Samochodowy slalom pomiędzy akcyzą i VAT

"Na przejściu w Świecku na odprawę trzeba poczekać 21 godzin, a w Kołbaskowie nawet 60". Nie, ten tekst nie został napisany wczoraj. To początek komentarza, który ukazał się w "PB" 21 marca 2001 roku, a więc niespełna roku temu.

"Na przejściu w Świecku na odprawę trzeba poczekać 21 godzin, a w Kołbaskowie nawet 60". Nie, ten tekst nie został napisany wczoraj. To początek komentarza, który ukazał się w "PB" 21 marca 2001 roku, a więc niespełna roku temu.

Dzięki dobrodziejstwu istnienia komputerów, które wszystko zachowują w swojej nieograniczonej pamięci, dzisiaj jak znalazł. Wystarczy zmienić niektóre nazwy przejść granicznych, bo na jednych się poprawiło, na innych pogorszyło. W każdym razie już dzisiaj, na zachodniej granicy, na odprawę używanego auta trzeba poczekać od kilku do ponad 70 godzin.

"Zwolennicy używanych aut (mocno używanych bo przekraczają granicę na lawetach) chcą zdążyć przed magiczną datą..." - to znowu cytat sprzed roku. Tylko ta magiczna data się zmieniła. Teraz jest to najbliższa niedziela, północ. Można sobie więc wyobrazić co się będzie działo, przez najbliższe dni, na granicznych i w urzędach celnych na terenie kraju. Historia potyczek fiskusa z importerami używanych aut jest długa jak broda Matuzalema i sięga zamierzchłych lat siedemdziesiątych. Tyle, że wtedy świat we wszystkich swoich przejawach był mniej skomplikowany, tak i w tym przypadku metody były mniej wyrafinowane. Niestety nie było komputerów, ale już wtedy z rosnącym rozbawieniem obserwowałem gry i zabawy ministra finansów z prywatnymi importerami i pozostającą w funkcji prostej zależność pomiędzy wysokością cła na samochody i wielkością importu w czasie. Wychodziła z tego dosyć zgrabna sinusoida. I tak to trwało aż do ubiegłego roku.

Reklama

Wtedy to właśnie, rok temu w marcu, do wprowadzenia praktycznego zakazu "mocno używanych" aut, wykorzystano już nie nieskutecznego ministra finansów, fiskusa, ale ministra środowiska. Wraki stanęły przed granicą: tam były reperowane i wjeżdżały do nas już na własnych kołach. Nie obyło się bez poważnych protestów, blokad przejść granicznych i dróg, generalnie poważnej awantury. Rozważano nawet, całkiem serio, wprowadzenie importowego kontyngentu na samochodowy złom. Nie doszło do tego i powoli wszystko się ułożyło: producenci krajowi byli zadowoleni (choć kryzys), prywatni importerzy - mniej. Tyle tylko, że włodarze naszej gospodarki zapomnieli, że już ponad 10 lat temu zobowiązali się, że od 1 stycznia 2002 roku znikną, w tym zakresie, bariery w naszym handlu z Unią. Tak skutecznie zapomnieli, że nie wprowadzili nic w zamian i znowu nastało eldorado i zapanowała wolna amerykanka. Przez granice ruszył strumień mniej i bardziej używanych samochodów, głównie bardziej.

Minister gospodarki Jacek Piechota stuknął się piersi (nie powiedział tylko czyje), stwierdził, że to błąd i trzeba go naprawić, a jeszcze tego samego dnia (wszystko odbyło się we wtorek 5 marca) Irena Ożóg, wiceminister finansów, powiedziała, że wie jak ten błąd naprawić i nowe rozporządzenie zostanie opublikowane w środę i zacznie obowiązywać po trzech dniach, czyli w niedzielę. Rozporządzenie, czyniące import używanych aut, szczególnie właśnie "mocno używanych", zajęciem zbliżonym do importu mydła przez Zabłockiego.

Nie zamierzam oceniać zasadności i trafności tego rozstrzygnięcia, z pewnością wzbudzi wiele emocji. Chciałbym tylko zapytać: komu to służy? Co? To, że przez ponad dwa miesiące (i rok temu i teraz) wolno, a później już nie; że do gry wrócił minister finansów, fiskus (w odwodzie jest i minister gospodarki, i infrastruktury, i administracji); że znowu będą protesty i blokady na przejściach i drogach; że jak wejdziemy do Unii wszystko trzeba będzie układać od nowa - znowu będzie wszystko wolno (bo ktoś o czymś zapomni). Ile jeszcze tych zakrętów do normalności?

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: VAT | minister
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »