Podsumowanie czerwca

Czerwiec przyniósł ze sobą huśtawkę nastrojów jeśli chodzi o kształtowanie się oczekiwań co do rozwoju sytuacji w polityce monetarnej USA w dalszej części roku. Rozpoczął się od wybuchu oczekiwań podwyżki stóp procentowych, która spowodowała gwałtowną wyprzedaż amerykańskich obligacji, w wyniku której, na przestrzeni kilku dni rentowność amerykańskich 10-latek poszybowały w górę z okolic 4,92% powyżej 5,31%.

Czerwiec przyniósł ze sobą huśtawkę nastrojów jeśli chodzi o kształtowanie się oczekiwań co do rozwoju sytuacji w polityce monetarnej USA w dalszej części roku. Rozpoczął się od wybuchu oczekiwań podwyżki stóp procentowych, która spowodowała gwałtowną wyprzedaż amerykańskich obligacji, w wyniku której, na przestrzeni kilku dni rentowność amerykańskich 10-latek poszybowały w górę z okolic 4,92% powyżej 5,31%.

Sytuacja ta uległa odwróceniu w drugiej części miesiąca, kiedy to sygnały docierające z amerykańskiej gospodarki ponownie rozbudziły nadzieję na brak podwyżki stóp procentowych do końca tego roku, co spowodowało powrót rentowności do poziomu nieco powyżej 5%.

Rynkiem eurodolara w czerwcu, zresztą podobnie jak we wcześniejszych miesiącach, rządziły dane makro pochodzące z USA, gdyż informacje docierające na rynek ze Strefy Euro były zgodne z obrazem sytuacji gospodarczej w tym bloku państw, który ukształtował się w głowach inwestorów od początku tego roku, a więc solidnego tempa wzrostu, któremu towarzyszy wzrost presji cenowej, która zmusza EBC do zacieśniania polityki monetarnej. W związku z tym, rynek w zasadzie nie ma wątpliwości, ze do końca roku EBC będzie zmuszony podnieść stopy procentowe przynajmniej jeszcze raz, co oznacza, że dysparytet stóp procentowych będzie się zmieniał raczej na niekorzyść dolara, przed czym może uchronić go jedynie wzrost kosztu pieniądza w USA. I tu pojawia się problem, gdyż w obecnej sytuacji, FED nie może pozwolić sobie na podwyżkę ceny pieniądza.

Reklama

Argumentami które przemawiają przeciwko podwyżce stóp procentowych są niskie tempo wzrostu gospodarczego (0,7% w I kwartale), a także kryzys na rynku nieruchomości oraz kłopoty na rynku kredytów hipotecznych. W tej sytuacji FED mógłby się zdecydować na obniżkę stóp procentowych w celu stymulacji gospodarki, jednak nie pozwala na to wciąż utrzymująca się na wysokim poziomie inflacja. FED znalazł się więc między młotem a kowadłem i jedyne co może obecnie zrobić to czekać na rozwój sytuacji. Ta patowa sytuacja sprawiła, że wśród inwestorów dominuje przekonanie, że stopy procentowe w USA nie ulegną w tym roku zmianie, a to z kolei sprzyja zawirowaniom na rynku EURUSD po danych sugerujących bądź ożywienie w gospodarce, bądź też narastanie presji inflacyjnej. Właśnie z takim zachowaniem się rynku mieliśmy do czynienia na początku miesiąca, kiedy to narosły obawy o konieczność wzrostu stóp przed końcem roku, a także pod koniec czerwca, gdy te oczekiwania się rozwiały.

Jeśli chodzi o rynek walutowy, to czerwiec zaczął się niezwykle korzystnie dla amerykańskiej waluty, gdyż w ślad za gwałtownie rosnącą rentownością amerykańskich papierów skarbowych eurodolar pogłębił zapoczątkowaną pod koniec kwietnia spadkową korektę. Spadki kursu EURUSD zatrzymały się dopiero w okolicy 1,3250, po czym kurs ten odbił się i skierował w górę. Początkowo, ruch w górę wyglądał na wzrostową falę b w ramach trójfazowej korekty a-b-c, jednak w drugiej połowie miesiąca dolar otrzymał ciosy i to zarówno natury technicznej jak i fundamentalnej, które przekreśliły szanse na taki scenariusz. Punktem zwrotnym wydaje się przebicie przez kurs EURUSD spadkowej linii trendu, w ramach której poruszał się on od czasu ustanowienia historycznego szczytu w okolicach 1,3680. Przebicie tego oporu zlokalizowanego w okolicy 1,3470, wymagało sporego wysiłku rynku i dłuższej konsolidacji, dlatego wybicie w górę miało dynamiczny charakter, a wzrosty wyhamowały dopiero w okolicy 1,3630.

