Supermarkety zabijają stada krów!

Ostatnia praska manifestacja rolników z nowych krajów Unii Europejskiej zmusza do zastanowienia się nad sytuacją tej grupy zawodowej w Czechach i naszej części Starego Kontynentu. Wspólna Polityka Rolna nie daje im szans na rozwój przed 2013 rokiem. Ilu jednak rolników wytrzyma w zawodzie do tego czasu?

Ostatnia praska manifestacja rolników z nowych krajów Unii Europejskiej zmusza do zastanowienia się nad sytuacją tej grupy zawodowej w Czechach i naszej części Starego Kontynentu. Wspólna Polityka Rolna nie daje im szans na rozwój przed 2013 rokiem. Ilu jednak rolników wytrzyma w zawodzie do tego czasu?

Starym problemem jest dysproporcja pomocy udzielanej rolnikom w krajach starej Unii w stosunku do nowo przyjętych państw. W Czechach proponuje się te same subsydia dla wszystkich unijnych rolników od 2010 r. a nie jak stanowią dokumenty akcesyjne - od 2013 r. Przeciętny czeski rolnik dostaje 40 procent mniej niż jego odpowiednik w zachodniej Europie (włączając Austrię i Niemcy) albo 60 procent mniej, niż rolnicy z Francji, Włoch i Hiszpanii. Konkurowanie na ceny produktów w tych warunkach nie ma sensu.

Chwieje się system hodowli

Czesi przewidują, że z powodu niskich cen skupu produktów upadać będą zarówno gospodarstwa mleczne jak te, które hodują bydło rzeźne. Stało się to już z gospodarstwami nastawionymi na hodowlę trzody chlewnej. Chwieje się już cały czeski system hodowli bydła - na końcu tego procesu jest spadek cen mięsa i w efekcie pogłowia. Na rynku trzody pogłowie jest już najmniejsze od 1948 r.

Dysproporcję pomocy udzielanej rolnikom w krajach starej Unii w stosunku do nowo przyjętych państw wprowadzono w 2002 r. - dwa lata przed przystąpieniem nowych członków do UE. Za takim rozwiązaniem optowała Francja - nie chciała zgodzić się na rozszerzenie Unii bez akceptacji tego warunku. W grudniu 2002 r. w Kopenhadze zasada dysproporcji stała się unijnym prawem. Zgodnie z nim, rolnicy np. z Czech lub Polski otrzymywali po akcesji wpierw dopłaty na poziomie 25 proc. pomocy dla rolników ze starej Unii, potem na poziomie 30 proc. Od 2007 r. pomoc zwiększana jest już o 10 proc. dla uzyskania parytetu w 2013 r. Wcześniejsze jego osiągnięcie jest niemożliwe - stare kraje członkowskie nie chcą się dzielić pieniędzmi z nowymi. Na razie toczą się nieefektywne negocjacje z Włochami i Francją.

Niskie ceny, wielkie straty

Tymczasem farmy mleczne w Czechach są w fatalnej kondycji. Niskie ceny skupu powodują ogromne straty - w styczniu 500 milionów koron (18,7 milionów euro), w lutym 550 milionów koron, w marcu mogą one wynieść jeszcze więcej. Ceny skupu tylko w 50-70 procentach pokrywają koszty produkcji. Bankructwo gospodarstw jest blisko. Czy pomoże przygotowywany przez Unię program pomocy dla małych gospodarstw mlecznych (zwiększenie dopłat do eksportu nadwyżek mleka, interwencyjnych zakupów mleka w proszku i masła)? To może być za mało i rzeź stad mlecznych krów dokona się na wielką skalę. Dla wielu rolników paradoksalnie będzie to ograniczanie strat. Brnięcie w hodowlę jest teraz beznadziejne. Skutkiem ubocznym będzie wzrost bezrobocia w sektorze rolniczym.

30 procent marży

Dlaczego w Czechach doszło do tego, że mimo sporej nadprodukcji mleka konsumpcja jest bardzo niska i trzeba wybijać stada? Z powodu ceny detalicznej. Ta jest wysoka gdyż marża supermarketów została niebotycznie wywindowana. Przeciętny hodowca dostaje w skupie za litr mleka 9,19 korony, w supermarkecie kosztuje on średnio 18,21 koron. Oblicza się, że zysk netto sklepów sieciowych wynosi 30 procent i to właśnie handel obwinia się o zaistniała sytuację. Czesi planują wprowadzenie minimalnej ceny hurtowej mleka. Co się jednak stanie z zalewem sieci handlowych (często w zachodnioeuropejskich rękach) przez nadwyżki mleka z tamtych krajów? Teraz czeskie markety sprzedają zaledwie 63 proc. czeskiego mleka i wyrobów, reszta to import. Ograniczenie tego procederu w Unii bez granic celnych jest niełatwe.

Dla ratowania sytuacji Czesi mogą wrócić do oklepanych metod - powrotu dopłat do mleka dla uczniów (w ostatnim kryzysie zarzucone). Wtedy jednak wyjdzie na jaw, że zdrowiem dzieci kupczy się zależnie od sytuacji na rynku mleka? Rolnicy wzywają też do promocji eksportu i regulacji uderzających w sieci supermarketów. Pieniądze na to są - Czechy dostaną na sektor mięsny i mleczny w latach 2007-2013 aż 100 mld koron z UE.

Krzysztof Mrówka, INTERIA.PL

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: WPR | supermarkety | procent | stado | rolników | czesi | rolnicy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »