Zagrożenie rośnie!

Z roku na rok spada liczba upadłości przedsiębiorstw w Polsce. W minionym roku aż o 26 proc.

Jednocześnie z dużą dozą prawdopodobieństwa można założyć, że spadkowi liczby firm oficjalnie ogłoszonych bankrutami towarzyszy podobny spadek upadłości "nieoficjalnych". Tak przynajmniej uważa Tomasz Starus, dyrektor w dziale oceny ryzyka Towarzystwa Ubezpieczeń Euler Hermes S.A. Dzieje się tak dlatego, że jedynie działalność niewielkiej części niewypłacalnych firm znajduje swój finał w orzeczeniu sądu o upadłości. Większość wniosków o upadłość jest bowiem przez sądy odrzucana. Powody są różne. Może to być brak majątku wystarczającego do przeprowadzenia postępowania, czy też braki lub błędy formalne we wnioskach.

Reklama

Kolejny rok z rzędu pierwsze miejsce pod względem liczby upadłości zajęły spółki z ograniczoną odpowiedzialnością. W tym wypadku, w porównaniu z innymi formami prawnymi, przeprowadzenie upadłości jest stosunkowo proste. Odpowiedzialność właścicieli spółek z o.o. jest bowiem ograniczona, zaś majątek dobrze zdefiniowany, co nie jest regułą w wypadku działalności gospodarczej osób fizycznych czy też spółek osobowych (s.c., sp. j.).

Najlepiej w świętokrzyskim

Z danych Euler Hermes wynika, że w 2007 r. było 480 upadłości, (2006 r. - 648), z czego najwięcej odnotowano w województwie mazowieckim (118), śląskim (59) i dolnośląskim (46). Najwięcej firm upada więc tam, gdzie ich najwięcej działa. Wyjątkiem jest wielkopolskie, które jak na liczbę zarejestrowanych w nim przedsiębiorstw, osiągnęło, w porównaniu z innymi województwami, doskonały wynik.

Wśród województw, które odnotowały najmniej bankructw przedsiębiorstw znalazły się: świętokrzyskie (8), opolskie (8) i podlaskie (10). O rozbieżnościach występujących między poszczególnymi regionami w największym stopniu zadecydował poziom ich rozwoju gospodarczego.

Ciężkie czasy dla producentów

Interesujące są spostrzeżenia dotyczące branż, w których występują upadłości przedsiębiorstw. Sektorem gospodarki najbardziej dotkniętym tą "przypadłością" kolejny rok z rzędu jest produkcja. W 2007 r. w tej branży było 177 bankructw przedsiębiorstw, co stanowiło 37 proc. łącznej liczby upadłości. Najwięcej upadłości w tej branży dotyczyło firm zajmujących się produkcją wyrobów spożywczych i napojów (31) oraz maszyn i urządzeń (21). Następne w kolejności sektory, w których zbankrutowało najwięcej firm, to usługi (91 przedsiębiorstw), budownictwo oraz sprzedaż hurtowa (63 firmy) i detaliczna. W wypadku sprzedaży hurtowej najbardziej zagrożonymi sektorami okazały się sprzedaż hurtowa żywności i napojów oraz drewna i materiałów budowlanych. W sektorze sprzedaży detalicznej najgorsza sytuacja była w sprzedaży usług transportowych i instalatorskich.

Według Euler Hermes, nastały ciężkie czasy dla producentów, a jednocześnie korzystna koniunktura dla przedsiębiorstw handlowych. Potwierdzają to ubiegłoroczne dane. Wynika z nich bowiem, że w 2007 r., największa liczba bankructw dotyczyła przedsiębiorstw produkcyjnych i najwolniej spada w tym sektorze ich liczba. Ogromną poprawę odczuł natomiast sektor sprzedaży detalicznej. Nieco gorzej niż w detalu działo się w handlu hurtowym.

Stosunkowo słabo, choć i tak lepiej niż przed rokiem wypadł sektor usług.

Jak twierdzi Tomasz Starus z Euler Hermes, spojrzenie na upadłości w podziale na branże doskonale ilustruje obecne trendy w gospodarce. Mocny złoty faworyzuje importerów, utrudniając życie eksporterom. Rosnące żądania płacowe dotkliwie odbijają się na wynikach przedsiębiorstw, w których koszty pracy stanowią istotną część kosztów całkowitych. Z kolei wzrost cen paliw i energii uderza w firmy, które muszą korzystać z dużej ilości energii.

A jaką sytuację przewidują analitycy Euler Hermes w 2008 r.?

Niepewna przyszłość

Twierdzą oni, że ten rok będzie zapewne ostatnim, w którym wystąpi jeszcze spadek liczby bankructw. Będzie to dla wielu firm bardzo trudny okres. Z różnych względów. Miliardowe straty czołowych instytucji finansowych świata, groźba recesji w USA i strach inwestorów giełdowych na całym świecie odcisną swoje piętno także na sytuacji w Polsce. Aczkolwiek optymizmem napawają stabilne podstawy prywatnej części polskiej gospodarki, napływające do Polski miliardy EUR funduszy unijnych, inwestycje w infrastrukturę, ochronę środowiska i EURO 2012. Obawy budzić może natomiast narastająca frustracja sfery budżetowej i żądania płacowe. A także rosnąca inflacja, z czym wiązać się może wzrost stóp procentowych, a więc i koszt kredytu. To wszystko może sprawić, że więcej niż w minionym roku przedsiębiorstw może mieć problemy ekonomiczno-finansowe. Spadek liczby upadłości firm może już więc nie być tak znaczący.

Grażyna Garlińska

Nowe Życie Gospodarcze
Dowiedz się więcej na temat: upadłości | Hermes | zagrożeni | euler hermes
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »