Bank centralny przeciwko Erdoganowi

Turecki bank centralny był bez wątpienia najbardziej znaczącym wydarzeniem dla rynków finansowych podczas czwartkowej sesji w przeciwieństwie do tego, co zaoferowały Bank Anglii oraz Europejski Bank Centralny.

Turecki bank centralny był bez wątpienia najbardziej znaczącym wydarzeniem dla rynków finansowych podczas czwartkowej sesji w przeciwieństwie do tego, co zaoferowały Bank Anglii oraz Europejski Bank Centralny.

Poza tym, warto odnotować krajowe dane odnośnie do finalnego odczytu inflacji za sierpień, a także bilansu płatniczego za lipiec. O poranku złoty lekko umacnia się przed decyzją agencji Moody's, co jest po części spowodowane kontynuacją odwrotu od amerykańskiego dolara.

Po wielu miesiącach impasu tureckie władze monetarne wreszcie postawiły na swoim, podnosząc mocno stopy procentowe podczas wczorajszego posiedzenia. W konsekwencji tygodniowa stopa repo została podwyższona aż o 625 punktów bazowych do pułapu 24%. W efekcie tego lira oczywiście natychmiast się umocniła i poranku ruch ten jest w zasadzie kontynuowany. Czy jest to jednak punkt zwrotny w kryzysie walutowym? Wszystko będzie zależało od postawy prezydenta Erdogana. Warto nadmienić, że wczorajszego poranka zasugerował on, że stopy powinny zostać obniżone, co zgodnie z jego teorią miałoby zredukować inflację. Niemniej jednak bank centralny kilka godzin później dokonał kompletnie odwrotnego ruchu. Być może była to uzgodniona strategia między obiema stronami. Tak czy inaczej Erdogan dostał jawne zaprzeczenie swoich poglądów - wyższe stopy procentowe wspierają walutę i przez to redukują presje inflacyjne, nie inaczej. Oczywiście odzyskanie zaufania do banku centralnego nie będzie łatwe i z pewnością nie stanie się z dnia na dzień. Aczkolwiek na ten moment można zasugerować stwierdzenie, że jeśli Erdogan zmienił swoje poglądy dotyczące polityki pieniężnej lub chociażby publicznie nie będzie ich głosił, wówczas turecka gospodarka może zacząć odzyskiwać utracone zaufania.

Reklama

Jeśli chodzi o dwa pozostałe banki centralne to w zasadzie nic się nie zmieniło. Zarówno BoE jak i EBC pozostawiły ustawienia polityki monetarnej bez zmian. W przypadku tego drugiego banku otrzymaliśmy wprawdzie nowe projekcje makroekonomiczne, niemniej jednak były one niemalże identyczne niż poprzednie (lekka rewizja w dół szacunku PKB na ten i przyszły rok). EBC podtrzymał zdanie dotyczące wygaszenia programu skupu obligacji wraz z końcem roku, nie wliczając w to naturalnie polityki reinwestycji zapadających papierów. Umocnienie euro należy wiązać bardziej ze słabością amerykańskiej waluty, która straciła na sile po publikacji inflacji konsumenckiej za sierpień. Dane okazały się słabsze od oczekiwań oraz publikacji z lipca, a wśród winowajców należy wymienić ceny odzieży, które spadły 1,6% w ujęciu miesięcznym (był to już trzeci miesiąc z rzędu spadków). W konsekwencji można spodziewać się, że stopień "jastrzębiości" Rezerwy Federalnej na wrześniowym posiedzeniu może zostać zredukowany. Tym samym nie jest wykluczona większa rewizja w dół odnośnie do poziomu stóp procentowych w przyszłości.

Finalne dane inflacyjne opublikowane przez GUS potwierdziły odczyt wskaźnika CPI równy 2%. Niemniej jednak ciekawsza była struktura odczytu, gdzie mocno wzrosły ceny w kategorii "inne towary i usługi" (+0,9% w ujęciu miesięcznym). Pod tą tajemniczą nazwą kryje się kilka kategorii, gdzie największy wpływ miały ceny ubezpieczeń rosnące o ponad 5%. Na podstawie szczegółowych danych można szacować, że inflacja bazowa w sierpniu przyspieszyła do 0,8% z 0,6%. Z kolei dane o bilansie płatniczym potwierdziły wcześniejsze wielkości GUS dotyczące bilansu handlowego. W lipcu odnotowano wzrost deficytu na saldzie obrotów towarowych oraz na całym rachunku obrotów bieżących. Choć na razie zrównoważenie zewnętrzne gospodarki pozostaje dość stabilne (w lipcu deficyt CA w relacji do PKB był tylko marginalnie poniżej 0%), to słabnący popyt zewnętrzny w strefie euro oraz silna krajowa konsumpcja powinny działać niekorzystnie na cały rachunek bieżący w kolejnych miesiącach. W rezultacie należy oczekiwać stopniowo zwiększającej się nierównowagi makroekonomicznej. W lipcu mocniej wzrosło saldo rachunku kapitałowego, świadcząc o napływie środków z UE. Aczkolwiek, biorąc pod uwagę dynamikę 12-miesięcznej sumy rachunku kapitałowego, w lipcu kontynuowaliśmy spowolnienie. Dane te wydają się spójne z brakiem większej przestrzeni do odbicia inwestycji prywatnych (szczyt inwestycji ogółem być może jest już za nami lub zostanie osiągnięty w trzecim kwartale).

W dzisiejszym kalendarzu makroekonomicznym szczególną uwagę warto skierować na amerykańską sprzedaż detaliczną, produkcję przemysłową oraz wskaźnik nastroju konsumentów uniwersytetu Michigan. Przed południem poznamy dane o bilansie handlowym ze strefy euro. Z krajowej gospodarki NBP opublikuje inflację bazową za lipiec. Decyzja agencji Moody's nie powinna przynieść rewizji ani ratingu ani perspektywy. O godzinie 9:20 za dolara płacono 3,6748 złotego, za euro 4,3011 złotego, za funta 4,8204 złotego, a za franka 3,8078 złotego.

Arkadiusz Balcerowski

makler papierów wartościowych, analityk rynków finansowych XTB

Wszelkie decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie powyższych informacji lub analiz podejmowane są wyłącznie na własne ryzyko. Powyższa informacja nie stanowi rekomendacji indywidualnej, a jakiekolwiek przedstawione w niej dane i analizy nie odnoszą się do indywidualnych celów inwestycyjnych, potrzeb ani indywidualnej sytuacji finansowej osób, którym zostały przedstawione.

x-Trade Brokers DM SA
Dowiedz się więcej na temat: waluty | banki centralne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »