Polska waluta wciąż zyskuje na wartości

Jeśli USD traci wobec EURO, to najczęściej traci także w stosunku do PLN (teoretycznie nie zawsze musi tak być, czasem zmiany na eurodolarze mogą w całości "przenieść się" na kurs EURO/PLN). To również dlatego mogliśmy zakończyć w piątek na poziomie 4.18, aż o 15 groszy mocniej, niż siedem dni temu.

Jeśli USD traci wobec EURO, to najczęściej traci także w stosunku do PLN (teoretycznie nie zawsze musi tak być, czasem zmiany na eurodolarze mogą w całości "przenieść się" na kurs EURO/PLN). To również dlatego mogliśmy zakończyć w piątek na poziomie 4.18, aż o 15 groszy mocniej, niż siedem dni temu.

Optymizm, który wybuchł kilka tygodni temu jest coraz silniejszy. Podsycają go napływające na rynek informacje. W tym tygodniu okazało się, że ceny produkcji wzrosły znaczniej mniej, niż w zeszłym miesiącu, mało tego znacznie mniej, niż oczekiwali analitycy. Sama produkcja także spada (PKB jest coraz niższe) na skutek słabnącego popytu wewnętrznego (nie ma więc tak silnej presji na wzrost cen konsumpcyjnych). Rynek odebrał to jednoznacznie: stopy muszą być obniżone w dającej się przewidzieć przyszłości (nie oznacza to jednak, że stanie się to w najbliższych miesiącach, ale drugi kwartał 2001 jest bardzo realny). Skoro tak, to warto kupować papiery skarbowe. Popyt na nie wzmógł zainteresowanie PLN. W dodatku zagraniczni inwestorzy uważają, że obecnie nie ma dużego ryzyka silnej dewaluacji polskiej waluty. Utwierdził ich w tym choćby Leszek Balcerowicz, który oznajmił, że jest zwolennikiem polityki mocnego pieniądza. Zresztą właśnie jego wybór na szefa NBP (który miał miejsce wczoraj) również pomógł złotemu.

Reklama

Trzeba jeszcze wspomnieć o EURO. Wspólna waluta powróciła w mijającym tygodniu do poziomów, których nie obserwowaliśmy bardzo dawno (powyżej 0.92). Nie należy się temu dziwić. Dane z USA są coraz gorsze (potwierdza to zwalnianie amerykańskiej gospodarki). W dodatku ostatnia wypowiedź szefa FED też nie nastraja optymistycznie. Można ją streścić mniej więcej tak: w dalszym ciągu istnieje zagrożenie inflacją (więc stopy powinny być wysokie), ale drugiej strony może wystąpić recesja (więc stopy należy obniżyć). Typowy pat. Tak, czy tak nie padły słowa o obniżce. Giełdy zareagowały jednoznacznie, a za nimi dolar.

Jeśli USD traci wobec EURO, to najczęściej traci także w stosunku do PLN (teoretycznie nie zawsze musi tak być, czasem zmiany na eurodolarze mogą w całości "przenieść się" na kurs EURO/PLN). To również dlatego mogliśmy zakończyć w piątek na poziomie 4.18, aż o 15 groszy mocniej, niż siedem dni temu.

Pozostaje pytanie: czy to już koniec wzrostu? Wydaje się, że jeszcze nie. Na początku stycznia możemy zejść poniżej 4.15. Prawdopodobna stabilizacja polityczna (przynajmniej na najbliższych kilka miesięcy) i nie najgorsze wskaźniki makroekonomiczne zachęcą zapewne do dalszych inwestycji w aktywa. 2 stycznia wiele się wyjaśni. To właśnie opublikowane wtedy dane o deficycie na rachunku obrotów bieżących mogą dać sygnał do nowych zakupów.

brak
Dowiedz się więcej na temat: waluta | polska waluta
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »