Zyta Gilowska - czy jest po kim płakać

Liberał czy populistka? Twardy ekonomista czy demagog płynący z falą? Kim jest Zyta Gilowska?

Miała ambitne plany i podatnicy wiele sobie po niej obiecywali. W sejmie poprzedniej kadencji bezlitośnie krytykowała ministrów finansów. Kąśliwymi uwagami i komentarzami potrafiła wyprowadzić z równowagi nawet zwykle spokojnego i opanowanego Jerzego Hausnera. Nie zostawiła suchej nitki na jego planie reformy finansów publicznych. Do kosza wrzuciła wszystkie propozycje nawet te całkiem rozsądne. Wydawała się pewnym szefem resortu w rządzie PO-PiS. Po mdłych rządach SLD wielu czekało na nią jak na wybawicielkę, która wreszcie uporządkuje i zreformuje zmurszały system podatkowy.

Reklama

Wejście Gilowskiej

Do koalicji nie doszło. Mimo to Zyta Gilowska, która wcześniej opuściła PO z hukiem trzaskając drzwiami, nagle pojawiła się w gabinecie Kazimierza Marcinkiewicza. Kilkanaście dni po objęciu stanowiska organizuje konferencję prasową, na której przedstawia ogólny zarys zmian podatkowych. Odżegnuje się od słowa "reforma", bo jak wyjaśnia, na przebudowę systemu w tym roku nie ma już czasu. To co przedstawiła nie zachwycało śmiałością zamierzeń, tym bardziej, że Gilowska ani słowem nie wspomniała o obiecanych przez PiS w kampanii wyborczej dwóch stawkach podatku PIT.

Mimo wszystko, w planie pani minister znalazło się kilka interesujących i korzystnych rozwiązań (obniżenie składki ubezpieczeniowej dla pracowników, pełne odliczenie VAT zawartego w cenie aut z kratką, odmrożenie progów podatkowych). Kilka wywołało jednak spore kontrowersje (likwidacja karty podatkowej i ryczałtu oraz 50-proc. kosztów uzyskania przychodu).

Prezydent doprowadza panią minister do porządku

Kiedy z ogólników zaczęły wyłaniać się konkrety, miny podatnikom rzedły coraz bardziej. Okazało się, że zmiany Gilowskiej oznaczają symboliczne zmniejszenie obciążeń fiskalnych. Podatnicy rozliczający się według pierwszej stawki podatkowej, a więc 95 proc. PIT-owców w Polsce zyskają na waloryzacji kwoty wolnej... 3 zł miesięcznie. Pieniędzy w portfelach przybędzie natomiast średniozamożnym i bogatym podatnikom, mieszczącym się w II i III przedziale podatkowym. Ci pierwsi zaoszczędzą na zmianach 600 zł rocznie. Najbogatsi obywatele zapłacą fiskusowi o 1800 zł mniej niż obecnie.

Z uporem godnym lepszej sprawy Gilowska zajęła się forsowaniem pomysłu, by artystów i naukowców pozbawić przywileju odliczania 50 proc. kosztów uzyskania przychodu. Upór kosztował ją publiczne upokorzenie ze strony prezydenta, który stanął po stronie twórców. Lech Kaczyński zagroził rządowi, że zawetuje całą ustawę podatkową, jeśli znajdzie się w niej zapis o likwidacji tego przywileju.

Media spekulowały, że Gilowska została wykorzystana przez strategów z PiS, którzy jej kosztem chcieli podreperować kiepski wizerunek prezydenta w oczach opinii publicznej.

W jednym szeregu z Giertychem i Lepperem

Nie po raz pierwszy dała się wciągnąć w rozgrywki rządzącej partii. Trudno zrozumieć dlaczego zdecydowała się poprzeć swojego zastępcę Cezarego Mecha w konfrontacji z Narodowym Bankiem Polskim i Leszkiem Balcerowiczem. Histeria jaką PiS rozpętało w związku z fuzją banków BPH i Pekao SA częściowo jest także jej winą. Minister finansów zamiast być głosem rozsądku w tej politycznej awanturze, stanęła w jednym rzędzie z wojującą frakcją PiS, Samoobroną i LPR.

Wcześniej wielokrotnie odgrażała się, że jeśli Giertych i Lepper wejdą do rządu, złoży dymisję. Nic takiego się nie stało. Tłumaczyła, że "ma w tym rządzie jeszcze coś do zrobienia". Rynki odetchnęły z ulgą. Dla inwestorów Gilowska była gwarantem, że w populistycznej koalicji pomysły szkodliwe dla finansów państwa się nie przebiją. W rzeczywistości nigdy na poważnie nie musiała się konfrontować z żądaniami koalicjantów PiS.

Trudne czasy dla ministra finansów dopiero nastaną przy okazji tworzenia budżetu na przyszły rok, kiedy każda partia będzie chciała wyrwać jak najwięcej dla siebie. Czy następca Gilowskiej sobie z nimi poradzi? Niewykluczone, że lepiej niż Zyta Gilowska. Jej kadencja w ministerstwie finansów nie zapisze się w historii resortu niczym więcej poza skandalem lustracyjnym.

Eugeniusz Twaróg

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: twardy | Gilowska | minister | kim | Prawo i Sprawiedliwość | podatnicy | Zyta Gilowska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »