Złotówka się umacnia

Na polskich rynkach finansowych wciąż panuje optymizm. Giełda rośnie, ceny obligacji również. Nie dziwi więc fakt, że złoty się umacnia. Coraz silniejsze jest również euro, inwestorzy, obserwując dane o sytuacji w USA i w Europie, traktują tę walutę coraz lepiej.

Na polskich rynkach finansowych wciąż panuje optymizm. Giełda rośnie, ceny obligacji również. Nie dziwi więc fakt, że złoty się umacnia. Coraz silniejsze jest również euro, inwestorzy, obserwując dane o sytuacji w USA i w Europie, traktują tę walutę coraz lepiej.

Już w poniedziałek rano złoty zyskał. Stało się tak głównie z powodu zachowania rynku eurodolara. Złotemu nie przeszkodziły informacje o niepowodzeniu przetargu na UMTS (na pięć koncesji zgłosiło się tylko 3 chętnych). Zresztą trudno się dziwić. To prawda, że nieudany przetarg to mniej walut, które przepłyną w przyszłości przez rynek, ale z drugiej strony to mniej dodatkowych wpływów do budżetu, które mogłyby zachęcić do zwiększenia deficytu ekonomicznego.

Fiasko aukcji zostało zatem dość dobrze przyjęte przez tę część inwestorów, która zainteresowana jest polskimi obligacjami. Większe zakupy papierów skarbowych zaowocowały wzmożonym popytem na polską walutę. W dodatku po południu opublikowano informacje o cenach żywności w listopadzie. 0.4% wzrostu to bardzo dobra wiadomość, oznacza ona, że inflacja spadnie, problemem otwartym pozostaje jedynie do jakiego poziomu (analitycy oczekują, że zamknie się ona w przedziale 9.2%-9.6% rok do roku w przedostatnim miesiącu 2000). W każdym razie było to dodatkowy element wzmacniający polską walutę.

Reklama

Kolejne dni przynosiły systematyczny wzrost wartości złotego. Nie było nowych danych makroekonomicznych, ale dowiedzieliśmy się, że AWS i UW porozumiały się wstępnie w sprawie wspólnej polityki dotyczącej między innymi obsady stanowiska prezesa NBP i prac nad budżetem. Oznacza to znacznie mniejsze prawdopodobieństwo destabilizacji sytuacji politycznej w najbliższych miesiącach. W środę pod koniec notowań osiągnęliśmy więc poziom 4.4 (po raz pierwszy od początku września). Dzień później było nawet jeszcze lepiej, dotarliśmy bowiem w pewnym momencie do 4.377. Trzeba podkreślić, że tak wyraźny wzrost wartości w stosunku do USD był możliwy również dzięki zachowaniu wspólnej waluty europejskiej. Niestety koniec tygodnia był dla niej mniej udany i w znacznej mierze właśnie z tego powodu PLN w piątek popołudniu dotarł do 4.415(6,5 grosza mocniej, niż siedem dni temu

Także euro może mijający tydzień zaliczyć do udanych. Prawie przez cały czas było ono powyżej poziomu zeszłotygodniowego zamknięcia (0.88), przy czym już w poniedziałek przekroczyliśmy 0.89. Potem doszło do korekty związanej z decyzją sądu w USA dotyczącej wyborów prezydenckich (de facto przybliżyła ona zwycięstwo Busha, co jest korzystne dla dolara). Korekta nie była długotrwała, bowiem w środę opublikowano informacje o sprzedaży i zamówieniach przedsiębiorstw w Niemczech (znacznie lepsze od oczekiwanych). "Podgrzały" one atmosferę i dzień później dotarliśmy do 0.897. Szybko jednak znowu doszło do spadku wartości i do końca notowań w piątek oscylowaliśmy między 0.885, a 089. Okazało się bowiem, że produkcja przemysłowa naszych zachodnich sąsiadów była niższa, niż średnia rynkowych oczekiwań (dowiedzieliśmy się o tym w czwartek). W dodatku część europejskich inwestorów zaczęła wchodzić na amerykańskie giełdy.

Przyszły tydzień obfituje w ciekawe wydarzenia. Przede wszystkim odbędzie się kolejne posiedzenie Sejmu. Może na nim dojść do głosowania tzw. ustaw około budżetowych oraz głosowania nad kandydaturą prezesa NBP. Powołanie Leszka Balcerowicza na stanowisko szefa banku centralnego jest już praktycznie przesądzone i rynek zdyskontował ten fakt. Z kolei w przypadku ustaw około budżetowych nawet odrzucenie wniosku rządu nie będzie oznaczało katastrofy. W świetle ostatnich wypowiedzi nie zmniejszy to prawdopodobieństwa poparcia projektu przez UW. Będzie trzeba dokonać przesunięcia wydatków, ale polityka ministra finansów na pewno się nie załamie. Tyle w Parlamencie. Jeśli chodzi o dane makroekonomiczne to poznamy listopadową inflację. Zostanie ona jednak opublikowana dopiero w piątek o 16.00. Jedynie bardzo dobre (poniżej 9.2% rok do roku) lub bardzo złe (powyżej 9.6% rok do roku) dane mogą wprowadzić większe zamieszanie.

brak
Dowiedz się więcej na temat: złotówka | USA | "Fakt" | złoty | 'Fakt'
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »