Stawiają na marketing

Firmy kosmetyczne stawiają na marketing. Producenci wydają na promocje kilkadziesiąt procent więcej.

W 2008 r. wytwórcy artykułów kosmetycznych i toaletowych powinni pobić ubiegłoroczny rekord, kiedy to na reklamę wydali prawie 1,7 mld zł.Wskazuje na to pierwsze półrocze - inwestycje reklamowe branży sięgnęły 900 mln zł i były wyższe o ponad 8 proc. niż rok wcześniej (według danych firmy Expert Monitor). Wprawdzie po uwzględnieniu rabatów wydatki okazały się mniejsze, ale i tak mają znaczny udział w kosztach firm kosmetycznych.

- W ogromnym teraz natłoku reklam, chcąc być zauważonym, trzeba wydawać więcej - ocenia Andrzej Muras, dyrektor generalny Avon Cosmetics Polska, lidera bezpośredniej sprzedaży kosmetyków. Firma w 2008 r. zwiększy swój budżet marketingowo-promocyjny o 30 proc. Jego znaczną część wykorzysta jesienią i przed świętami.

Reklama

Według Expert Monitora, Avon wydał w I półroczu na reklamę ponad 21,5 mln zł. Sporo, ale i tak niewiele w porównaniu z rekordzistami - Procter & Gamble i L'Oreal. Ich inwestycje reklamowe przekroczyły w tym okresie 165 mln zł. Wśród krajowych firm najwięcej (ponad 11,5 mln zł) wydało Laboratorium Kosmetyczne Dr Irena Eris.

Cezary Kołodziejczyk, prezes firmy, podkreśla, że kampania ma wzmocnić wizerunek jej flagowej marki Dr Irena Eris. Dodatkowych inwestycji w marketing wymaga też konkurowanie na rynku kosmetyków luksusowych, na którym rodzinna spółka rywalizuje od ubiegłego roku. O bardziej zamożne klientki zabiega też Oceanic, który w I półroczu zwiększył wydatki na reklamę przeszło dwukrotnie, do 7,4 mln zł.

W 2008 r. wzmocnienie złotego i spadek rentowności eksportu zwiększyły konkurencję na krajowym rynku. Część polskich producentów kosmetyków nastawionych wcześniej na sprzedaż za granicę, teraz skupia się na rodzimych klientach. Spadkiem rentowności zagranicznych kontraktów tłumaczyła się giełdowa grupa Kolastyna, która w lipcu obniżyła do 98 mln zł (ze 155 mln zł) prognozę tegorocznych przychodów.

- Na Ukrainie polskie kosmetyki są teraz za drogie - mówi Sławomir Piotrowski, prezes i współwłaściciel Bi-Es Cosmetics, jednego z największych w kraju producentów kosmetyków zapachowych, którego 30 proc. sprzedaży to eksport. Bi-Es wysyła produkty nie tylko na Ukrainę, ale też do Czech, na Słowację i do Rumunii. Prezes Piotrowski uważa jednak, że największe możliwości rozwoju daje teraz rynek krajowy, gdzie szybko rozwija się sprzedaż tańszych perfum i wód toaletowych.

Więcej w "Rzeczpospolitej"

INTERIA.PL/Rzeczpospolita
Dowiedz się więcej na temat: firmy | marketing
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »