Wycofanie raportu Erste dla ITI budzi kontrowersje

Wycofanie przez Erste raportu dotyczącego wyceny ITI Holdings nie jest pierwszą wpadką analityków na polskim rynku kapitałowym. Ten przypadek wzbudził jednak najwięcej kontrowersji.

Wycofanie przez Erste raportu dotyczącego wyceny ITI Holdings nie jest pierwszą wpadką analityków na polskim rynku kapitałowym. Ten przypadek wzbudził jednak najwięcej kontrowersji.

Podejmowanie decyzji związanej z zakupem akcji ITI Holdings (wczoraj zakończyła się oferta publiczna spółki) tylko na podstawie rekomendacji i wycen domów i biur maklerskich nie miało praktycznie żadnego sensu. Tuż przed rozpoczęciem oferty wątpliwości i niepokój budziła rozbieżność w wycenie walorów medialnej spółki ITI (4-16 zł). W ostatnich dniach rynek zbulwersowała informacja o wycofaniu przez Erste rekomendacji "nie kupuj" dla walorów spółki.

Wymiana uprzejmości

W poniedziałek austriacki Erste Bank odżegnał się od własnego raportu, w którym wycenił akcje ITI na 4,9 zł przed ofertą i na 4,0 zł po ofercie publicznej, a więc znacznie poniżej widełek określonych na poziomie 9,75-14 zł. W ocenie przedstawicieli ITI, w raporcie Erste pojawiły się istotne nieścisłości. Ich zdaniem, bank inwestycyjny nie doszacował udziałów w portalu Onet.pl i nie bierze pod uwagę nabycia 33 proc. udziałów w telewizji TVN od europejskiego SBS. W wycofanej analizie Erste zwracało uwagę na spore ryzyko, jakie wiąże się z inwestycją w akcje ITI.

Reklama

- Broker, który najpierw wycenia akcje spółki na poziomie 4,9 zł, a później odżegnuje się od wydanej rekomendacji, nie działa w interesie swoich klientów. Niewykluczone, że był to efekt wywierania nacisków na autora projektu. Jeśli potwierdza się te przypuszczenia, będzie to prawdziwy skandal - przyznaje analityk zachodniego banku.

- Wycofaliśmy naszą rekomendację po to, by nie przeszkadzać w emisji ITI - tłumaczy Friedrich Mostboeck, kierownik działu analiz Erste Bank w Wiedniu.

Na pytanie "PB", czy oznacza to przyznanie się firmy i analityków do błędu, odmówił odpowiedzi.

Większość specjalistów uważa, że decyzja austriackiego banku jest co najmniej kontrowersyjna.

- Prawdopodobnie to naciski odgórne z Wiednia przesądziły o wycofaniu się Erste z wcześniej wydanej rekomendacji. Być może bank planuje bliższą współpracę z koncernem medialnym, a wycofanie się z nieprzychylnej wyceny ma pomóc w jej zacieśnieniu - zastanawia się Rafał Gębicki, niezależny doradca inwestycyjny.

KPWiG, czuwająca na straży porządku rynku publicznego, odmówiła komentarza w tej sprawie.

Nic się nie stało

Sporo wyrozumiałości dla działań Erste wykazuje szef środowiska doradców i maklerów.

- Jeżeli dom maklerski wycofuje się z wcześniejszej rekomendacji, oznacza to tylko tyle, że przestaje ona obowiązywać. Jeżeli wcześniej Erste zalecał nie kupować akcji ITI, to wycofanie tej rekomendacji nie jest równoznaczne ze zmianą na 'kupuj".

Mówi jedynie, że obecnie nie mają oni opinii o tej spółce. Jeżeli analitycy uważają, że zaszło coś, co zmienia ich ocenę firmy, nie powinni zwlekać z ujawnieniem tego. Nie ma ludzi nieomylnych. Zawsze lepiej przyznać się do błędu lub zasygnalizować wystąpienie nowych okoliczności - uspokaja Krzysztof Grabowski, prezes Związku Maklerów i Doradców.

Oficjalnie pierwsi

Publiczne wycofanie rekomendacji przez biuro to pierwsza tak drastyczna decyzja na polskim rynku, choć do tej pory kontrowersyjnych lub sprzecznych rekomendacji nie brakowało.

- Nie można wykluczyć, że biuro będzie musiało zrekompensować własną wpadkę największym akcjonariuszom. Jednak manipulowanie rekomendacjami to nic nowego. Tyle tylko że do tej pory wszystko odbywało się po cichu - podkreśla Rafał Gębicki.

Jeden z naszych rozmówców odważył się przyznać, że kilka lat temu, przy przygotowywaniu emisji akcji dla Stalexportu, jedno z zachodnich biur sporządziło tendencyjny raport. Zataiło fakt, że katowicka spółka nie ma szans na zyski. - Jeszcze kilka lat temu sporządzenie rekomendacji dla największych spółek giełdowych niewiele miało wspólnego z obiektywizmem. Banki liczyły przede wszystkim na lukratywne kontrakty ze strony tuzów z GPW Ń przyznaje nasz rozmówca. Do wyboru, do koloruFachowcy ostrzegają, by rekomendacje traktować ze sporym dystansem. Przykładem diametralnie różnych wycen tej samej spółki mogą być majowe analizy KGHM. W ciągu zaledwie tygodnia na rynek trafiły trzy rekomendacje, a każda z nich miała inne wnioski. Najpierw inwestorów zszokował raport autorstwa CDM Pekao SA, w którym akcje spółki wyceniono na 6 zł. Analitycy DM BIG BG, określając cenę akcji na 15,50 zł, sugerowali zachowanie neutralnej pozycji. Tydzień później specjaliści Deutsche Banku odważyli się wydać rekomendację ăkupujÓ. W ich ocenie, akcje KGHM były wówczas warte 17,10 zł. Takie przykłady można mnożyć.Okiem inwestoraJarosław Augustynowiczprezes Stowarzyszenia Inwestorów IndywidualnychOfercie ITI towarzyszy wiele kontrowersji. Po zakończeniu emisji zobaczymy, jak całe zamieszanie odebrali inwestorzy. Jeżeli dom maklerski godzi się na wycofanie swojej rekomendacji, to zaistniała sytuacja musi wprowadzać dezorientację i zdecydowanie negatywne odczucia. Analityk jest w stanie bez trudu uzasadnić stosowane metody wyceny spółki. Należy przyjąć, że duża rozpiętość poziomów cenowych i różnice między rekomendacjami wprowadzających i pozostałych domów maklerskich wynika ze stosowania różnych modeli ekonometrycznych. Wniosek na przyszłość jest jednoznaczny. Inwestorzy indywidualni powinni przestać sugerować się nagłówkami analiz, gdzie znajduje się rekomendacja i poziom cenowy. Jeżeli już mamy korzystać z analiz, to trzeba zwracać uwagę na jej wartość merytoryczną i informacje o sytuacji spółki.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: bank | wycofany | wycofanie | kontrowersje | ITI
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »