Unia Europejska jest w kryzysie

Po burzliwej debacie na temat rozszerzania Unii, przywódcy "25" postanowili w piątek, że tzw. zdolności absorpcyjne samej Unii do przyjmowania nowych członków nie będą osobnym kryterium w procesie dalszego jej powiększania.

"Porzuciliśmy pomysł, by zdolności absorpcyjne stały się kryterium" - powiedział tuż po zakończeniu dwudniowego szczytu kanclerz Austrii Wolfgang Schuessel. "Jeśli jakiś kraj kandydujący spełni wszystkie kryteria, będzie mógł wejść do UE" - dodał szef Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso. "Udało się uzgodnić zapis, który nie zmienia kryteriów rozszerzenia.

Polityka otwartych drzwi została zaaprobowana" - cieszył się premier Kazimierz Marcinkiewicz. Część krajów członkowskich, jak Francja, Dania i Holandia, powołując się na opinię publiczną u siebie, opowiadała się za uczynieniem ze zdolności absorpcyjnych prawdziwego czwartego kryterium kopenhaskiego, oprócz tych, które muszą wypełnić sami kandydaci na członka UE. Niemniej jednak, obecny szczyt unijny podkreślił, że przy kolejnych rozszerzeniach należy "chronić spójności i skuteczności" Unii. "Tempo rozszerzenia musi brać pod uwagę zdolności absorpcyjne Unii" - brzmią ostateczne wnioski ze szczytu.

Reklama

Ponadto, przywódcy ustalili, że Komisja Europejska do końca roku przedstawi raport dotyczący "istotnych aspektów zdolności absorpcyjnych UE", np. pod kątem zdolności finansowych i instytucyjnych, do przyjęcia kolejnych krajów. "Chodzi o to, by UE była w stanie przyjmować nowych członków" - tłumaczył Schuessel, precyzując, że używa słowa "przyjmować", bo "absorbowanie" kojarzy mu się z "pożeraniem". "To jasne, że potrzebujemy nowego traktatu" - podkreślił. Dodał, że UE musi konkretnie określić, czym są zdolności absorpcyjne, które przecież są (jednak ogólnie) zapisane w traktacie z Kopenhagi od 1993 roku. "To nie może być zwykła retoryka, musimy wiedzieć, co te zdolności oznaczają" - powiedział. Kryteria kopenhaskie przyjęte na szczycie UE w stolicy Danii w 1993 roku określają zasady w dziedzinie gospodarki, demokracji i poszanowania praw mniejszości, które muszą spełnić kraje pragnące przystąpić do Unii Europejskiej.

Na szczycie unijni przywódcy potwierdzili jednocześnie wolę przyjęcia do Rumunii i Bułgarii już w przyszłym roku. Wyrazili "przekonanie, że z niezbędną wolą polityczną, oba kraje będą mogły pokonać zaległości i przystąpić do UE 1 stycznia 2007 roku". Szczyt potwierdził też "europejską perspektywę" Bałkanów Zachodnich.

Prezes Fundacji Schumana Piotr Nowina- Konopka uważa, że efekty zakończonego w piątek szczytu przywódców unijnych pokazują, iż "Unia jest w kryzysie". Jego zdaniem, był to szczyt na miarę austriackiego przewodnictwa, "czyli mało ambitny".

Unijni przywódcy porozumieli się podczas dwudniowego szczytu UE w Brukseli, że najpóźniej do drugiej połowy 2008 roku podejmą decyzję, w jakim stopniu zmienić obecny projekt unijnej konstytucji. W dokumencie (tzw. wnioski końcowe), przewiduje się, że niemieckie przewodnictwo w UE, w pierwszej połowie 2007 roku, przygotuje raport na temat "możliwych przyszłych rozwiązań" w sprawie unijnej konstytucji. Do tego czasu ma trwać tzw. okres refleksji, przemianowany obecnie na "okres rezultatów", by pokazać Europejczykom, że UE działa. "Jest to odłożenie decyzji i to takie, które nie wyznacza konkretnych działań. To jest zła wiadomość" - powiedział w piątek Nowina-Konopka.

Polska zyskała

Premier Kazimierz Marcinkiewicz poinformował po zakończeniu szczytu, że Polsce udało się wprowadzić do wniosków końcowych zapis, iż nowe projekty energetyczne Unii muszą być zgodne z interesami wszystkich krajów członkowskich.

Zdaniem Nowiny-Konopki, taki zapis to jedynie zachęta do wspólnych działań w zakresie polityki energetycznej. "Dopóki podstawy traktatowe UE nie będą zmuszały krajów członkowskich do traktowania polityki energetycznej jako polityki wspólnotowej, dopóty wspólne działania w zakresie energetyki będą tylko pobożnym życzeniem" - ocenił.

"Reasumując, był to szczyt na miarę tej prezydencji, czyli mało ambitny. Rezultaty nie wykraczają poza to, czego mogliśmy się spodziewać. Myślę, że jest to potwierdzenie, że Unia jest w kryzysie i martwi mnie to, że nowe kraje na czele z Polską nie potrafiły nadać dynamiki procesowi integracji" - powiedział Nowina- Konopka.

Prezes Fundacji Schumana ma nadzieje, że przypadająca po Austriakach fińska prezydencja będzie aktywniejsza i odważniejsza. "Oby wpisali się w praktykę innych małych krajów, które w przeszłości przewodząc pracom UE, potrafiły zdobyć się na inicjatywy wykraczające poza działania zaniechania. Ale to się okaże. Może dopiero będzie potrzeba Niemców i ich siły krążownika, który rozbija różne przeszkody" - zastanawiał się Nowina-Konopka.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: szczyt | Konopka | przywódcy | zdolności
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »