Podatek liniowy dopiero w 2005 roku?
Mimo, iż rząd zaprezentował nam wstępne zmiany w podatku dochodowym od osób fizycznych, to nadal rozważana jest opcja wprowadzenia podatku liniowego.
Na podstawie wczorajszej wypowiedzi premiera Leszka Millera można wyciągnąć wniosek, że w resorcie nadal trwają debaty na temat podatku liniowego. Mimo, iż podatek ten sprzeczny jest z doktryną wyznawaną przez obecnie rządzącą partię polityczną, to rząd zdaje sobie sprawę, że może on przyczynić się do wyciągnięcia naszej gospodarki ze stagnacji oraz wysokiego bezrobocia.
Prawdopodobnie jednak na wprowadzenie tego podatku resortowi zabraknie czasu i może on zostać wprowadzony dopiero w roku 2005. Należy sobie jednak zadać pytanie - co do tej pory przez sześć miesięcy zrobiło ministerstwo finansów w celu naprawy naszej gospodarki. Odpowiedź nasuwa się sama. Przez ostatnie pół roku nie podjęto żadnych radykalnych działań, a jedynie kosmetyczne poprawki do obowiązujących obecnie ustaw podatkowych. Jedyne radykalne, aczkolwiek niekorzystne dla podatników posunięcia resortu wiążą się z likwidacją wielu ulg i zwolnień, czy z wprowadzeniem nowych obciążeń podatkowych. Jedynym pozytywnym posunięciem jest obniżka podatku dochodowego od osób prawnych (CIT) jednak nie było potrzebne na nią chyba aż tak wiele czasu.
Rządy Grzegorza Kołodko to czas zmarnowany. Mieliśmy dużo czasu na wprowadzenie konstruktywnych zmian, a zasłanianie się przygotowaniem do referendum akcesyjnego wydaje się być dziecinną wymówką.
Obserwując poczynania ministerstwa oraz wicepremiera Jerzego Hausnera, którego pomysłem na pobudzenie gospodarki jest zwiększenie deficytu można dojść do przekonania, że nasza gospodarka nieprędko wyjdzie z obecnego marazmu. Resort wydaje się być głuchy na opinie ekonomistów, którzy są przeciwni zwiększeniu deficytu. Wysoki deficyt finansów publicznych ogranicza bowiem zdolność gospodarki do inwestycji, a więc do jej rozwoju.