Dynamizm wzrostów po pokonaniu istotnego, technicznego oporu, jakim była spadkowa linia trendu, został spotęgowany przez sygnały natury fundamentalnej docierające z amerykańskiej gospodarki. W moim mniemaniu, zapowiedzią ataku eurodolara na historyczne szczyty było odejście FOMC od określania poziomu inflacji bazowej podwyższonym. Taki sygnał został następnie potwierdzony przez rewizję w dół poziomu inflacji bazowej w I kwartale, a także przez niższy od oczekiwanego wynik wskaźnika inflacji bazowej PCE w ujęciu rocznym. W wyniku tych informacji rentowność amerykańskich 10-latek powróciła w okolice 5%, natomiast eurodolar osiągnął szczyt na poziomie 1,3658, po czym rozpoczęła się konsolidacja w rejonie 1,3580-1,3630, w czasie której rynek oczekiwał na wyniki ISM dla sektora usług oraz zatrudnienia w sektorze pozarolniczym. Obie te informacje okazały się lepsze od rynkowych oczekiwań, jednak to było za mało, by eurodolar przebił poziom wsparcia z okolic 1,3570. Informacje te wywołały dziwną reakcję rynków, gdyż eurodolar zareagował na nie w sposób ograniczony, natomiast reakcja rentowności amerykańskich obligacji była zdecydowanie silniejsza. Po tych publikacjach rentowność dziesięciolatek powróciła w rejony poziomu oporu znajdującego się w okolicy 5,19%, jednak nie udało się jej go pokonać, co w następnych dniach przyniosło spadki w okolice 5,08%.

Wygląda na to, że miesiąc czerwiec na rynku eurodolara zakończył spadkową korektę i wygenerował wyraźny sygnał kupna pary EURUSD. Jedynym zagrożeniem dla dalszych wzrostów eurodolara jest sytuacja techniczna na rynku amerykańskich dziesięciolatek, gdyż gwałtowny wzrost ich rentowności z początku czerwca spowodowany był jej wybiciem się z ponadrocznego kanału trendowego. Spadki rentowności, które miały miejsce później mają jak na razie, technicznego punktu widzenia, charakter ruchu powrotnego do górnej linii tego kanału, która powinna stanowić teraz wsparcie. Ewentualne dalsze spadki cen obligacji, które doprowadzą do pokonania poziomu 5,19%, a następnie 5,31% będą silnym impulsem wzmacniającym dolara, jednak wydaje się, że aby wywołać taki ruch na tym rynku niezbędne są dane makro, które zwiększą szansę na podwyżki stóp w USA w dalszej części roku, a najsilniejszym sygnałem byłby ponowny skok inflacji bazowej.

Jeśli chodzi o rynek krajowy to w czerwcu złoty poruszał się w ślad za eurodolarem, co oznacza, że po początkowym osłabieniu i wzrostach kursów USDPLN i EURPLN w okolice odpowiednio 2,90 oraz 3,8550 nastąpił ich spadek w okolice historycznych dołków, gdzie znajdują się również obecnie. W tym miesiącu RPP zdecydowała się, wbrew oczekiwaniom większości uczestników rynku, podnieść stopy procentowe, co oczywiście było czynnikiem sprzyjającym złotówce. Z drugiej strony przyspieszenie tej decyzji z obecnej perspektywy wydaje się słuszne, gdyż prognozy ministerstwa finansów o silnym wzroście inflacji w okresie wakacyjnym (np. 2,7% r/r lipcu) muszą budzić niepokój o stabilność cen w przyszłości. Przypomnijmy tylko, ze w polskiej gospodarce coraz bardziej dają o sobie znać czynniki inflacjogenne, wynikające zwłaszcza z poprawy sytuacji na rynku pracy (brak rąk do pracy wymuszający wzrost płac; spadające bezrobocie, które sprzyja większej konsumpcji; żądanie płacowe sfery budżetowej), z wysokiego tempa wzrostu opartego w dużym stopniu na popycie wewnętrznym, ale także z decyzji rządu o obniżeniu składki rentowej płaconej przez podatnika, w wyniku której wzrosną dochody ludności, co zwiększy zapewne inflacjogenną konsumpcję. Taki rozwój sytuacji sugeruje, ze to nie było ostatnie słowo RPP i że w nadchodzącej drugiej połowie roku czekają nas kolejne podwyżki stóp procentowych.

Czerwiec, a w zasadzie przełom czerwca i lipca był również niezwykle udany dla warszawskiego parkietu. Główne indeksy GPW w Warszawie biły w tym czasie kolejne historyczne rekordy, dzięki czemu WIG20 wzrósł w okolice 3919 pkt. natomiast indeks szerokiego rynku WIG ustanowił nowy szczyt na poziomie ok. 67773 pkt.

Początek lipca przyniósł ze sobą niestety niepewność związaną z wybuchem kryzysu rządowego w Polsce, co może odstraszyć część inwestorów od zaangażowania u nas wolnych środków. Wydaje się jednak, że stabilna sytuacja gospodarcza i świetne perspektywy dalszego wzrostu są wystarczającą zachętą do inwestowania w Polsce i dlatego wpływ zawirowań związanych z tworzeniem większościowej koalicji po odejściu z rządu Andrzeja Leppera powinien być ograniczony i krótkotrwały, a prawdziwych zagrożeń dla złotówki i rynku akcyjnego szukałbym raczej w wydarzeniach międzynarodowych.

Krzysztof Gąska

FMCM
Dowiedz się więcej na temat: stopy procentowe | podsumowania | podsumowanie | Fed | USA | 10-latek | rentowność
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »