Dziwny finał tygodnia

Zaprezentowano już najnowsze dane z rynku pracy USA. W sektorze prywatnym w styczniu przybyło 237 tys. nowych miejsc pracy, a oczekiwano jedynie 169 tys. Co więcej, podwyższono wynik grudniowy - ze 144 tys. do 165 tys.

Zaprezentowano już najnowsze dane z rynku pracy USA. W sektorze prywatnym w styczniu przybyło 237 tys. nowych miejsc pracy, a oczekiwano jedynie 169 tys. Co więcej, podwyższono wynik grudniowy - ze 144 tys. do 165 tys.

Płaca godzinowa rozczarowała: nastąpił wzrost o 0,1 proc. m/m, gdy oczekiwano +0,3 proc. m/m. Co więcej, wynik grudniowy zrewidowano do 0,2 proc. (z 0,4 proc.).

Bezrobocie miało utrzymać poziom 4,7 proc., ale wzrosło do 4,8 proc.

Eurodolarowi gracze są chyba trochę skonsternowani, reakcja jest niepewna. Wykres wybił do góry, ale nie doszedł nawet do dobowych maksimów z nocy. Mamy obecnie 1,0760, minima z dnia to 1,0715, ale notowano je na dwie godziny przed payrollsami.

Jeśli wziąć pod uwagę, że wczoraj wykres dobijał do 1,0820-25, a dziś nawet szczyty są znacznie niżej, to można stąd wysnuć wniosek, że trwający od 3 stycznia trend wzrostowy hamuje i traci na sile. Jak widzieliśmy, dane z USA były nie do końca jednoznaczne. Co ciekawe, podobnie można rzec o Europie. Oto bowiem np. podano odczyt grudniowy dynamiki sprzedaży detalicznej dla Eurolandu. Zakładano +0,3 proc. m/m oraz +1,8 proc. r/r, a było -0,3 proc. m/m oraz +1,1 proc. r/r. Z drugiej strony, indeksy PMI dla usług Niemiec i Strefy Euro uplasowały się delikatnie powyżej prognoz.

Reklama

Nawiasem mówiąc, na wykresie eurodolara można połączyć maksima z 26 września, 2 - 3 listopada i te z ostatnich dni - by dostać spadkową linię, która być może jest teraz testowana. Jest to jakiś pomysł, przy czym wynikałoby z niego, że teraz dolar powinien się umocnić. Byłaby to też korekta na korzyść tych, którzy kupowali euro u progu stycznia i teraz chcieliby zacząć je drogo sprzedawać.

Podano właśnie kolejne dane makro z USA. Indeks PMI dla usług nieco przebił prognozę: było 55,6 pkt, miało być 55,1 pkt. ISM dla usług okazał się trochę słabszy od założeń, zaś zamówienia wypadły tak: w przemyśle lepiej od prognozy, w dobrach trwałego użytku minimalnie gorzej, w dobrach liczonych bez środków transportu - zgodnie z przewidywaniami.

Na złotym sprawy mają się tak

Jeśli na wykresie EUR/PLN połączymy minima z ok. 21 - 22 września 2015, 1 - 4 kwietnia 2016 i połowy sierpnia 2016 - to taka linia, łagodnie wzrostowa, jest wciąż aktywna. Ba, wygląda na to, że właśnie zaczyna się po raz kolejny potwierdzać. Gdyby pękła, to byłaby to duża zmiana, otwierająca drogę do całkiem nowych rejonów. Ale dzisiejsze minima to ok. 4,2870, a teraz jesteśmy grosz wyżej. Za tym, że trend wzrostowy (osłabiający PLN) znów wygra przemawia i to, że przydałaby się korekta po umocnieniu naszego orła. Chodzi co najmniej o to umocnienie, które nastąpiło po przebiciu 4,35.

USD/PLN oscyluje w ostatnich dniach w pobliżu 4 zł. Wczoraj notowano nawet 3,9755. Jeżeli główna para nie przebije trwale linii 1,08, to na dolar-złotym zobaczymy korektę - być może w kierunku 4,04.

Tomasz Witczak

FMCM
Dowiedz się więcej na temat: waluty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »