Poważny wyskok wartości euro

Pisaliśmy w ostatnich dniach, że wzrost wartości dolara jest raczej korekcyjny i że niekoniecznie spodziewamy się brnięcia na południe, w kierunku dolnych ograniczeń ogólnej, szerokiej, długoterminowej konsolidacji, trwającej od wakacji. Przecież te ograniczenia to ok. 1,16.

Pisaliśmy w ostatnich dniach, że wzrost wartości dolara jest raczej korekcyjny i że niekoniecznie spodziewamy się brnięcia na południe, w kierunku dolnych ograniczeń ogólnej, szerokiej, długoterminowej konsolidacji, trwającej od wakacji. Przecież te ograniczenia to ok. 1,16.

Tymczasem, jak pisaliśmy, jastrzębia piłka jest bardziej po stronie EBC niż Fed. Polityka Fed jest wyceniona, a jeśli już coś miałoby się zmienić, to raczej w stronę jej łagodzenia (sugerują to też komentarze niektórych decydentów z FOMC). W dodatku dolarowi zaszkodziły pogłoski o tym, iż Chiny mogą zmniejszyć lub wstrzymać skup amerykańskich obligacji, a to w ramach podziemnej wojny handlowej z USA. Do tego rozczarowały dane o cenach importu i eksportu.

Swoje zrobił jednak przede wszystkim EBC, którego zapiski z posiedzenia wczoraj się ukazały. Rynek uznał je za jastrzębie: była w nich mowa o tym, że "język komunikacji" z rynkiem może zostać zmieniony (czytaj: zaostrzony, "wyjastrzębiony") już u progu roku 2018, czyli właśnie teraz. Była mowa o poprawie dynamiki płac. Nie sugerowano jakoś szczególnie przedłużania QE ponad miarę. Możemy do tego dodać wypowiedź p. Nowotnego sprzed kilkunastu dni, w której twierdził on, że faktycznie rok bieżący winien być rokiem zmiany polityki, a więc jej zacieśnienia.

Reklama

I proszę: eurodolar jest już przy 1,2070. Tak naprawdę znów testujemy szczyty z września, a także sprzed kilku dni. Nawet jeśli rejon 1,2080 - 1,21 teraz wytrzyma, to przy kolejnym rzucie może pęknąć i wejdziemy w rejony nie widziane od lat kilku.

O 10:00 poznamy listopadową produkcję przemysłową we Włoszech, o 14:30 inflację CPI i sprzedaż detaliczną w USA (za grudzień). O 17:30 wypowie się Jens Weidmann z Niemiec, o 22:15 Eric Rosengren z Fed w Bostonie.

Temat PLN

EUR/PLN lokuje się na poziomie 4,1670, tak więc zarabiamy. Przynajmniej ci mogą się cieszyć, którzy chcą tanio kupić euro, bo sprzedawać tanio raczej nikt nie chce. W ostatnich dniach było 4,1930 w maksimach, więc PLN faktycznie się wzmocnił: mimo wzrostu wyceny euro na głównej parze.

USD/PLN jest przy 3,4540, wsparcie lokować można w rejonie 3,43, jest ono wyznaczone minimami z początku tego miesiąca. Na razie złoty zyskuje, ale nie jest pewne, czy na obu parach dojdzie do przebicia dołków. Na razie działa efekt osłabienia dolara i nie myśli się o tym, że perspektywa silniejszego euro w gruncie rzeczy też nie jest dobra dla PLN, bo przecież zawsze oznacza to, że "pewniejsza" waluta zabierze kapitał z mniej pewnych emerging markets, a takim przecież wciąż jesteśmy.

Tomasz Witczak

FMCM
Dowiedz się więcej na temat: waluty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »