Ropa studzi wzrost światowy!

Możliwość dynamicznego wzrostu gospodarczego na świecie stoi pod znakiem zapytania z dwóch podstawowych powodów: brak decyzji o obniżce stóp procentowych przez Europejski Bank Centralny (EBC) oraz coraz wyższa cena baryłki ropy naftowej.

Możliwość dynamicznego wzrostu gospodarczego na świecie stoi pod znakiem zapytania z dwóch podstawowych powodów: brak decyzji o obniżce stóp procentowych przez Europejski Bank Centralny (EBC) oraz coraz wyższa cena baryłki ropy naftowej.

Stopy procentowe w UE są na stałym poziomie od dwóch lat i nic nie zapowiada, aby EBC był zainteresowany ich obniżeniem, mimo że wzrost gospodarczy w strefie euro jest w trendzie spadkowym. Żadne próby przekonania zarządu EBC nie przyniosły rezultatu. Tymczasem, Bank Centralny Szwecji - Riksbank obniżył stopy procentowe. Bank of England również rozważa możliwość ich obniżenia, o czym świadczą analizy przebiegu ostatniego posiedzenia dotyczącego stóp procentowych. Sytuacja stała się paradoksalna: oto dwa kraje spoza strefy euro mające dobrze prosperujące gospodarki obniżają stopy, podczas gdy kraje strefy euro, gdzie pojawiają się poważne kłopoty tego nie robią. Dlatego też naciski na EBC, aby obniżyć stopy procentowe będą coraz większe i coraz bardziej uzasadnione.

Reklama

Z kolei cena baryłki ropy naftowej rośnie od momentu rozpoczęcia działań wojennych w Iraku i w tej chwili osiąga rekordową wartość 60 USD za baryłkę. A prognozy mówią, że cena ropy może jeszcze rosnąć, ponieważ konsumpcja tego surowca i jego pochodnych będzie stale wzrastać ze względu na coraz wyższy popyt z Chin i Indii. Tymczasem kraje producenckie nie są w stanie zaspokoić tego popytu. Dodając do tego działania spekulacyjne, możliwości dalszego wzrostu cen są nieograniczone.

Jeżeli faktycznie dojdzie w strefie euro do obniżki stóp procentowych to będziemy mieli tanie euro, do tego jeszcze dojdzie fakt, że podaż pieniądza na rynku będzie wyższa, ponieważ mogą one napłynąć z coraz wyższych przychodów krajów produkujących ropę naftową. Poza tym będzie znacznie większy popyt na tanie pieniądze, ponieważ najbiedniejszym krajom Afryki i Ameryki Łacińskiej (18 krajów) umorzono dług, co powoduje, że te państwa będą stanowić "nowe emerging markets", w których będzie można ulokować finanse w formie inwestycji bezpośrednich lub portfelowych. Dla krajów rozwiniętych taka sytuacja oznacza wyższe koszty produkcji, możliwy wzrost inflacji poprzez efekt transmisyjny oraz zanikanie miejsc pracy na rzecz krajów, które mają tańszą siłę roboczą. Są to poważne problemy, które prawdopodobnie już wkrótce wpłyną na zagrożenie wzrostu gospodarczego na świecie.

Dr Richard Mbewe

WGI Dom Maklerski

WGI Dom Maklerski SA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »