Tydzień ze stopami i amerykańskim rynkiem pracy

Pierwszy dzień tygodnia na rynku głównej pary walutowej przebiegał w spokojnym nastroju. Za spadkami w pierwszych godzinach sesji europejskiej stało oświadczenie agencji S&P, która poinformowała, że każdą formę rolowania greckiego długu będzie traktować jako selektywną niewypłacalność.

Pierwszy dzień tygodnia na rynku głównej pary walutowej przebiegał w spokojnym nastroju. Za spadkami w pierwszych godzinach sesji europejskiej stało oświadczenie agencji S&P, która poinformowała, że każdą formę rolowania greckiego długu będzie traktować jako selektywną niewypłacalność.

Nie wpłynęło to jednak zasadniczo na rynek, zaś dobry nastrój nie opuszczał inwestorów. Wpływ na to miała między innymi sobotnia decyzja ministrów finansów strefy euro o zaakceptowaniu wypłaty kolejnej transzy pomocy dla Grecji. Poza tym płynność na rynku nie była zbyt duża z uwagi na brak obecności bankierów z USA. Sytuacja zmieniła się dopiero we wrotek rano, kiedy na rynku pojawiły się spekulacje na temat możliwości podniesienia stóp procentowych przez Ludowy Bank Chin.

To w połączeniu z komunikatem agencji Moody's o niedoszacowaniu przez władze w Pekinie zadłużenia lokalnych samorządów pogorszyło nastrój na rynku i kurs eurodolara obniżył się do poziomu 1,4480. W tych okolicach przebywał w ciągu całej sesji europejskiej, a powrót na wyższe poziomy blokowały mu gorsze dane ze strefy euro. Kontynuacja spadków nastąpiła w sesji amerykańskiej, kiedy to agencja Moody's ogłosiła, że obcina raitng Portugalii o 4 stopnie do śmieciowego poziomu Ba2.

Reklama

Powrót obaw o peryferia strefy euro

Ledwo po uspokojeniu emocji związanych z sytuacją w Grecji agencja Moody's przypomniała inwestorom o nierozwiązanym problemie zadłużenia innych peryferyjnych krajów strefy euro. To wywołało różnego typu spekulację m.in. na temat oceny kredytowej Irlandii i było głównym powodem silnej środowej przeceny wspólnej waluty. Czynnikiem, który przyczynił się do pogłębienia spadku kursu pary EUR/USD była niespodziewana podwyżka stóp procentowych w Chinach, dokonana jeszcze przed publikacją czerwcowych danych o inflacji. Ten ruch w kontekście informacji o niedoszacowaniu zadłużenia chińskich samorządów w niekorzystnym świetle postawił chińskie banki, które są głównymi wierzycielami władz lokalnych. To wszystko wspierało w środę obóz niedźwiedzi, których szarżę zatrzymało dopiero wsparcie na 1,43. Poziom ten jednak wytrzymał tylko do początku czwartkowej sesji europejskiej. Wtedy bowiem na rynku pojawiła się informacja o obniżeniu przez agencję Moody's ratingu czterech portugalskich banków. To w kontekście ostatniej decyzji o obcięciu oceny kredytowej całego kraju znów popsuło nastroje i kurs eurodolara spadł do poziomu 1,4225.

Zwrot o 180 stopni

Całkowita zmiana sytuacji nastąpiła między godziną 13:45 a 14:45. Wtedy na rynek napłynęła duża dawka pozytywnych informacji, która spowodowała, że wspólna waluta zaczęła odrabiać straty względem dolara. W tym wszystkim mniejsze znaczenia miała podwyżka stóp procentowych dokonana przez EBC. Ta decyzja była bowiem oczekiwana przez inwestorów. Poza tym J.C. Trichet w komentarzu zasugerował przerwę w dalszym zacieśnianiu polityki monetarnej Eurolandu. Natomiast głównymi czynnikami odpowiedzialnymi za znaczącą aprecjację euro były deklaracja szefa EBC o przyjmowaniu pod zabezpieczenie portugalskich obligacji niezależnie od ich ratingu oraz przede wszystkim zaskakujący odczyt raportu firmy ADP. Według ich badań zatrudnienie w sektorze pozarolniczym wzrosło o 157 tys., czyli ponad dwukrotnie więcej niż oczekiwał rynek. To podniosło znacznie oczekiwania uczestników rynku w stosunku do oficjalnych danych z amerykańskiego Departamentu Pracy. To natomiast przełożyło się na spadek awersji do ryzyka i kurs eurodolara wzrósł do wartości 1,4370. Tam też skonsolidował się przez dłuższy czas, jednak piątkowy poranek przyniósł odreagowanie zbytniego optymizmu i w południe główna para notowała poziom 1,4250. Odbicie od niego nastąpiło po publikacji bardzo słabych danych z USA, gdzie stopa bezrobocia wzrosła do poziomu 9,2%, zaś zatrudnienie w sektorze pozarolniczym znalazło zaledwie 18 tys. osób. Te dane rozczarowały inwestorów i mimo wcześniejszych przygotowań na ewentualne gorsze dane, te z pewnością były zaskoczeniem. Poprzez to dolar osłabił się na czym zyskała wspólna waluta umacniając się pod koniec sesji europejskiej do poziomu 1,4335.

