Umowy na czas określony maksymalnie trzy lata

Do 2012 roku pracownicy mają otrzymywać dopłaty do wynagrodzeń za zmniejszony etat oraz minimalną płacę za tzw. urlop postojowy. Pomoc otrzymają tylko te firmy, które ucierpiały z powodu kryzysu.

Rząd zgadza się na ograniczenie możliwości zawierania umów na czas określony, wydłużenie okresów rozliczeniowych czasu pracy do 12 miesięcy oraz wprowadzenie dopłat do pensji osób, które w dobie kryzysu zgodzą się na zmniejszenie etatu. Tak wynika ze stanowiska rządu do pakietu działań antykryzysowych przygotowanego przez partnerów społecznych, do którego dotarła GP.

Związki zawodowe i organizacje pracodawców mają odpowiedzieć na nie na posiedzeniu Prezydium Komisji Trójstronnej, które ma się odbyć jeszcze w tym tygodniu. Minister w Kancelarii Premiera Michał Boni zapowiadał, że do końca kwietnia mają wpłynąć do Sejmu projekty nowelizacji ustaw, które wprowadzą w życie propozycje działań antykryzysowych.

Dla pracowników i pracodawców najważniejszą decyzją może być zgoda rządu na wprowadzenie subsydiów płacowych dla firm, które ucierpiały z powodu kryzysu. Pracownik, który zgodzi się na obniżenie wymiaru czasu pracy (maksymalnie o połowę), miałby otrzymywać odpowiednią część wynagrodzenia oraz rekompensatę w wysokości 70 proc. zasiłku dla bezrobotnych (386,26 zł). Pracodawca ma pokryć maksymalnie 10-20 proc. rekompensaty. Resztę sfinansuje Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych lub, co znacznie mniej prawdopodobne, Fundusz Pracy. Część wynagrodzenia i rekompensata łącznie nie może być niższe od minimalnego wynagrodzenia za pracę (1276 zł).

Z kolei osoba pobierająca tzw. postojowe w okresie urlopu spowodowanego przestojem w pracy otrzymywałaby płacę minimalną, finansowaną w połowie ze środków pracodawcy i pieniędzy publicznych.

Pomoc mają otrzymać tylko firmy, których sytuacja finansowa od połowy 2008 roku znacznie się pogorszyła w związku ze spowolnieniem gospodarczym (np. zmniejszenie obrotów o 30 proc.) i które odstąpiły od zwolnień grupowych. Będą musiały one przygotować program naprawczy, oceniany przez banki, wojewodę lub Agencję Rozwoju Przemysłu.

Rząd zgadza się na ograniczenie możliwości zawierania umów na czas określony, pod warunkiem że kompromis w tej sprawie zawrą partnerzy społeczni. Związki zawodowe proponują, aby umowy takie trwały maksymalnie 18 miesięcy. Pracodawcy godzą się na ograniczenie ich trwania, ale do 36 miesięcy i m.in. pod warunkiem wprowadzenia kont czasu pracy, które umożliwią im dostosowanie czasu pracy do produkcji. Cel ten ma też im ułatwić wydłużenie okresów rozliczeniowych czasu pracy do 12 miesięcy oraz wprowadzenie ruchomego czasu pracy. Również na tę propozycję zgodziła się Rada Ministrów.

Partnerzy społeczni będą musieli także przedstawić swoje stanowisko dotyczące zniesienia tzw. ustawy kominowej. Zarobki menedżerów miałyby być uzależnione od średnich płac w firmach. Organizacje pracodawców już podkreślają, że takie rozwiązanie może powodować sztuczne podwyższanie płacy pracowników przez kadrę zarządzającą, po to aby wzrosło także ich wynagrodzenie.

Strona rządowa rozważa też poparcie propozycji uruchomienia funduszu szkoleniowego. Pracownicy, którzy w okresie zmniejszonego wymiaru czasu pracy uczestniczyliby w szkoleniach zawodowych, otrzymywaliby stypendium opłacane przez pracodawców i Fundusz Pracy. Możliwe, że FP będzie finansował aż 80 proc. kosztów przeprowadzenia takich szkoleń.

Łukasz Guza

Zamów pełne wydanie "Gazety Prawnej" w internecie.

Gazeta Prawna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »