Priorytety polskiego przewodnictwa w UE

Budżet UE, Partnerstwo Wschodnie, bezpieczeństwo energetyczne UE i przegląd Strategii Morza Bałtyckiego, to priorytety polskiej prezydencji, jakie znalazły się w przyjętym we wtorek przez rząd programie przygotowań przewodnictwa Polski w Radzie Unii Europejskiej.

Budżet UE, Partnerstwo Wschodnie,  bezpieczeństwo energetyczne UE i przegląd Strategii Morza  Bałtyckiego, to priorytety polskiej prezydencji, jakie znalazły  się w przyjętym we wtorek przez rząd programie przygotowań  przewodnictwa Polski w Radzie Unii Europejskiej.

Na prace dotyczące unijnego budżetu składają się: przegląd budżetu UE i negocjacje założeń nowej perspektywy finansowej (2014- 2020), w tym reforma Wspólnej Polityki Rolnej po 2013 r. i rewizja Wspólnej Polityki Rybackiej - wynika z komunikatu Centrum Informacyjnego Rządu.

Wśród polskich priorytetów znajdzie się także inicjatywa Partnerstwa Wschodniego, kwestie zwiększenia bezpieczeństwa energetycznego UE, oraz przegląd Strategii Morza Bałtyckiego.

Przygotowaniom towarzyszyć będzie strategia informacyjno- promocyjna oraz debata dotycząca priorytetów samej prezydencji. Udział w niej weźmie zarówno administracja, jak i organizacje pozarządowe i sektorowe, środowiska naukowe i partie polityczne.

Reklama

Rząd zapowiada, że "pierwszy zarys polskich priorytetów będzie gotowy już w tym roku, a przyjęty program określa przede wszystkim działania, jakie powinny zostać podjęte w latach 2009-2011, by Polska skutecznie przygotowała się do sprawowania przewodnictwa w Radzie Unii Europejskiej.

Jednym z głównych celów, wokół których skupią się zadania polskiej prezydencji, będzie przewodniczenie pracom Rady UE, jej komitetom, grupom roboczym, a także spotkaniom Rady Europejskiej. Ma to związek z zapewnieniem dobrej organizacji spotkaniom merytorycznym.

Kolejnym zadaniem ma być reprezentowanie Rady wobec innych instytucji Unii, zwłaszcza Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego.

Polska obejmie przewodnictwo w Radzie UE od 1 lipca 2011 r.

Premier Donald Tusk był pytany na konferencji prasowej po posiedzeniu rządu o priorytety polskiej prezydencji i czym ona będzie się różniła od przewodnictwa czeskiego, które rozpoczęło się 1 stycznia tego roku.

Tusk podkreślił, że kiedy ocenimy zakończoną właśnie prezydencję francuską to będzie widać, jakie plany i nadzieje miał Nicolas Sarkozy, gdy ona się zaczynała, a czym musiał się zajmować.

Jak dodał, bilans prezydencji okazał się różny od marzeń i oczekiwań prezydenta Francji, chociaż - zastrzegł - była to prezydencja "wielkiego formatu".

Zwrócił uwagę, że szef obecnego unijnego przewodnictwa, premier Czech Mirek Topolanek, też zaczął od trudnej sytuacji w związku z kryzysem gazowym.

"Każdy będzie miał swoje problemy - odpukać. My też na pewno będziemy mieli swoje marzenia i aspiracje, a rzeczywistość może się okazać inna czy trudniejsza" - zaznaczył Tusk. Podkreślił, że dla Polski obecnie jest najważniejsze, aby dobrze przygotować prezydencję organizacyjnie.

Premier powiedział, że plany, marzenia, aspiracje to jest jedna rzecz, ale na końcu jesteśmy oceniani pod kątem tego, jak prezydencja została przygotowana.

"Szczególnie jeśli chodzi o nowe kraje członkowskie, na to zwracają uwagę wszyscy i dlatego Polska musi być i będzie bardzo dobrze przygotowana organizacyjnie do tej prezydencji" - zapewnił.

Podkreślił, że słyszał od wielu europejskich polityków, iż Polska w 2011 roku będzie budziła szczególne zainteresowanie.

"Jesteśmy tym największym i chyba jednak kluczowym z nowych państw członkowskich partnerem, dla tych starych wyjadaczy" - zaznaczył Tusk. "Dlatego z naszą prezydencją wiele państw wiąże nadzieje na to, że ta nowa Unia Europejska, ta nowa część, też będzie skutecznie oddziaływała na politykę całej UE" - dodał.

Pytany o kwestię Traktatu Lizbońskiego odparł, że to co należało do niego - wykonał. Przypomniał, że prezydent Lech Kaczyński powiedział już kilka razy i - jak mówił - "dałby mu spokój w tej kwestii", że ratyfikuje Traktat natychmiast, kiedy Irlandia Traktat przyjmie.

Premier podkreślił, że prezydent jest sceptyczny wobec traktatu i - jak dodał - ma do tego prawo, ale zapowiada, że go nie odrzuci.

"Będziemy trzymali prezydenta za słowo i oczekiwali pozytywnej reakcji, po tym jak Irlandia przyjmie Traktat Lizboński" - powiedział Tusk.

Premier pytany był także o to, czy wybory parlamentarne, które w Polsce mają się odbyć jesienią 2011 r. mogą być zagrożeniem dla naszego przewodnictwa w UE.

W ocenie szefa rządu, nie można o żadnych wyborach parlamentarnych mówić, że są zagrożeniem.

"Będziemy szukali w porozumieniu z opozycją, prezydentem - obecnym i przyszłym - niezależnie od tego kto nim będzie, takiej formuły, która pomoże nam sprawnie przeprowadzić prezydencję, niezależnie od faktu, że w międzyczasie odbędą się wybory do parlamentu" - powiedział Tusk.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »