstawą opodatkowania ma być różnica pomiędzy wpłatami do urządzenia a realizowanymi wygranymi, przewrócił biznesowe plany firmy i spowodował, że wykładanie pieniędzy na wideoloterie stało się dla amerykańskich inwestorów przedsięwzięciem nieopłacalnym. PGS szacował, że wysokość podatku nie będzie odbiegała od innych krajów europejskich, gdzie waha się on między 20 a 25 proc. od obrotów lub obowiązuje zryczałtowany podatek od każdego automatu.

Reklama

Biznesplany do kosza

Firmy zajmujące się grami losowymi przeznaczają zwykle na wygrane 44-48 proc. swych przychodów. Jeśli odejmiemy od tego podatek zostanie 28,6 proc., przy czym płace dla osób prowadzących gry wynoszą 2 proc., tyle samo mniej więcej kosztuje utrzymanie przedstawicieli handlowych. Z pozostałych niespełna 25 proc. trzeba finansować działalność operacyjną, w tym bardzo kosztowną trwającą permanentnie kampanię reklamową bez której tego interesu po prostu nie ma. Pozostaje więc kilkanaście procent od obrotu, a tego rodzaju zysk najwyraźniej nie zadowala potencjalnych inwestorów - tłumaczy osoba związana z branżą loteryjno-hazardową.

Podatek od wideoloterii nie jest jedyną sprawą, która budzi zastrzeżenia tzw. branży. Nowelizacja przewiduje podwyższenie obecnej 20 proc. dopłaty do gier liczbowych do 25 proc., przy czym dodatkowe 5 proc. ma być przeznaczane na cele kulturalne (obowiązujące obecnie 20 proc. wspiera kulturę fizyczną). Przeciwko zwiększeniu dopłaty protestuje Sekcja Krajowa Gier Losowych i Zakładów Wzajemnych oraz Międzyzakładowa Komisja Koordynacyjna NSZZ Solidarność Totalizatora Sportowego, które obawiają się, że spowoduje ona zmniejszenie liczby osób grających w gry liczbowe. Mimo prób wpływania na stonowanie naszej postawy w tej sprawie przez Zarząd Totalizatora Sportowego oświadczamy, że jeśli nie będziemy mieli możliwości prezentowania w Sejmie naszych opinii w sprawie nowelizacji ww. ustawy będziemy je prezentowali publicznie w interesie skarbu państwa, załogi Totalizatora Sportowego oraz milionów grających, na których poparcie możemy liczyć. Mamy do tego społeczny mandat, gdyż członkowie naszego związku pracujący w kolekturach na bezpośredniej linii kontaktu z grającymi, spotykają się z ostrą krytyką planów podwyższenia dopłaty o 20 proc., czytamy w piśmie związkowców z Solidarności skierowanym do posła Zbigniewa Kaniewskiego, przewodniczącego Komisji Nadzwyczajnej do rozpatrzenia ustaw związanych z programem rządowym Przedsiębiorczość-Rozwój-Praca w skład którego wchodzi nowelizacja ustawy o grach losowych.

Nie patrzeć posłom na ręce

W tym samym piśmie związkowcy protestują przeciwko blokowaniu ich udziału w pracach Komisji, co miało miejsce w dniu 25 września br. W sekretariacie komisji powiedziano związkowcom, że posiedzenie podkomisji nadzwyczajnej ds. finansów i ubezpieczeń będzie miało charakter zamknięty, tymczasem tak nie było. Co dziwne, na posiedzenie podkomisji nie zostali zaproszeni przedstawiciele Totalizatora Sportowego, Polskiego Monopolu Loteryjnego oraz Służewiec Tory Wyścigów Konnych, czyli spółek skarbu państwa zajmujących się grami, wzięli w nim natomiast udział osoby reprezentujące kapitał prywatny, m.in. Zjednoczone Przedsiębiorstwa Rozrywkowe. Nic więc dziwnego, że związkowcy z Solidarności dość jednoznacznie oceniają sytuację wokół nowelizacji ustawy: Mamy podstawy do stwierdzenia, że po raz kolejny w pracach nad nowelizacją ustawy działa potężny, prywatny lobbing, który na pewno nie reprezentuje interesów skarbu państwa i spółek pracujących na jego rzecz. Poseł Jan Kubik, przewodniczący podkomisji nadzwyczajnej powiedział nam, że przedstawicieli spółek Skarbu Państwa nie było na jej obradach, bo zostaną zaproszeni na posiedzenie Komisji, które odbędzie się 8 października br.

Komentarz

Polski rynek loterii, gier losowych i hazardu z kilkunastoma dolarami wydawanymi na ten cel co roku, kryje w sobie duży potencjał. Zsumowane obroty spółek zajmujących się szeroko pojmowaną działalnością hazardową oraz szacunki dotyczące hazardowej szarej strefy dają w sumie niemal 4,5 mld zł. Wartość tę można co najmniej podwoić. By jednak ten rynek zasilał budżet państwa regularnym i szerokim strumieniem pieniędzy wystarczy pomyśleć i pozwolić na jego rozwój, a nie tylko nakładać wysokie podatki i kolejne dopłaty.

Prawo i Gospodarka
Dowiedz się więcej na temat: podatek | polski rynek | chciał | skarbu | posiedzenie | dopłaty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »