Walczyli o ropę?

Minęło już kilka tygodni od momentu kiedy Amerykanie wkroczyli do Bagdadu. Na całym świecie, także i w Polsce, trwają zagorzałe spory dotyczące tego, czy konflikt w Iraku był tak naprawdę walką o ropę. Jak jest w rzeczywistości i czy złoża irackiej ropy to przysłowiowa żyła złota?

Minęło już kilka tygodni od momentu kiedy Amerykanie wkroczyli do Bagdadu. Na całym świecie, także i w Polsce, trwają zagorzałe spory dotyczące tego, czy konflikt w Iraku był tak naprawdę walką o ropę. Jak jest w rzeczywistości i czy złoża irackiej ropy to przysłowiowa żyła złota?

Wojna z Irakiem wzbudziła na całym świecie ogromne emocje. Zaczął się czas podsumowań. Politycy, a także przeciętni obywatele dyskutują zawzięcie na temat sensu interwencji wojsk amerykańsko-brytyjskich, wspieranych przez Australijczyków i Polaków. Jednym z głównych tematów dyskusji są irackie złoża ropy. Na ustach przeciwników działań zbrojnych bardzo często pojawiały się hasła "No blood for oil" ("Nie dla krwi za ropę"). Administracja amerykańska stara się przekonać światową opinię publiczną, że interwencja miała na celu usunięcie reżimu Husajna, a nie "zagarnięcie" pól naftowych.

Reklama

Dominuje niepewność

Pomimo fatalnego stanu irackiego przemysłu paliwowego sama wielkość rezerw sprawia, że jest to atrakcyjne miejsce dla działalności firm paliwowych. Irak potrzebuje wielomiliardowych inwestycji, a sytuację dodatkowo komplikuje ogromny dług, który wynosi prawie 400 mld dolarów. Odbudowa kraju po trwającej obecnie wojnie może kosztować nawet 300 - 400 mld dolarów. Zanim Irak będzie w stanie obsłużyć te zobowiązania dzięki zwiększonym dostawom ropy minie sporo czasu. Duże inwestycje firm paliwowych stoją bowiem pod znakiem zapytania. Sytuacja polityczna, która wyklaruje się bowiem w najbliższych miesiącach pozostaje w dalszym ciągu niepewna. W czasach słabej koniunktury firmy niechętnie podejmą ryzyko inwestowania dużych pieniędzy przy tak dużym ryzyku. Środki możliwe do pozyskania ze sprzedaży ropy mogą okazać się mniejsze niż się oczekuje. Jeżeli nawet założyć, że w ciągu kilku lat Irak byłby zdolny produkować 5 milionów baryłek dziennie (możliwości produkcyjne Arabii Saudyjskiej to ok. 8 milionów baryłek) to suma przychodów ze sprzedaży zrównałaby się wielkości długu oraz kosztom odbudowy kraju dopiero po 20 latach.

Tylko ropa?

Czy Ameryka potrzebuje irackiej ropy? Na wojnie w Iraku, przynajmniej w tym roku, USA straci najwięcej. Pomijając koszty związane z wojną sam wzrost cen ropy który miał miejsce przed wybuchem wojny, według analityków z Economy.com, to dodatkowe koszty dla gospodarki amerykańskiej w wysokości prawie 30 mld dolarów. Ceny ropy po zakończeniu konfliktu spadły poniżej 25 dolarów za baryłkę, czyli do poziomów notowanych rok temu przed eskalacją konfliktu na Bliskim Wschodzie. Jak na razie nic nie wskazuje na to aby ceny ropy miały gwałtownie wzrosnąć. Dalsze znaczące spadki również wydają się mało prawdopodobne ze względu na duże zainteresowanie ze strony państw OPEC utrzymaniem ceny ropy powyżej 20 dolarów za baryłkę. Ceny powinny ustabilizować. Zatoka Perska ma duże znaczenie dla światowego rynku paliw, w tym i USA, ale warto zaznaczyć, że około 70 proc. zaopatrzenia w ropę Stanów Zjednoczonych pochodzi z regionu Ameryki Północnej i Południowej.

Rozwój technologiczny powoduje dodatkowo, że zyskują na znaczeniu inne regiony świata, w których wydobywana jest ropa. Produkcja ropy w Rosji wzrosła w ciągu trzech ostatnich lat o 25 proc. Rosja jest drugim co do wielkości eksporterem ropy na świecie. Rezerwy ropy znajdujące się w krajach byłego Związku Radzieckiego, Afryce czy Alasce ulegną z czasem powiększeniu. Wbrew powszechnej opinii rezerwy ropy nie są wartością stałą.

Ogromne znaczenie ma technologia wydobycia ropy. Obecnie wdrażana jest nowa technologia w skrócie nazywana DOFF (the digital oil field of the future - czyli cyfrowe pole naftowe przyszłości). Pozwala ona na radykalne zmniejszenie kosztów wydobycia, co pozwoli na wykorzystanie złóż, których eksploracja uważana była do tej pory za nieopłacalną ze względu na ich małą zasobność. Według "Financial Times" w ciągu pięciu lat nowe technologie spowodują wzrost światowych rezerw ropy o przeszło 100 mld baryłek. W roku 2002 państwa z regionu Zatoki ogłosiły podniesienie wartości rezerw o 50 proc.

Amerykanie z pewnością poradziliby sobie bez irackiej ropy. Saddam Husajn sprzedawał ropę w ramach programu "Ropa za żywność" głównie Stanom Zjednoczonym. Nałożenie przez Irak rocznego embarga na USA w dostawach ropy nie miało większego znaczenia dla Amerykanów. Pomimo kłopotów gospodarczych Amerykanie w dalszym ciągu są największym konsumentem ropy i co więcej konsumentem, który płaci za towar, więc chętni do jego sprzedania zawsze się znajdą.

Opinia publiczna może jednak dojść do wniosku, że wojna nie była wojną o ropę, jeśli kontrolę nad złożami oraz rozdzielanie kontraktów na wydobycie Amerykanie pozostawią nowym irackim władzom. Władze amerykańskie z pewnością będą chciały, by amerykańskie firmy miały duży udział w odbudowie Iraku i w rozwoju przemysłu paliwowego, ze względu na brak poparcia innych państw (poza kilkoma wyjątkami) zbrojnej interwencji, której koszty z pewnością wyniosą przynajmniej 100 mld dolarów, a może i znacznie więcej.

Atrakcyjne rezerwy

Złoża ropy w rejonie Zatoki Perskiej zostały odkryte przed drugą wojną światową. W Iraku ropę odkryto w 1927 r., czyli aż 10 lat przed odkryciem jej w Arabii Saudyjskiej czy Kuwejcie. Stany Zjednoczone interesowały się złożami ropy naftowej w Zatoce Perskiej już podczas drugiej wojny światowej. Prezydent Roosevelt wysłał w roku 1943 do tego regionu wybitnego geologa Everett’a Lee DeGoyler’a, który zasłynął z odkryć dużych złóż ropy naftowej w Meksyku w latach 20. Geolog uznał, że złoża w Zatoce Perskiej będą zyskiwały na znaczeniu. Nikt nie zdawał sobie jednak sprawy, że kraje z tego regionu będą dostarczały dziennie aż 20 milionów baryłek ropy, czyli aż około 25 proc. światowej produkcji.

Rezerwy ropy w Iraku to 112 miliardów baryłek (drugie miejsce na świecie po Arabii Saudyjskiej). Prawdopodobnie są one jednak znacznie większe. Irak nie prowadził przez 20 ostatnich lat żadnych badań eksploracyjnych. Zdaniem irackiego ministerstwa d/s ropy naftowej całkowita wielkość rezerw może wynosić nawet około 300 miliardów baryłek. Irak przed wybuchem wojny produkował około 2 miliony baryłek dziennie. Opublikowany w marcu 2000 r. raport firmy Saybolt International stwierdza, że osiągany wtedy poziom produkcji około 3 miliona baryłek dziennie jest niemożliwy do utrzymania w dłuższym okresie, bez stosowania niebezpiecznych technik, mogących doprowadzić do zanieczyszczenia ropy (np. pompowanie wody). Pierwsza wojna w Zatoce oraz dziesięć lat sankcji doprowadziły infrastrukturę służącą do wydobycia ropy do opłakanego stanu. Irak potrzebuje wielomiliardowych inwestycji, aby produkcja ropy w kraju mogła wzrosnąć. W tym celu rząd Hussajna podpisał kontrakty z dużymi koncernami z Francji, Rosji i Chin, które w zamian za możliwość eksplorowania złóż miały zainwestować miliardy dolarów w infrastrukturę.

WGI Dom Maklerski SA
Dowiedz się więcej na temat: Irak | rezerwy | Amerykanie | ceny ropy | ropa naftowa | wojna | USA | firmy | złoże
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »