Polska i Izrael nie wykorzystują potencjału we współpracy

Izrael z eksportem 55,8 mld dolarów w 2016 roku jest 37. eksporterem na świecie. Polska jest dziewiętnasta. Jak na pozycję międzynarodową obu gospodarek, ich wzajemna wymiana jest mikroskopijna. Oba państwa nie wykorzystują w niej swojego potencjału. Mogą go znacznie zwiększyć inwestycje, zwłaszcza w nowe technologie.

Według danych Ministerstwa Rozwoju, za 2016 rok Izrael zajmował 40. miejsce wśród odbiorców polskich towarów z udziałem 0,3 proc. w eksporcie z Polski. Jeśli chodzi o kraje, z których towary sprowadzamy, Izrael był dopiero na 50. miejscu. Jego udział w imporcie do Polski wynosił 0,2 proc. całego naszego importu.

Statystyki pokazują ponadto, że polski eksport do Izraela osiągnął w 2016 roku wartość 516,6 mln euro. Ale oficjalne statystyki to nie wszystko. Nie ujmują one wymiany handlowej pomiędzy firmami polskimi i izraelskimi działającymi w innych krajach.

Reklama

- Gdy patrzeć na statystykę, to relacje handlowe są rzeczywiście skromne, ale statystki są bardzo niemiarodajne. Bardzo dużo firm izraelskich działa w Polsce poprzez firmy na Cyprze, w USA, w Luksemburgu - mówi Interii Anna Lengiewicz, prezes Polsko-Izraelskiej Izby Gospodarczej.

Dodajmy jeszcze, że według statystyk w 2016 roku Izrael zajmował drugą pozycję, za Arabią Saudyjską, w zakresie łącznych obrotów towarowych Polski z krajami Bliskiego Wschodu, nie wliczając w to Turcji. Zajmował też trzecie miejsce w zakresie importu z Polski - za Arabią Saudyjską i Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi. Pod względem eksportu do Polski, Izrael wyprzedziły Arabia Saudyjska i Irak. Polska w całym imporcie Izraela ma udział zaledwie 0,6 proc.

O tym, że wiele zaczęło się zmieniać w ciągu ostatnich lat świadczy bardzo duży wzrost obrotów. Tylko w 2016 roku polski import z Izraela wzrósł o 5,4 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim, natomiast polski eksport - wzrósł aż o 12,1 proc.

- W ostatnich dwóch latach obroty zwiększały się o 10-12 proc. rocznie, choć z bardzo niskiego poziomu. Dynamika wzrostu jest jednak bardzo duża - mówi Lengiewicz.

Co eksportuje Izrael? Największą pozycją w eksporcie z tego państwa są diamenty - aż 28 proc. - o wartości 15,8 mld dolarów. Na drugim znajdują się lekarstwa. Te sprzedane w 2016 roku za granicę miały łączną wartość ponad 6 mld dolarów. W dalszej kolejności są wyroby chemiczne, elektronika i urządzenia medyczne. Diamenty (poddawane potem obróbce), samochody i elektronika mają największy udział w imporcie do tego kraju.

Izrael sprzedaje aż 32 proc. swojego eksportu do USA, a na następnych miejscach są Hongkong i Wielka Brytania. Jeśli chodzi o import, to na pierwszym miejscu też są USA (sprowadza stamtąd 13 proc. towarów), przed Chinami i Szwajcarią.

Co Polska może sprzedać w Izraelu? Największy udział w naszym eksporcie - 17,8 proc. - mają gotowe artykuły spożywcze. Na kolejnych miejscach znalazły się produkty elektromaszynowe z udziałem 15,8 proc., zwierzęta i produkty pochodzenia zwierzęcego (14,7 proc.) oraz pojazdy (14,2 proc.). Zwraca uwagę jednak to, że jeśli chodzi o artykuły przemysłowe to gros eksportu stanowi produkcja zagranicznych korporacji, na przykład motoryzacyjnych, z fabryk w Polsce.

- Polska ma znacznie więcej do zaoferowania Izraelowi, niż pokazują to dane o "tradycyjnym" eksporcie. Na przykład nasze produkty przetwórstwa rolno-spożywczego mają ogromne szanse w Izraelu, tylko je po prostu trzeba promować. To może być ważny rynek dla Polski - mówi Lengiewicz.

Na zwiększeniu polskiego eksportu do Izraela zależy Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu, która wraz z Polsko-Izraelską Izbą Gospodarczą organizują 10 maja w Warszawie seminarium dla polskich producentów artykułów spożywczych i kosmetyków. To produkty, które mają szansę spotkać się z dużym popytem na tamtym rynku. Eksporterzy mają dowiedzieć się, jak należy handlować z Izraelem, jakie dokumenty są wymagane, w jaki sposób już działają inni polscy przedsiębiorcy na rynku izraelskim.

- Chcemy nauczyć polskie firmy jak handlować z Izraelem - mówi Lengiewicz.

Co istotne, produkty rolno-spożywcze stanowiły 2016 roku łącznie ponad 32 proc. polskiego eksportu do Izraela. I tu właśnie potencjał jest dużo większy. Ale trudno go będzie wykorzystać bez zwiększenia zaawansowania technologicznego polskiego rolnictwa i przemysłu przetwórczego.

- Jeśli chodzi o rynek rolno-spożywczy, my możemy eksportować produkty, a Izrael dawać nam technologie, bo w tej dziedzinie są one naprawdę nieprawdopodobne. Nie chodzi tylko o systemy nawadniające, ale na przykład technologie do wczesnego wykrywania chorób upraw, pozwalające ograniczać ich konsekwencje - mówi Lengiewicz.

Zaawansowane technologie w rolnictwie to nie tylko szansa na zwiększenie eksportu do jednego państwa, ale wyzwanie, które stoi przed całym polski rolnictwem. Polska jest krajem o jednym z największych deficytów wody w Europie. Poza tym dużym problemem jest zanieczyszczenie wód, zwłaszcza rzek, ściekami przemysłowymi i komunalnymi oraz wypłukiwaniem nawozów sztucznych z gleby.

- Izrael na pustyni założył ogrody. Ma niezwykle zaawansowane technologie nawadniania, także jeśli chodzi o odzyskiwanie i zagospodarowywanie zapasów wody. Polska jest jednym z krajów w Europie o największym deficycie wody i mogłaby wiele z tych technologii wykorzystać - mówi Lengiewicz.

Współpraca technologiczna jest właśnie tym, co także może nadać stosunkom miedzy obydwoma krajami nową jakość i nową dynamikę. Choć Izrael inwestuje wielkie pieniądze w innowacyjne technologie już od ponad dwóch dekad, Polska wcale nie jest krajem nieatrakcyjnym pod względem współpracy w tej dziedzinie.

- Na konferencjach dotyczących start-upów udział biorą przedstawiciele władz izraelskich. Poza typowym eksportem i importem istnieje drugi rynek - przepływu wiedzy, kapitału. Jest on w obszarze zainteresowania Polski. Jesteśmy tymi, którzy chcą od Izraela pozyskać wiedzę, jak to zrobić, żeby polskie pomysły nie leżały na półce, żeby je skomercjalizować i na nich zarobić. Chcemy poznać tajemnicę tej wiedzy. Wspaniałym doświadczeniem byłoby dowiedzieć się od Izraela, jak stali się na świecie drugą potęgą w zakresie innowacji - mówi Lengiewicz.

- Izrael zaczął się do nas przekonywać, zaczął do nas przyjeżdżać, przysyłać profesorów, ludzi, którzy się na tym znają i wydawało się, że jesteśmy coraz bliżej takiej współpracy. Także obejmującej komercjalizację - dodaje.

Sytuacja polityczna spowodowana uchwaleniem nowelizacji ustawy o IPN zaciążyła jednak nad rozwojem współpracy gospodarczej. Kontakty, które już istnieją, są bardzo często oparte na relacjach rodzinnych lub przyjacielskich. Te nie będą się pogarszać z powodu politycznego sporu.

- Te relacje istnieją i nikt rozsądny nie będzie ich likwidował. Jeśli chodzi natomiast o nowy biznes, sytuacja jest trudniejsza, można odnieść wrażenie, że wszyscy czekają aż rządzący załatwią swoje problemy między sobą i ludzie będą mogli robić biznes. Znam fabryki, które chciały się do Polski przenosić, ale w tej chwili się to zatrzymało, a nawet doszło do zmian decyzji - o lokalizacji w innym kraju - mówi Lengiewicz.

Zaufanie - także pomiędzy rządami - ma kluczowe znaczenie, zwłaszcza dla współpracy w sektorze zaawansowanych technologii. Współpraca ta polega na dzieleniu się wiedzą często bez zawierania umów. A jeśli nawet umowy są podpisywane, to i tak nie wszystko można w nich zapisać. Do tego, żeby naukowcy i biznes w obu krajach mogli ze sobą współpracować, zaufanie jest niezbędne.

Jacek Ramotowski

Pobierz za darmo program PIT 2017

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: nowe technologie | Polska | Izrael | Polskie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »