Dolar amerykański wciąż faworytem

W środę obraz rynku głównej pary walutowej niewiele się zmienił pomimo publikacji rozczarowujących danych z Europy. Niemniej nadal dominującym trendem na rynku jest trend spadkowy i wyraźnie widać, że dolar buduje bazę przed kolejnym atakiem. Na razie jednak przeszkodą są nie do końca zadawalające dane napływające w ostatnim czasie na rynek (również wczoraj), zwiększające niepewność co do wyniku październikowego posiedzenia Fed (to be or not to be for "considerable time").

W środę obraz rynku głównej pary walutowej niewiele się zmienił pomimo publikacji rozczarowujących danych z Europy. Niemniej nadal dominującym trendem na rynku jest trend spadkowy i wyraźnie widać, że dolar buduje bazę przed kolejnym atakiem. Na razie jednak przeszkodą są nie do końca zadawalające dane napływające w ostatnim czasie na rynek (również wczoraj), zwiększające niepewność co do wyniku październikowego posiedzenia Fed (to be or not to be for "considerable time").

Niemcy znalazły się przysłowiowo "pod wodą". Według ostatecznych danych wskaźnik PMI dla sektora przemysłowego spadł we wrześniu do 49,9 pkt (najniżej od 15-mieisęcy) i tym samym przeszedł na strefę spowolnienia gospodarczego dołączając do już zadomowionej w niej Francji (w IX wynik na poziomie 48,8 pkt) i Grecji (w IX wynik na poziomie 48,4 pkt). Nieznacznie powyżej granicy, na poziomie 50,3 pkt uplasował się indeks PMI dla całego Eurolandu. Niemniej, kolejne słabe dane z Europy nie robią już na inwestorach większego wrażenia, a jedynie umacniają scenariusz zakładający zastosowanie przez EBC klasycznego QE w najbliższych kwartałach. Euro pozostaje wiec pod presją, choć wygląda na to, że spora część oczekiwanego ruchu jest już w cenach rynkowych. Siłę dolara nadal widać natomiast po jego notowaniach w relacji do japońskiego jena. W środę kurs USDJPY po raz pierwszy od sześciu lat wzrósł powyżej poziomu 110 jenów.

Reklama

Popołudniowe dane z USA rozczarowały, co skłoniło inwestorów do nieznacznego skracania pozycji dolarowych. Indeks ISM dla przemysłu spadł we wrześniu do 56,6 pkt z wobec oczekiwanych 58,5 pkt. W kontekście piątkowej publikacji raportu non-farm payrolls najbardziej niepokoi subindeks zatrudnienia (spadek do 54,6 pkt. wobec 58,1 pkt.).

W środę niewiele działo się też na rodzimym rynku walutowym. Po lepszych od oczekiwanych danych PMI dla polskiego przemysłu para EURPLN próbowała zejść na niższe poziomy, jednak bez większego powodzenia, co oznaczało powrót do 4,18. Dopiero handel w USA pozwolił umocnić się złotemu, ale bez testu nowych wsparć.

Wskaźnik PMI dla polskiej gospodarki wzrósł we wrześniu do 49,5 pkt z 49,0 pkt w sierpniu. Tempo pogarszania się nastrojów wyhamowuje (porównując z danymi za sierpień i lipiec). W dalszym ciągu głównym czynnikiem ryzyka pozostaje sytuacja zewnętrzna. We wrześniu zamówienia eksportowe spadły piąty miesiąc z rzędu. Z drugiej strony pozytywnie należy ocenić dalszy wzrost poziomu zatrudnienia. Nadal jednak widać utrzymywanie się presji deflacyjnej i to może zaważyć na przyszłotygodniowej decyzji RPP (oczekiwana obniżka stóp o 50 pb).

Tymczasem rozpoczęliśmy IV kw. 2014 roku, warto więc zrobić małe podsumowanie ostatnich trzech miesięcy i ocenić jak kształtowała się w tym okresie sytuacja na szeroko pojętym rynku walutowy. W III kw. złoty należał do grupy słabo zachowujących walut się na świecie. Eskalacja konfliktu na Ukrainie przeceniła naszą walutę o blisko 8,0%, a jeszcze wyraźniejsza wyprzedaż dotknęła waluty innych krajów EM. Najmocniej, bo aż o ponad 12% spadły notowania rosyjskiego rubla, który we wrześniu notował rekordy słabości. Tak jak złoty zachowywał się natomiast węgierski forint i czeska korona. W podobnej skali osłabiło się też euro wobec dolara (o około 8,0%). W ostatnim kwartale dostało się walutom krajów bogatych w surowce, takich jak Australia czy Nowa Zelandia, które znalazły się pod presją w ślad za zniżkami cen ropy i miedzi. "Kiwi" ucierpiało dodatkowo po wyraźnych sygnałach, że NZD jest wciąż za mocny, pomimo, że od sierpnia br. kurs NZDUSD spadł już o blisko 13%, notując już okolice 0,77 (min. ostatnich 15-mieisecy).

Sporej przecenie uległ też real brazylijski (spadek o ponad 7,5%) po tym jak inwestorów odstraszać zaczęły sondaże wskazujące na duże ryzyko zwycięstwa w wyborach urzędującej prezydent D. Rousseff oraz słabe dane z gospodarki. W krajach rozwiniętych, ze względu na oczekiwane dalsze luzowanie polityki monetarnej w ostatnim kwartale tracił jen japoński i frank szwajcarski. Obok niekwestionowanego zwycięzcy kwartału - dolara amerykańskiego (który triumfował wspierany spekulacjami o podwyżkach stóp procentowych Fed) na minimalny plus wyszło też argentyńskie peso i chiński juan. Co ciekawe, ukraińska hrywna, choć to ona jest w centrum wojny za nasza wschodnią granicą, straciła w III kw. w skali porównywalnej do wielkości spadków złotego, czy forinta.

Wracając do bieżącego kalendarza publikacji, w czwartek w centrum uwagi znajdzie się przede wszystkim posiedzeniem EBC. Jak już wcześniej zaznaczaliśmy, oprócz szczegółów dot. skali sprzedaży ABS i listów zastawnych nie spodziewamy się żadnych innych nowości. Będziemy natomiast uważnie analizować wypowiedzi przedstawicieli EBC po posiedzeniu, doszukując się sygnałów dot. rozpoczęcia klasycznego programu QE w Europie. Z danych makro poznamy dziś wielkość zamówień w przemyśle w sierpniu i tygodniowe dane z rynku pracy w USA.

Joanna Bachert

PKO Bank Polski S.A.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »