Stalowa wojna nie obejmie Polski
Według najnowszych doniesień z Ministerstwa Gospodarki w Warszawie – Polska znajdzie się w grupie państw wykluczonych z ograniczeń celnych, jakie wprowadza USA. Polska nie przyłączy się też do protestu, jaki do Światowej Organizacji Handlu wystosowała Unia Europejska. Nie znaczy to jednak, że nasze hutnictwo w ogóle nie ucierpi w wyniku tego handlowego konfliktu.
Polscy hutnicy mają powód do niepokoju. Hutom grozi
gorsza rentowność. Dyrektor Departamentu Postępowań Ochronnych, Wiesław
Karsz ostrzega, że stal, która nie zostanie wpuszczona do USA, prędzej
czy później musi wylądować na naszym rynku. "Ta stal musi kiedyś w jakimś
momencie trafić na polski rynek. Spowodować obniżkę cen stali co z konieczności
musi prowadzić do rewizji programów restrukturyzacyjnych" – mówi
Karsz. Obniżka cen stali jest raczej pewna. Pytanie na ile będzie ona radykalna.
Nie będzie źle jeśli w wyniku całego zamieszania, ceny pozostaną na względnie
przyzwoitym poziomie. "Jeżeli ceny stali będą w miarę wysokie to huty wybrną.
Jeżeli one będą niskie z uwagi na zalew stali rosyjskiej, z Unii Europejskiej,
z Ukrainy to wówczas można tylko załamać ręce" – dodaje Karsz.
Resort gospodarki na razie nie prowadzi jednak działań antydumpingowych
wobec Ukrainy, ponieważ z niewiadomych powodów nasz przemysł stalowy o
to wciąż nie wystąpił do rządu. Być może polski sektor hutnictwa nie jest
dobrze przygotowany do czasów rosnącej konkurencyjności. A tymczasem to
co najprawdopodobniej spotka polską stal już wkrótce, czyli konieczność
zredukowania produkcji za chwilę zagrozi też przemysłowi tekstylnemu, chemicznemu
i innym branżom.