Również spokojny początek

Podobnie jak eurodolar obie pary złotowe spokojnie rozpoczęły poniedziałkowe notowania. Tutaj również udzieliła się nieobecność inwestorów zza oceanu, która spowodowana była świętem niepodległości. Poprzez to w ciągu dnia kurs euro - złotego oscylował nieco ponad poziomem 3,94, a w tym samym czasie cena dolara kształtowała się między wartościami 2,71 i 2,72 zł. Taka sytuacja trwała aż do początku wtorkowych notowań w Europie. Wtedy też na skutek pogorszenia nastrojów na globalnym rynku rodzima waluta straciła na wartości. Osłabienie to po części było także spowodowane odreagowywaniem silnych spadków jakie pod koniec zeszłego tygodnia zanotowały obie pary. Na szczęście dla rodzimej waluty wzrosty zatrzymały się na silnych oporach: 2,73 dla pary USD/PLN i 3,95 dla EUR/PLN. To pozwoliło odrobić nieco strat, choć wieczorne doniesienia o obniżeniu ratingu Portugalii znów pogorszyły sytuację rodzimego pieniądza. Tym razem wspomniane poziomy nie powstrzymały byków i na zakończenie dnia za dolara płacono 2,74 zł, zaś za euro 3,9550 zł.

Złoty coraz słabszy względem dolara

Środa przyniosła dalszą deprecjację rodzimej waluty. Złoty na skutek znacznych spadków głównej pary silnie tracił na wartości względem amerykańskiej waluty docierając w ciągu dnia do wartości 2,77. Wobec euro zachowywał więcej sił, a w ograniczaniu wzrostów pomagał mu kolejny poziom oporu na 3,96. Na rodzimą walutę wpływu nie miała zgodna z oczekiwaniami decyzja Rady Polityki Pieniężnej, która utrzymała stopy procentowe na niezmienionym poziomie. Również umiarkowany komentarz prezesa NBP w dużej mierze został pominięty przez inwestorów. W tym dniu bowiem większe znaczenie dla zachowania się rodzimej waluty miały czynniki zewnętrzne. Podobnie rzecz się miała w czwartek, lecz tym razem miały one pozytywny wpływ. Wtedy to za sprawą znacznie lepszego odczytu raportu firmy ADP i decyzji EBC poprawił się zdecydowanie stosunek inwestorów do ryzyka. Przesunęli oni swoje środki w bardziej niepewne, lecz zyskowniejsze aktywa. Poprzez to kurs pary USD/PLN spadł do wartości 2,73, zaś para EUR/PLN zanotowała test wartości 3,93. W tych okolicach udało im się utrzymać do piątkowego poranka.

Obawa przed rozczarowaniem

Bardzo optymistyczna reakcja na czwartkowe dane z amerykańskiego rynku pracy została zweryfikowana już w piątkowy poranek. Kiedy opadły emocje inwestorzy zdali sobie sprawę, że oficjalne dane z Departamentu Pracy mogą nie okazać się na tyle dobre by potrzymać pozytywne nastroje. Dlatego też w obawie o odczyt zaczęli pozbywać się ryzykowniejszych aktywów. Poprzez to rodzimy pieniądz tracił na wartości od początku piątkowych notowań. Wzrosty obu par nabrały tempa, kiedy na rynku pojawiła się niepewność związana z wynikami bankowych stress-testów, które mają być opublikowane w przyszły piątek. To wszystko zaowocowało tym, że para USD/PLN wróciła do poziomu 2,77, zaś para EUR/PLN do 3,9440. Obraz rynku zmieni się dopiero po publikacji bardzo słabych danych z USA. Po chwilowym silnym osłabieniu do wartości 2,7840 złoty zaczął umacniać się względem dolara, schodząc do poziomu 2,7580. Druga para kontynuowała rozpoczęte rano wzrosty o przebijając poziom 3,95 dotarła pod koniec notowań w Europie do poziomu 3,9550.

Michał Mąkosa

FMCM
Dowiedz się więcej na temat: waluty | rynek pracy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »