Złoty może się umacniać

Mimo że oprocentowanie polskiego długu oscyluje blisko najniższych poziomów w historii, to na podwyżkę ratingu się nie zanosi.

Mimo że oprocentowanie polskiego długu oscyluje blisko najniższych poziomów w historii, to na podwyżkę ratingu się nie zanosi.

Dyrektor w Fitch Ratings odpowiedzialny m.in. za Polskę Matteo Napolitano powiedział, że do poprawy oceny wiarygodności kredytowej może się przyczynić trwałe ograniczenie deficytu finansów publicznych i obniżka relacji długu publicznego do PKB. Jak widać, Fitch zwraca uwagę, że do podwyżki ratingu potrzebne są dalej idący zmiany w sytuacji fiskalnej, niż tylko spadki rentowności długu.

Tym bardziej, że kondycja fiskalna Polski najważniejszy test ma dopiero przed sobą, a jest nim pogłębiające się spowolnienie gospodarcze. Ponadto agencje ratingowe nie będą chciały podnosić oceny Polski dopóty, dopóki nie wyjaśni się sytuacja w strefie euro.

Reklama

Z niskiego oprocentowania obligacji korzystać chce Ministerstwo Finansów (MF). Wiceminister w resorcie Wojciech Kowalczyk powiedział, że do końca 2012 r. MF sfinansowało około 24% przyszłorocznych potrzeb pożyczkowych, zaś w 1Q2013 finansowane może dojść do 50% tych potrzeb. Kowalczyk uzupełnił, że Polsce nie grozi przekroczenie drugiego progu ostrożnościowego, gdyż relacja długu do PKB wyniesie w tym roku około 53 proc.

Nie musi to jednak oznaczać, że przed końcem roku BGK nie będzie aktywny na rynku walutowym. Choć rzeczywiście nie ma obecnie ryzyka przekroczenia progów ostrożnościowych, to BGK może chcieć wspierać złotego, żeby poprawić statystyki zadłużenia publicznego. W związku z tym uważamy, że do końca grudnia złoty może się umacniać w kierunku 4,05 za euro.

W tym tygodniu wśród danych z Polski poznamy zatrudnienie i płace, w przypadku tych pierwszych spodziewamy się spadku o 0,2% w ujęciu r/r, pierwszy raz w tym cyklu (spadki miesięczne mają miejsce już od wielu miesięcy).

Przedsiębiorstwa przez długi czas "chomikowały pracę" próbując utrzymywać zatrudnienie, pomimo spowolnienia, po to aby nie szukać ponownie pracowników gdy gospodarka odbije. To jak zdeterminowane były w swoim podejściu pokazuje duży rozjazd indeksów zatrudnienia (który są zbyt optymistyczne i dopiero parę miesięcy temu zaczęły spadać) i bieżących danych (które pokazywały spowolnienie).

Spodziewamy się jednak, że będą zmuszone korygować swoje podejście co objawi się pogorszenie ma rynku pracy, szybszym ponad sezonowe które zazwyczaj ma miejsce na przełomie roku. Wzrost płac powinien wynieść 2,8%r/r (tyle samo konsensus) i razem z danymi o zatrudnieniu daje to kontynuację realnego spadku funduszu płac (chociaż tym razem tylko -0,1%r/r realnie dzięki niższej inflacji, po spadkach rzędu 1-2% w poprzednich miesiącach).

Taka niska dynamika dochodów ma swoje przełożenie na sprzedaż detaliczną która wzrośnie naszym zdaniem 2,5%r/r (konsensus 2,7%r/r, poprzednio 3,3%r/r) i gdyby nie pozytywna różnica w dniach roboczych nominalny wzrost sprzedaży byłby już ujemny. W tym tygodniu poznamy również produkcję, również w tym przypadku dodatkowy jeden dzień roboczy jest bardzo pomocny, bo indeksy wyprzedzające sugerują słaby odczyt dlatego spodziewamy się spadku -0,2%r/r (konsensus +0,4%r/r) wobec wzorstu o 4.6%r/r w poprzednim miesiącu (kiedy efekt kalendarzowy był jeszcze bardziej pomocny). NBP opublikuje również Minutes z grudniowego posiedzenia, które będzie m.in. zawierać reakcję RPP na bardzo słaby odczyt PKB za 3kw.

INGBank
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »