Ropa w górę po odbiciu na rynku akcji
Ceny ropy na największym na świecie rynku amerykańskim poszły w górę we wtorek w reakcji na odwrócenie trendu na światowych rynkach kapitałowych, co uśmierzyło obawy, że ew. bessa giełdowa osłabi koniunkturę w gospodarce światowej i zmniejszy popyt na paliwa
Dodatkowym czynnikiem wzrostu cen ropy są malejące zapasy benzyny i produktów destylowanych w USA oraz utrzymujący się silny popyt na olej opałowy, związany z mroźnym końcem zimy w wielu regionach kontynentu północnoamerykańskiego. Również wiadomość o zmniejszeniu przez Royal Dutch Shell wydobycia ropy w Nigerii o 187 tys. baryłek dziennie i podniesienie przez ministerstwo energetyki USA o ok. 2 dol prognozowanych średnich cen ropy w tym i przyszłym roku przyczyniły się do wtorkowego wzrostu giełdowych cen ropy.
Na New York Mercantile Exchange (Nymex) wskaźnikowa dla rynku amerykańskiego cena "lekkiej, słodkiej ropy surowej" pochodzenia krajowego z dostawą w kwietniu wzrosła we wtorek o 62 centy, do poziomu 60,69 dol. za baryłkę.
Wcześniej tego dnia w Londynie na giełdzie ICE Futures wskaźnikowa dla rynku europejskiego cena ropy Brent z Morza Północnego zamknęła się na poziomie 61,39 dol. za baryłkę, wyższym o 85 centów niż w poniedziałek.
Wtorkowy wzrost światowych cen ropy nastąpił po zatrzymaniu kilkudniowej fali spadków na giełdach światowych, zapoczątkowanej w ub. wtorek 9-procentowym spadkiem jednodniowym na największej chińskiej giełdzie w Szanghaju i kontynuowanej na innych kontynentach po pesymistycznej wypowiedzi na temat koniunktury w USA wygłoszonej przez Alana Greenspana, byłego szefa Rezerwy Federalnej USA, czyli amerykańskiego banku centralnego.
We wtorek tendencja na giełdach akcji odwróciła się, a ich główne wskaźniki w Azji i USA podskoczyły o 1 - 2 procent, przy prawie takich samych zyskach w Europie.
Uznano to za sygnał, iż spadki w poprzednich dniach były jedynie korektą, a nie początkiem poważniejszej bessy. Analitycy podkreślali, że mimo obaw o zwolnienie tempa wzrostu gospodarczego, do tej pory nie pojawiły się żadne oznaki słabnięcia popytu na ropę w głównych krajach konsumenckich.
"Nawet przy uwzględnieniu wszystkich tych makroekonomicznych niepokojów, nie ma jak dotąd jakichkolwiek sygnałów ich wpływu na popyt na ropę w USA i Chinach" - ocenia cytowany przez Reutera Mike Wittner z banku inwestycyjnego Calyon.
Także w poprzednich dniach wyprzedaż na rynkach akcji nie przenosiła się od razu bezpośrednio na rynek ropy i nie powodowała na nim wyraźniejszego osłabienia cen, bo podtrzymywały je inne czynniki, takie jak raporty o malejących rezerwach paliw w USA, silnym popycie związanym z niższymi od średnich o 18-25 stopni Fahrenheita temperaturami w wielu stanach USA i prognozami dalszych mrozów.
Dopiero w poniedziałek, po tygodniu trwania korekty na światowych giełdach akcji, ceny ropy w USA i Europie poszły wyraźniej w dół, tracąc po ok. 2,5 procent i schodząc nawet w USA poniżej 60 dol. za baryłkę.
Jednak wtorkowe odbicie ceny ropy potwierdziło raporty kilku banków inwestycyjnych, że rynek ropy jest silny i opiera się na mocnych fundamentach.
"Wg nas, ubiegłotygodniowe zawirowania na rynku kapitałów to nic innego jak tylko zdrowa korekta i z pewnością nie ma powodów, by w wyniku tego rynki zaczęły brać pod uwagę jakąkolwiek znaczącą słabość fundamentalną rynku surowców" - ocenił cytowany przez AP Kevin Norrish z Barclays Capital.