Podatkowe spory w Sejmie

W Sejmie trwa debata podatkowa. Na razie jedynie kluby SLD i Unii Pracy stoją murem za rządowymi propozycjami. Wątpliwości mają nawet ludowcy, a opozycja - co nie może być niespodzianką - poddała plan wicepremiera Marka Belki totalnej krytyce.

W Sejmie trwa debata podatkowa. Na razie jedynie kluby SLD i Unii Pracy stoją murem za rządowymi propozycjami. Wątpliwości mają nawet ludowcy, a opozycja - co nie może być niespodzianką - poddała plan wicepremiera Marka Belki totalnej krytyce.

Najgorętszą reakcję sali wywołało wystąpienie Zyty Gilowskiej z Platformy Obywartelskiej, która powiedziała to, co wiele osób chciało usłyszeć - podatki są już i tak za wysokie. Według niej za kryzys finansów, wynikający z marnotrawstwa i bałaganu odpowiadają wszystkie ekipy rządzące w ciągu ostatnich 12 lat. Opozycję połączyło jedno stwierdzenie - proponowane zmiany uderzą w najbiedniejszych, bo bogaci wiedzą jak uciekać przed podatkami.

Renata Begier z Samoobrony zaproponowała nawet zwolnienie osób najbiedniejszych z płacenia podatku i obniżenie dolnego progu do 17 procent.

Reklama

Propozycje wicepremiera Belki nie podobają się do końca nawet PSL-owi, ale ludowcy zapowiedzieli, że warunkowo poprą projekt rządowy. "Jeśli będą to tylko działania mające na celu wyegzekwowanie

pewnej kwoty od polskiego podatnika i nie będzie to stwarzać możliwości przyspieszenia rozwoju gospodarczego, to nie będziemy za nimi głosować" - mówił Bogdan Pęk z PSL-u.

Projekt, nad którym pracuje Sejm, zakłada między innymi likwidację dużej ulgi budowlanej, opodatkowanie dochodów z oszczędności i zamrożenie progów podatkowych. To oznacza w praktyce dla wielu z nas zapłacenie wyższych podatków. Ten pomysł ma jeszcze jeden - niezauważany dotąd aspekt. Oto fiskus - bez żadnego problemu i zachodu będzie dowiadywał się, jak duże są nasze zasoby finansowe. Teraz, żeby urząd skarbowy dowiedział się, jak duże są nasze oszczędności w banku, musi przeprowadzić dość długą procedurę. Mając wątpliwości co do zgodności naszego PIT-u z prawdą musi wezwać podatnika przed oblicze naczelnika urzędu, który zapyta o zgodę na ujawnienie stanu oszczędności. Jeśli się nie zgodzimy, może zażądać od banku ujawnienia danych chronionych tajemnicą bankową, przedstawiwszy dowody, że sami się na to nie zgodziliśmy. Teraz będzie znacznie łatwiej: "Każdy z nas, niejako sam będzie pośrednio przekazywać te informacje do urzędu skarbowego. Oczywiście przez bank, bo bank będzie płatnikiem tego podatku, a przecież każdy urzędnik urzędu skarbowego ustali, jaka była kwota lokaty będącej podstawą opodatkowania" - mówi Jerzy Bańka ze Związku Banków Polskich.

Można także zadać pytanie, czy te dane nie będą teraz łatwiej dostępne na przykład dla przestępców, ale jak uspokaja Jerzy Bańka będą one nadal objęte tajemnicą skarbową, a za jej złamanie może grozić nawet więzienie.

RMF FM
Dowiedz się więcej na temat: oszczędności | Sejm RP | ludowcy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »